środa, 24 kwietnia 2024

Gdy kwitną kasztany...

Jak wiersze czytać, Leopold Staff
Wiosna wybuchła wcześniej niż zwykle. Już w połowie kwietnia zakwitły kasztany. Gdybym była maturzystką, pewnie zaliczyłabym stan przedzawałowy :)

Zresztą śmialiśmy się z Krzyśkiem, że może warto by wprowadzić taki zwyczaj? Matury zaczynać wtedy, gdy pojawiają się kwiaty na kasztanowcach? Coroczna loteria...

Jak wiosna, deszcz i kwitnące kasztanowce, to i wiersze. Tomiki same wskakują do ręki. Tuwim, Gałczyński, Staff, Kurek, Poświatowska. I muzyka Turnaua i Grechuty.

Oto mój Kraków w kwietniu. I liście na plantach przebijające nawet witraże Wyspiańskiego.

Pisze się kolejna książka. Narodziła się ze studencko-licealnych wspomnień. Bo w tym roku dwudziestolecie matury... W 2004 roku pożegnałam się z Placem na Groblach i wywędrowałam na Gołębią. Jakoś tak się stało, że równo po dwudziestu latach pewne sprawy wróciły. Za czymś się tęskni. Z drugiej strony pojawia się wdzięczność za tą drogę po. Mam wrażenie, że w ciągu tych wszystkich lat PO maturze nauczyłam się więcej niż wcześniej. Egzamin dojrzałości? Czy na progu dojrzałości?

Już za rok najstarszy syn skończy podstawówkę. I znów coś się zamknie. Najmłodsza we wrześniu zaczyna przedszkole...

Czasem czuję się strasznie staro ;) A czasem mam wrażenie, że jeszcze wszystko przede mną. I że niczym nie różnię się od tamtej niepewnej licealistki, jaką byłam.

Ciekawa jestem, czy jeśli dożyję osiemdziesiątki, to też w środku pozostanę tą samą Tusią? Tylko z wierzchu bardziej pomarszczoną?

Czy będę otoczona wianuszkiem wnuków i prawnuków? Czy nadal będę pisać? I tęsknić za morzem i górami?

W sumie chciałabym się przekonać.

Na deser muzyka wtedy (2004) i dziś (2024).

sobota, 13 kwietnia 2024

Wstydzić się?

"Można się było spodziewać, że obecne władze Tolkien Society nie dopuszczą wśród swoich nominacji do Tolkien Society Awards najlepszej napisanej ostatnio biografii J.R.R. Tolkiena — "Tolkien's Faith" Holly Ordway. Ponieważ książka jest katolicką biografią duchową pisarza, nie przeszła przez sito "politycznej poprawności". Dzisiejsze TS to brutalna polityka "cancel culture" i awangarda "wojny kulturowej". Tolkien byłby bardzo zasmucony tym, co obecnie robi towarzystwo jego imienia."
 
Powyższy fragment pochodzi z arcyciekawego bloga https://tolkniety.blogspot.com
I tak sobie myślę, że nie tylko Tolkien byłby zasmucony. Zbyt dużo starych książek jest odzieranych z wątków chrześcijańskich, a umieszczanie ich w nowych skazuje pisarza na bycie poza głównym nurtem i, mówiąc brutalnie, mniejszą sprzedaż.
Pytanie tylko, czy warto się sprzedawać i udawać kogoś innego, rezygnując z najpiękniejszego doświadczenia swojego życia? Ci, którzy znaleźli swoje Rivendell wiedzą, że nie warto :)
 
Tymczasem na lubimyczytac.pl pojawiła się zapowiedź pewnej książki, która ukaże się w czerwcu. Książki, której lektura będzie jak wizyta w polskim Rivendell :) I której autorka również nie unika odniesień do chrześcijaństwa.
Chodzi o szóstą część serii "Rodzina z niebieskiego domu", czyli ciepłe, pogodne i pełne wakacyjnych przygód "Lato włóczykijów". Polecam nie tylko małym czytelnikom.

Dobrego weekendu!
Chrystus zmartwychwstał! :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Dobre wieści!

