wtorek, 25 października 2022

Śleboda.

Pod Tatrami... Padał deszcz i była późna jesień. A jednak na łąkach pasły się owce i dzwoniły dzwonkami, w lokalnym radiu grała góralska muzyka, a ludzie byli tak swoi i pełni normalności, jak zwykle.

Dobrze wrócić do siebie i naładować akumulatory. Akumulatory wiary najlepiej ładuje się między Turbaczem a Giewontem :)

Jeszcze będzie moja powieść o Podhalu, i to pewnie niejedna. Tylko czasu mi trzeba...

Piszę nocami, bo jednak bycie z dziećmi i mężem ważniejsze od pisania nawet najlepszych książek. Ale powolutku do celu. Z Panem Bogiem wszystko się uda i wszystko będzie dobrze. On ma większe zasięgi niż najlepsi celebryci :D Z nim nie zginę.

Dlatego zamiast się gorączkować, idę zaraz uwalić się na poduchach i poczytać książkę obok męża. Nic mi nie ucieknie.

Śleboda zagościła w sercu i jeszcze posiedzi. Za dwa tygodnie mamy powtórkę :)

niedziela, 16 października 2022

Rocznica.

 

Taka rocznica...

Nie było mnie wtedy na świecie, dla mnie o wiele bardziej przełomowy był drugi kwietnia 2005. Początek najlepszego czasu w życiu, najpiękniejszej drogi, jaką Pan Bóg mógł mi dać.

Teraz z perspektywy lat mogę tylko podziękować. Naprawdę było wielkim szczęściem żyć w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, uczestniczyć w mszach na Błoniach, pamiętać, modlić się podczas tego wstrząsającego  tygodnia po odejściu... Biały Marsz, świece na Błoniach, poważna decyzja kiełkująca w sercu.

Dobrze jest być w Kościele, świadomie wrócić i z niego czerpać garściami.

Tego życzę wszystkim szukającym <3

Też kiedyś byłam obok.

A teraz w momentach kryzysowych wołam po prostu "Karol, ratuj!" i wiem, że on pomaga. Kiedyś po drugiej stronie może pójdziemy razem po niebieskich szlakach. Tu na ziemi świadomie i mniej świadomie wydeptuję te same ścieżki. Fajnie jest mieszkać w Małopolsce ;)

sobota, 8 października 2022

I można polubić jesień...

 

... gdy tak wygląda...

I kiedy opadające liście mówią, że na wiosnę znów stanie się zielono. To tylko kilka miesięcy ciemności – po to, by znów docenić dni pełne światła.

Bo nie ma takiego mroku, z którego nie dałoby się wyjść. Nie odkąd Chrystus pokonał śmierć. Teraz w każdym położeniu możemy patrzeć z nadzieją w niebo, żyjąc cicho i powolutku, podczas gdy świat nawołuje do krzyku.

Może być normalnie, choć walka trwa. Nie tylko ta za wschodnią granicą.