sobota, 12 września 2009

Wariacja na temat Panny Kminkowej

tańcząc w deszczu
rozchlapuję palcami białą pianę
wyczesuję mokre zioła
skaczę po ciepłych kałużach
rozcinam pachnące lipą powietrze

drzewa wirują w magicznym kręgu
ich żywica złoci me dłonie
teraz lepkie
pachną lasem igłami ścieżkami
i żółtymi maślakami skrytymi pod liściem

maleńkie krople opadają na włosy
siateczką pereł
rozciągnięta między niebem a ziemią
rozpostarta w ciszy
czekam

Lato się chyli ku końcowi, a ja już za nim tęsknię. Może jeszcze będzie chociaż jedna ładna niedziela, to się uda w góry wyskoczyć. Marzy mi się Babia...
A co poza tym? Oprócz marzeń i górskich wspomnień - instalacji na mieszkaniu ciąg dalszy. No i powróciła po długiej rozłące magisterka, z którą zamierzam skończyć raz na zawsze, mam nadzieję w ciągu miesiąca.
Pozdrawiam z pracy :P Nic się nie dzieje, jaki tu spokój...

środa, 9 września 2009

Być jak dziecko

nie sztuka stać się dorosłym
dobrze nam to wychodzi od urodzenia
kombinowanie krzywdzenie chciwość
perfekcja to kwestia czasu

o ile trudniej zostać dzieckiem
zaufać kiedy grożą fale
zapłakać gdy boli
oczyścić serce ze złudzeń

piątek, 4 września 2009

Nowe życie :)



Szczęśliwe zakończenia są szczęśliwymi początkami. 1 sierpnia 2009 roku był zdecydowanie najpiękniejszym dniem w moim życiu. Bóg połączył nas wreszcie i dał obietnicę. Jednocześnie nastąpiło pojednanie w rodzinie, a ja mogłam odejść w spokoju i zacząć to nowe życie bez balastu.
Wszystko wyszło tak pięknie, jak nie śmiałam nawet sobie zamarzyć...
Podobnie z podróżą poślubną, a raczej poślubną włóczęgą. Dwa tygodnie pod namiotem, pół wybrzeża przemierzone, piękne plaże, widoki, słońce. Nigdy lepiej byśmy tego nie zaplanowali. A przecież nic nie planowaliśmy.
A teraz mieszkam w wymarzonym domku pod Krakowem, praktycznie na wsi, o czym zawsze marzyłam. Z okna widok na zachody słońca. Spokój, cisza. Czuję się tam jak na wakacjach. Aż chce się wracać do domu. No i nie jestem tam sama. Każdego dnia mogę modlić się z Krzyśkiem i dziękować Bogu za kolejny wspaniały dzień, jaki nam dał.
Nie mam dostępu do netu, więc piszę na szybko z pracy ;) Tak, żeby to napisać, bo powinno być tu napisane, po tych wszystkich notkach.
Jest pięknie, jak jeszcze chyba nie było.
Pomyśleć co będzie, jak pójdziemy do Nieba... :)
Aha - dziękuję wszystkim za pamięć i życzenia. Trzymajcie się ciepło

Rivulet

sobota, 1 sierpnia 2009