Wiecie, że "Zapach soli i wiatru" pojawił się w raporcie Biblioteki Narodowej??? Szok i radość! Zostałam wymieniona w gronie autorek powieści obyczajowych, które bardzo lubię (i od dawna po cichu marzyłam, żeby też napisać książkę w klimacie wsi, powrotu do korzeni, poszukiwania własnej drogi... udało się!).
Z wielką przyjemnością w raporcie odnalazłam też nazwisko Daria Kaszubowska - autorka (czyli nasza blogowa Matka Kaszubka), która została doceniona za swoją piękną sagę!
Wracając do "Zapachu..." – okazało się, że można pisać spokojne, kojące powieści, których strony nie ociekają krwią i seksem ;) I że czytelnicy takich książek szukają.
Można też nie dać się zwariować i nie wyskakiwać czytelnikom z lodówki, by zwrócić na siebie uwagę. Moja promocja tej powieści na początku polegała na tym, że... rzuciłam wszystko i pojechałam na Mazury, wyłączywszy wcześniej internet ;) Książka i tak znalazła się w topkach i długo się tam utrzymywała. Nie piszę tego po to, by się chwalić, ale by stwierdzić, że można żyć spokojnie i robić swoje. To, co dobre i tak się obroni.
Dlatego wiosnę przeżywam ciesząc się każdym kwiatkiem i promieniem słońca. Trzeba się nasycić, by móc napisać kolejną powieść.
Obiecuję, że zadbam też o dorosłych czytelników. Cierpliwości! :)

wtorek, 2 kwietnia 2024

Zmartwychwstanie i ukwiecenie.

Tak było w niedzielę :)

Po kilku dniach gorąca dziś deszcz. Ale to dobrze, bo rośliny już tęsknią za wodą.

Kraków tonie w kwiatach. Mirabelki już przekwitają, wybuchły za to magnolie. Lada dzień zakwitną migdałowce. Pęcznieją bzy.

Wszystko szybciej w tym roku. Już w marcu założyłam letnie sukienki! Co prawda nie zdziwię się, jeśli zobaczę jeszcze śnieg, takie prawo kwietnia.

Ale i tak się cieszę. Brakowało mi w tym roku bardzo – słońca, ciepła, zapachu kwiatów. I poczucia, że znów mogę odetchnąć pełną piersią. Nawet mimo pyłu z Sahary ;)

Kraków wiosną jest najpiękniejszy. Czytam książkę Jalu Kurka "Mój Kraków" i w głowie same układają mi się wiersze. I pomysł na kolejną książkę dla dzieci (bo na powieści dla dorosłych mam już wiele).

A w zmartwychwstanie nie sposób nie wierzyć w takich okolicznościach.

To nie przypadek, że Pascha wypada właśnie o tej porze roku. Pan Bóg to pięknie wymyślił. Jak zwykle.

poniedziałek, 25 marca 2024

Przyjaźń i tęsknota.

Zaczęliśmy Wielki Tydzień.

Zostało tylko kilka dni na przypomnienie sobie tego, co najważniejsze.

To mało.

I dużo.

W sam raz, by nabrać sił na cały rok i przetrwać – od Niedzieli Zmartwychwstania do Niedzieli Zmartwychwstania.

A potem już tylko siup, do nieba.

I naszego niebieskiego domu, tego prawdziwego.

***

Co wydarzyło się od chwili, gdy niosący w dłoniach palmowe gałęzie tłum wołał: „Hosanna!” i odczytywał starotestamentalne proroctwo o królu jadącym na osiołku, do wieczora, gdy rabbi Jeszua zaprosił swoich uczniów do sali na górze, by umyć im nogi i ukazać istotę Eucharystii? Jezus odliczał godziny. „Uczynił twarz swoją jak głaz”. Szedł w śmierć. To dlatego gesty i słowa Wielkiego Tygodnia można odczytywać jako rodzaj testamentu. Wedle Markowej narracji po wjeździe do Miasta Pokoju, od poniedziałku do środy, Jezus nauczał w świątyni, noce spędzając u przyjaciół w odległej o trzy kilometry Betanii.

Tak pisze Marcin Jakimowicz tutaj.

