Ależ szybko czas leci, kiedy jest fajnie :) Nawet na kompa (moją odskocznię od codziennego kieratu) nie ma czasu - bo i codzienny kierat śpi. Jednak o wiele łatwiej jest ogarnąć wszystko we dwójkę. Fajnie tak czasem odpocząć razem. Nawet nie musimy nigdzie wyjeżdżać (choć aktualnie to u teściów jesteśmy, dziś wracamy), byleby pobyć ze sobą, pogadać, pobawić się z dziećmi. I pozałatwiać masę zaległych spraw :)
Za nami Niedziela Palmowa. Wielki Tydzień w trakcie... Akurat w to trudno mi uwierzyć, że to JUŻ. Że najpiękniejsze święto w roku już za kilka dni. Niesamowite :)
Niestety, mimo iż zeszły tydzień był bardzo zabiegany, to przygotowania do świąt - te zewnętrzne - leżą i kwiczą. W dodatku nie wiem, jak umyję okna, skoro pogoda tak się zepsuła i co chwilę wali gradem. Ech. No ale mam nadzieję, że się uda. I do spowiedzi muszę iść jeszcze, coś mam pecha, próbuję od paru dni i się nie udaje. A nie lubię tak na ostatnią chwilę tego robić.
Z nowości... Ela nauczyła się wdrapywać na łóżka i niskie krzesła. I próbuje chodzić. Nawet buciki jej kupiłam takie wygodniejsze do chodzenia niż do pełzania. Rośnie mi dziewczynka. Jeszcze troszkę i skończymy się karmić. Normalne jedzonko coraz bardziej jej odpowiada.
Właśnie przed chwilą ściągnęła z talerza moją kanapkę z serem i ją przeżuła. Cała podłoga jest w maśle i okruszkach, ale co tam. Grunt że dziecko zadowolone ze swoich umiejętności :) Choć pewnie moja teściowa nie podzielałaby mojego zdania i dobrze, że nie widzi, co się tu dzieje. Jesteśmy tu trochę dłużej, niż zamierzaliśmy - trzeba było pozałatwiać parę spraw - i jestem już zmęczona tym dziwieniem się i bulwersowaniem, kiedy dzieci się kłócą i są "niegrzeczne". Niby nic, ale atmosfera jest już gęsta od wzajemnych osądów i cieszę się, że za parę godzin wyjedziemy. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy mieszkać z którymikolwiek rodzicami. Jednak rodzina musi być u siebie...
Już niedługo będę mogła znowu zachowywać się normalnie, bez nerwa, że ktoś mnie obserwuje i nie pasuje mu moje zachowanie. Bez tłumaczenia się z tego, co robię. No jednak dobrze mieć swój kąt :)
Inna sprawa, że dzięki obecności większej ilości osób dorosłych, mogłam nie opiekować się wszystkimi dziećmi na raz i poświęcić im więcej czasu pojedynczo. Najfajniejsze były spacery z Gabrysiem, tylko we dwoje. Uwielbiam z nim iść i rozmawiać o poważnych sprawach. Zachwycać się wiosną, obserwować pociągi, tłumaczyć po co są cmentarze, kupować lizaki ("dla mnie i Rafałka") i książeczki z dinozaurami, szaleć na placu zabaw. Fajnie jest słuchać, jak wszystko postrzega i opowiadać mu różne rzeczy :)
Dobra, będę kończyć i wracać do pakowania. A potem, w domu, czeka nas dużo pracy i przygotowań do Wielkanocy. Przygotowanie czytań na czuwanie. Ogarnięcie naszego bajzlu :) Umycie okien, przygotowanie koszyczka. No i na jakieś rekolekcje jeszcze muszę znaleźć czas. Albo "Pasję" obejrzeć - to bardzo dobry film na ten czas...
Życzę Wam dobrych, prawdziwych świąt i dużo radości ze spotkania Zmartwychwstałego. Może przyjdzie w trzęsieniu ziemi, a może delikatnie... ale na pewno będzie chciał się spotkać i dotknąć. I tego dotyku i poruszenia serca Wam życzę najbardziej.
A Gabryś w tle właśnie podśpiewuje sobie "Jerozolima, Jerozolima odbudowana" :))