... trwają w Krakowie. Ratujemy się wodą w różnych ilościach, lodami w ilościach iście nieprzyzwoitych, no i napojami – niekoniecznie zdrowymi :P W końcu są wakacje.
Jej, jak lubię ten luz... Wstajemy kiedy chcemy, na śniadanie jemy to, na co mamy ochotę i nikt nas nie goni. Jeśli chcemy, możemy jechać nad wodę (odkryliśmy Bagry – za moich czasów to był brudny zakątek, a teraz znajdują się tam zadbane plaże, no i klimat jest taki, jak lubimy. Wakacyjny vibe. Wieczorami gramy w planszówki, oglądamy filmy. Będziemy za tym tęsknić cały rok, więc korzystamy.
No i odliczamy do wyjazdu. Wyszukuję ciekawe miejsca warte odwiedzenia, pola namiotowe (ktoś może coś poleci??? Suwałki i Podlasie!!), przeglądam trasy... Planujemy razem i już nie możemy się doczekać. W tych rodzinnych wyjazdach jest coś, co daje siłę. I wiemy z Krzyśkiem, że nie odpoczniemy tak, jak osoby bezdzietne ;), ale za to zdobędziemy coś zupełnie innego, bardzo cennego. Takie wyprawy łączą.
A ja ofkors nie mam czasu za bardzo, by robić zdjęcia, bo tyle się dzieje. Nawet zrobienie sobie uczciwej sesji z nowymi książkami było wyzwaniem.
Wiem, że seria o niebieskim domu się czyta – jedni już dawno skończyli "Lato włóczykijów" i jęczą o kolejną część ;), inni dopiero poznają poprzednie książki. Każda recenzja, zdjęcie, relacja, to dla mnie wielka radość :) I wiecie, pisze się kolejna książka dla młodszych. Nie wiem, kiedy się wyda, ale mam nadzieję, że nie trzeba będzie długo czekać.
Poprawia się też kolejna historia dla dorosłych. Szczerze – siedzę i się śmieję, bo już zapomniałam, jakie tam były obłędne dialogi :) I jak trudne sprawy przeplatały się z lekkimi, a całość była ciepła i rodzinna – w ten typowy dla mnie, nieco niestandardowy sposób.
I bardzo Wam dziękuję za piękne przyjęcie "Imienia dla Róży"! W ogóle bardzo się cieszę, że ta książka powstała i się ukazała. Zadziorna główna bohaterka jest jedną z moich ukochanych literackich postaci i to dla mnie zaszczyt, że mogłam ją stworzyć osobiście ;) Serio, nie lubię się chwalić, ale jestem z niej dumna :D
A to jedna z recenzji na lubimyczytac.pl:
"Co to jest za powieść! Nie dajcie się zwieść różowej okładce i delikatnym magnoliom! Główna bohaterka jest harda i mocna duchem, nosi glany, pije piwo (choć chwilowo nie może),prowadzi sklep hydrauliczny, wychowuje czterech synów, w kilku słowach potrafi usadzić nadgorliwą teściową... Ale nagle staje na kruchym lodzie... albo raczej pod murem, wobec którego jej siła może okazać się zbyt słaba... Co to za sprawa i jak się potoczy jej dalsze życie? Ta powieść zapewni Wam rollercoaster emocji. Czyta się wyjątkowo przyjemnie. Napisana jest lekkim, momentami poetyckim stylem, można z niej wyłowić mnóstwo cytatów - perełek, choć o rzeczach ważnych mówi dosadnie, bez owijania w bawełnę i prosto między oczy. Ponadto poznamy Kraków nie zatłoczonym szlakiem turysty, nie od strony bogatych knajp i królewskich zabytków (choć o nich też będzie mowa),lecz oczami mieszkańca, klimatycznymi, cichymi uliczkami, w porze jesienno-zimowej. Naprawdę mocno polecam."
![]() |
(fot. Moje Czytanie – Marzena) |