Jakoś wzrusza mnie to, że na noc wracał wtedy do przyjaciół. Szczególnie że rodzina z Betanii jest mi bardzo bliska. Bo apostołowie – wiadomo, poważna misja, nauczanie, te sprawy. Ale po co Jezus wracał do Betanii? Chyba dobrze się tam czuł.

I tak sobie myślę, że chciałabym, żeby u mnie też lubił być. W naszym domu, któremu daleko do ideału z Instagrama, ale jest w nim coś takiego, że można się w nim poczuć wolnym i odetchnąć.

***

Już za kilka dni najpiękniejsza noc w roku, ta nadająca sens całemu naszemu życiu. Chciałabym się do niej przygotować myśląc o Bogu z sympatią. Jestem kiepska w praktykach typu asceza, post, sprzątanie, uczęszczanie na nabożeństwa. Ale to, co lubię dawać Bogu, to przyjaźń. Może to zabrzmi dziwnie, ale lubię mu mówić, że go lubię. Że naprawdę pięknie stworzył świat i człowieka, że urzeka mnie to, jak o mnie dba. I że nie mogę się doczekać chwili, kiedy będziemy już bardzo blisko i nic nas nie będzie rozdzielać. Tak ręka w rękę.

Tej tęsknoty za nim życzę Wam na początku Wielkiego Tygodnia.

piątek, 15 marca 2024

Nie sądź.

Coś nie idzie mi pisanie bloga ostatnio. Co chciałam usiąść i skrobnąć parę słów, to zmieniałam zdanie. Bo zwyczajnie dzieje się za dużo, za szybko. Dobrych rzeczy. Są też te trudne, ale o nich też nie jest łatwo pisać. Głównie dlatego, że nie chciałabym tu krytykować ludzi, którzy przyczynili się do tego, że miałam pod górkę bardziej niż zwykle.

Zamiast tego mogę napisać, że bardzo dużo osób sprawiło ostatnio, że to był mimo wszystko piękny czas. Może tak to jest, że zło uczynione przez nielicznych wyzwala w wielu jeszcze większe dobro? Jestem wdzięczna i gotowa na najważniejsze święta w roku. Jeszcze niedawno czułam się zniszczona i zawiedziona ludźmi, których uważałam za godnych zaufania. Teraz już nie rozpamiętuję i skupiam się na tych, którzy obudzili wiarę na nowo.

I wiecie co? Najtrudniej jest wybaczyć, zwłaszcza, gdy chodzi o krzywdę dużego kalibru. Ale bez tego nie ma życia. Nie ma też chrześcijaństwa, to jasne. I w tym punkcie trzeba napisać, że bez pomocy Boga wybaczyć się nie da, to ponad siły.

Co jeszcze... Tak ważne jest, żeby nie sądzić tych, którzy żyją inaczej. A jeśli już sądzisz i masz w sercu dużo złości na kogoś, to chociaż nie myśl, że masz do tego prawo i robisz słusznie. I nie występuj przeciw tej osobie, którą gardzisz. Bo może się okazać, że twój obraz siebie jako dobrego i sprawiedliwego człowieka pęknie jak bańka mydlana, a ty będziesz mieć czyjąś krew na rękach. Może nie dosłownie, ale ewangelia mówi wyraźnie, że nie trzeba fizycznie kogoś zranić, by stać się zabójcą.

Piszę to oczywiście także do siebie. Wiem, jaka jestem. I wiem też, że Bóg kocha i wybacza moje słabości. Ale jeśli coś go we mnie razi, to nie jakieś bzdurki i nie stosowanie się do zasad, ale krzywdzenie innych ludzi i myślenie o nich źle. To zawsze boli go najbardziej.

Taka mi wyszła notka w drugiej połowie Wielkiego Postu, gdzieś między licznymi teraz przyjęciami urodzinowymi w naszym domu.

Życzę Wam pięknego oczekiwania na Zmartwychwstanie!

A na koniec muszę Wam pokazać cudo, które dostałam od Basi Wójcik z Pięciu pór roku. Coś pięknego, ja nie mogę się nacieszyć :) Proszę:

piątek, 1 marca 2024

O tym, co ważne.

