Dobry czas. Dużo wyzwań, nowych pomysłów.
Każdy dzień w kalendarzu opisany, bo zawsze coś. Badania lekarskie, pasowania, spotkania, zebrania, zajęcia dzieci...
Ale jesień tego roku złota i piękna. Wprawdzie ranki zimne, ale potem ściągamy zimowe kurtki i chodzimy w krótkich rękawkach... Takie różnice.
Zbieramy złote liście i szuramy butami po liściastych kopach zalegających na chodnikach.
Tak sobie myślę, że jesień i starość to dwie rzeczywistości, które mówią nam o kruchości świata po tej stronie i konieczności zmierzania do innego, trwałego. Ja przynajmniej czuję to głęboko.
Czytam na zmianę "Beskidzkie rekolekcje" Wandy Półtawskiej (mam egzemplarz z autografem, udało mi się być niedawno na wykładzie! nigdy go nie zapomnę) i "Randkę z jeleniem" Elżbiety Sęczykowskiej. Obie takie moje... Zanurzenie w przyrodzie, w rytmie pór roku... Przeczucie tej innej, niematerialnej rzeczywistości. I pragnienie domu. Z mądrymi ludźmi wokół. A okładka tej drugiej książki mnie urzekła, dlatego wzięłam ją z półki w supermarkecie, nawet nie zaglądając do środka.
Okno jak z mojego wymarzonego domku <3 i te kwiaty, i zwierzęta za szybą!
Brakuje mi ludzi, którzy zamiast o tolerancji mówią o miłości. I nie szukają zadowolenia, tylko mądrości.
Jak sobie poradzą dzieci w tym świecie, który tworzymy? Tak wiele się zmieniło od czasów, gdy to my byliśmy dziećmi.
Póki co próbujemy uczyć, że od kolejnego filmiku na youtube lepsza zabawa na podwórku, rozmowa z żywym człowiekiem... A od gry komputerowej - książka. Na razie słuchają, potem będą musieli wybierać sami.