Piękne zdjęcie z bloga Książki Dla Dzieci, gdzie można znaleźć recenzję "Błotnych stworów". Całość w linku. Powiem Wam, że zawsze się wzruszam, gdy czytam opinie czytelników. To, że zaczęli traktować moich bohaterów jak swoją rodzinę, że czekają na kolejne tomy... Że im to pomaga. Tym dużym i tym małym. Miód na serce.

Ja w całym tym domowym zamieszaniu nie mam czasu na sensowne ogarnianie mediów, polecanie, promocję... Na szczęście są ludzie, którzy to robią. Bardzo Wam dziękuję!!! Dzięki Wam mogę starać się jakoś godzić zajmowanie się dziećmi, domem i pisanie, doczytywanie informacji, szukanie ciekawostek do kolejnej powieści... Doba jest krótka, za krótka, by zrobić wszystko. A spać też kiedyś trzeba :)

Dobra wiadomość dla czytelników: wczoraj skończyłam pisać kolejną książkę dla dzieci! Co się przy niej nawzruszałam, to moje! Ale tak to chyba jest przy tego rodzaju powieściach. Nawet te z gruntu wesołe dotykają czułych strun.

Pisząc "Błotne stwory" poruszyłam kilka trudnych tematów... Odchodzenie bliskiej osoby, wojnę, przemoc wśród rówieśników.
A jednak myślę, że udało mi się stworzyć kolejną radosną, dającą nadzieję książkę. Nie da się pięknie żyć zamykając oczy na zło i cierpienie. Ale można żyć świadomie i odważnie, będąc wdzięcznym za dobro, które nas spotyka.
Mam nadzieję, że ta książka da Wam dużo radości ❤
Gdybyście znali bibliotekę lub szkołę chętną na spotkanie autorskie ze mną, piszcie. Chętnie przyjeżdżam do dzieciaków i rozmawiam z nimi o podróżach, pisaniu, marzeniach... i innych ważnych sprawach :)
piękna grafika innego mojego patrona Zaczytany Tymcio


środa, 21 lutego 2024

Idzie wiosna, idzie nam...

Pomiędzy zimą i wiosną...

Przedwiośnie.

Dużo błota, suche badyle, resztki owoców...

A w tym wszystkim bazie, pączki, przebiśniegi, krokusy.

I deszcz, który pachnie.

Piękny czas :)

"To teraz można najlepiej zobaczyć, że po czasie ciemności zawsze budzi się nowe życie. Marzec ze swoją szarością i kilogramami błota ma w sobie więcej nadziei niż późniejsze miesiące pełne kolorów i zapachów."

Lubię ten fragment "Błotnych stworów". W tym roku stał się aktualny już w lutym. I bardzo dobrze! ❤️
Taki cytat na koniec. Bardzo dobrze do nas pasuje :) Szkoda tylko, że nadal wiele ludzi dba o pozory, a nie o bliskość i relacje.
 
Ale grunt, że my mamy inne priorytety.
 
Pozdrawiam po całym dniu chodzenia po błocie i brudzenia spodni. Było super! Musimy to powtórzyć.

poniedziałek, 12 lutego 2024

Nadzieja.

Dziś premiera :) "Błotne stwory" polecają się na wiosnę...

Bo wiosna już powoli się budzi. Przynajmniej w Krakowie. Widziałam już przebiśniegi, pierwiosnki (!!!) i nawet bazie na gałązkach... Są też kilogramy błota. Ale jak możecie przeczytać w książce, one bardziej nawet mogą mówić o nadziei, niż późniejsze ukwiecone kobierce.

Nadzieja. Tak sobie myślę, że tyle już tu o niej napisałam. Gdybym miała pisać za świętym Pawłem, to wyszłoby mi: tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość. Z nich zaś najważniejsza jest nadzieja.

Nie chodzi mi o to, żeby nie doceniać dwóch pozostałych :) Ale jak patrzę na moje życie, to największą batalię toczyłam zawsze o zachowanie nadziei. W czasach mówiących o tym, że nie warto... To ona bywała jak nikły płomyczek, który trzeba było osłonić, by oświetlił dziś i jutro. Oczywiście ktoś może mieć zupełnie inaczej i zmagać się z niewiarą lub brakiem miłości.

W tej i pozostałych moich książkach o nadziei piszę sporo. Także w tych, które dopiero się ukażą i czekają już w kolejce – a jest ich sporo :)

Bo jeśli czymś chciałabym się podzielić, to właśnie tym doświadczeniem. Że po ciemnej nocy przychodzi słońce, a po burzy tęcza. I że Bóg jest obecny przy nas nawet wtedy, gdy wszystko wydaje się beznadziejne. I tylko czeka na moment, by przywrócić wszystkiemu sens i znów nauczyć nas się uśmiechać.

Ja jestem na świeżo po własnej nocy ciemnej, więc wiem, co mówię :)

Tym, którzy sięgną po "Błotne stwory" życzę pięknej lektury. Jeśli możecie, polecajcie dalej wśród znajomych, w bibliotekach i mediach społecznościowych. Można też zamieścić recenzję na lubimyczytac.pl, jest tam mój profil. Z góry bardzo dziękuję! :)

poniedziałek, 5 lutego 2024

Przyszła paczka...

... z nowymi książkami. I nawet nie zdążyłam im zrobić zdjęcia, bo się rozeszły.

Cóż, media i uwiecznianie każdego momentu życia nigdy nie było moim priorytetem :) Tak się ucieszyłam, że wysłałam "Błotne stwory", by przytuliły bliskich mi ludzi :) Przytulenie książkowych błotnych stworów nie brudzi, a nawet wręcz przeciwnie – można zaliczyć coś w rodzaju oczyszczenia.

Muszę przyznać, że wydawnictwo baaardzo się postarało i wydało tą część chyba najładniej ze wszystkich! Albo tak mi się tylko wydaje, bo mam to wrażenie za każdym razem, gdy otwieram paczkę z nową porcją książek :) Ale jeśli się lubi fiolet tak jak ja, a do tego krokusy... kontemplacja okładki gwarantowana :)

Ciekawa jestem recenzji tej części... W końcu to książka nie tylko o czekaniu na wiosnę, ale i o przygotowaniu się do świąt – o zgrozo! – chrześcijańskich. No cóż, mam nadzieję, że podobnie jak w przypadku "Góry świątecznych cudów" nawet niewierzący czytelnicy się w niej odnajdą i złapią trochę nadziei. A jeśli ktoś się obrazi – trudno :) Nie jest łatwo teraz przebić się z pewnymi treściami. Jeśli chodzi o literaturę dla dzieci, najlepiej widziane (i nagradzane) są książki nieco straszne, naszpikowane stworami z dawnych wierzeń i dość cyniczne. Czemu? Nie mam pojęcia, ale wydaje się tego teraz mnóstwo. Niestety.

Także ten, ja z moimi "normalnymi" i łagodnymi jestem trochę jak ostatni Mohikanin :) Trudno. Mam nadzieję, że mimo niesprzyjających trendów pójdą w świat. Poprzednie rozeszły się bardzo ładnie. Dziękuję!!!

W ogóle muszę to przyznać – lubię pisać. I bardzo się cieszę, że po latach uciekania od tego, otworzyłam się na pisanie i tworzenie w ogóle. Dobrze jest pozwolić sobie na coś tak cudownie niepraktycznego, jak tracenie czasu na wymyślanie kolejnych rozdziałów... Na mnie działa to jak spacer – odpręża i pomaga przewietrzyć głowę.

A jeśli przy okazji komuś pomaga, to już w ogóle super!

Zmieniłam też zdjęcie główne na takie wiosenne... Bo nie wytrzymałam ostatnio i kupiłam kwiatka w markecie przy okazji zakupów... Zakwitł i pachnie na całą kuchnię :)

Wiosna coraz bliżej...

wtorek, 30 stycznia 2024

Niebieska szybka i poezja badyli.

Takie zdjęcie z wykorzystaniem niebieskiej szybki.

Też macie w domu elementy, które dla innych pewnie byłyby odpadami, a dla was są elementem dekoracji? Zakochałam się w tym niebieskim szkiełku...

Zresztą nie tylko w szkiełku. W ogóle lubię niebieskie rzeczy. Na przykład zasłony w naszej kuchni. Może nie mamy takiego niebieskiego domu jak w książce, ale mamy inny, równie piękny. Trzeba tylko umieć to piękno dostrzec. Takie piękno codzienności. Nie każdy potrafi zachwycić się stertą prania. A ja tak – bo można widzieć brudne spodnie uwalane błotem, a można dostrzec wspomnienie miłego spaceru... I tak dalej :)

Jak wiele zależy od naszych oczu. I od naszego serca, bo tak naprawdę to nim patrzymy. Co widzimy? Drugiego człowieka, godnego szacunku, czy obiekt, który zagraża naszym planom i świętemu spokojowi? Bałagan czy świadectwo więzi między rodzeństwem? Ogryzionego brokuła w kącie kuchni czy zadowolonego gryzonia, który zaraz pokica do kogoś i będzie prosił o porcję głaskania?

Przez jaką szybkę patrzymy na świat?

Widzimy szary i ponury styczeń? Błoto? Nagie badyle?

Czy zapowiedź eksplozji życia? :) Bo przyroda już się szykuje, już czeka...

Dziś podczas wyrzucania choinki z salonu zobaczyłam w ogrodzie pierwsze kiełki wystające odważnie z ciemnej ziemi. Cebulki się obudziły!

Lubię czekanie. Niekiedy jest przyjemniejsze od samego doczekania :)

wtorek, 23 stycznia 2024

Gore gwiazda.

Prawie miesiąc minął od Wigilii, a my dalej kolędujemy intensywnie. Królują stroje pasterzy, aniołów, a nawet... Noego i jego rodziny. Najpiękniejsze jasełka to te, w których pokazuje się historię zbawienia od początku, oczywiście w wielkim skrócie :)

Dzięki temu styczeń mija szybko. I chociaż jesteśmy już zmęczeni zimnem i śniegiem, to jednak miesiąc po najkrótszym dniu można już wyczekiwać wiosny. Jeszcze jej nie widać, ale dodaje sił to, że już za miesiąc zapewne będziemy podziwiać przebiśniegi w ogrodzie. O ile znowu nie zadepczą ich dzieciaki sąsiadów :P Gdyby nie nasza niechęć do ogrodzeń i ograniczania przestrzeni – już dawno postawilibyśmy płot. No ale...

Do premiery "Błotnych stworów" coraz bliżej. Od razu ostrzegam – to najbardziej chrześcijańska część z całego cyklu. Jeżeli komuś to przeszkadza, niech omija szerokim łukiem. Choć pewnie potem będzie żałował ;) W kolejnych tomach wrócę do klimatów podróżniczo-wakacyjnych, ale miałam potrzebę napisania czegoś, co pozwoli rodzinom przeżywać najważniejsze święta. Stąd "Góra świątecznych cudów" (oczekiwanie na Boże Narodzenie) oraz "Błotne stwory" (Wielki Post i czas po Wielkanocy).

Mam nadzieję, że cała seria sprawi dzieciakom dużo radości. Coraz częściej spotykam się małymi czytelnikami i zawsze się wzruszam tym, jacy są przejęci, że mogli zobaczyć "panią, która opisała niebieski dom" :)

I taka wiadomość z frontu domowego – poirytowana wdeptywaniem w klocki maluchów zrobiłam na piętrze salę zabaw. Wreszcie mogę pić rano kawę i cieszyć się widokiem podłogi pozbawionej wrogich elementów. Inna sprawa, że to świadczy tylko o tym, że dzieci rosną... Jeszcze trochę i doczekamy czasu, w którym bałagan będzie tylko w pokojach nastolatków. Jak żyć? ;)

Tymczasem zostawiam Was z memem, którego dostałam jakiś czas temu od przyjaciółki. Sasasa.

piątek, 12 stycznia 2024

Blaski i cienie.

Miał być uczciwy wpis noworoczny, ale tak po prawdzie to jakoś nie czuję, żeby coś się zaczęło ;) Tuptamy jak zwykle do przodu i czekamy na wiosnę.

Byłam wczoraj na mega ciekawym wykładzie o Tolkienie i teraz podczytuję bloga prelegenta :) TUTAJ do poczytania, zachęcam.

Poza tym tkwię myślami gdzieś na Warmii i Mazurach czytając, wertując książki i notatki, zdjęcia stare i nowe.

I tak w tym temacie, to dowiedziałam się wczoraj, że korzenie Tolkiena sięgają pewnego miejsca w dawnej Natangii. Czyli właśnie na terenach należących do starych pruskich plemion, choć bliżej Królewca. No totalna zajawka ;) Będzie o tym w pewnej książce.

Dzieci broją i przytulają się jak dawniej.

Ja mam głębokie (o, jakże głębokie w świetle ostatnich wydarzeń) przemyślenia o wartości rodziny, bliskości, spędzaniu wspólnie czasu i posiadaniu jednego celu. I tego, jak bardzo jest to niedoceniane w dzisiejszym świecie, gdzie najważniejszy jest konsumpcjonizm, model 2 + co-najwyżej-jeden, bo jak będzie więcej, to bałagan... I jak bardzo jednak są potrzebne książki pokazujące piękno i normalność rodziny.

Narzekamy, że dzieci siedzą nad smartfonami, że czasy dzieciństwa na trzepakach minęły. No minęły – teraz bezpieczniej jest dać dziecku telefon, niż pozwolić mu się bawić. Gdy krzyczy, bawi się w błocie, śpiewa czy się śmieje, to sąsiedzi mogą to zgłosić na policję (tak bywa, a i ja ostatnio w tym temacie zbieram doświadczenia, choć nieco innego kalibru – gdy będę bliżej końca historii, to opiszę... oj, ile będę miała do napisania!).

A teraz piątek... czekam na towarzystwo. Ania siedzi mi na kolanach i je brzoskwinie :) Klei mi się łokieć wysmarowany sokiem. Taka późnopiątkowa poezja domowa.

Jutro kolędowanie. Jeszcze świętujemy.

I tak do lutego i cała nasza karuzela zacznie się od nowa, od urodzin najmłodszej dwójki. Kolejny obrót.

czwartek, 4 stycznia 2024

Błotne stwory :)

 


UWAGA! ZAPOWIEDŹ!!! 🥰

Pierwsza z moich tegorocznych premier 🙂 I już piąta (!) część przygód rodziny z niebieskiego domu (a ja właśnie wczoraj zaczęłam pisać... nie powiem, którą 🤣 w każdym razie jest zapas!)
Dumna jestem z tej serii i bardzo mnie wzruszają reakcje czytelników ❤
Mam nadzieję, że będziecie się przy niej bawić równie dobrze, a może nawet lepiej 😉 Rozkręcamy się!

Wiosna 2022. Bohaterowie są starsi niż w poprzedniej "Górze świątecznych cudów" i obserwują zmieniający się świat. Są przy nich rodzice, którzy tłumaczą trudne sprawy i starają się zapanować nad domowym chaosem 😂 Rodzina przygotowuje się do Wielkanocy, którą przeżywa – a jakże! – w swoim niebieskim domu w górach. A tam czeka na nich mnóstwo niespodzianek i... nowa przyjaźń.

Premiera już za miesiąc ❤️
 
I tak dodam jeszcze piękną historię o "Górze świątecznych cudów", którą wysłała mi jedna z czytelniczek. Na dobre rozpoczęcie tego roku!

"Na tą książkę czekałam z wielką niecierpliwością i jak tylko przyszła, zabrałam się za czytanie. Niestety, będąc z Tosią na basenie zostawiłam ją w poczekalni a gdy wróciłam, książki nie było i mimo poszukiwań nie znalazła się.
Jakie było moje zdumienie i radość gdy wczoraj zobaczyłam moją książkę przy okienku kasowym na pływalni. W książce była kartka z przeprosinami i podziękowaniem. Ktoś, kto ją znalazł i zabrał przeczytał, zachwycił się i zamówił poprzednie tomy."
 
Warto łapać chwile i pisać dalej, strona za stroną. Niech dobro idzie w świat!