Żeby nie było, że piszę o wiośnie i ściemniam...
Luty w Krakowie już od lat to pora przedwiosenna. Co mnie cieszy. Wprawdzie żeby zobaczyć prawdziwą śnieżną zimę, trzeba wybyć trochę dalej, ale przynajmniej wiosna przychodzi wcześniej.
Już od kilku dni spacery bez swetrów pod płaszczem, bez czapek, nawet bez szalików... W ogródkach kępki przebiśniegów, pierwsze krokusy... I latające nad nimi owady, one wzruszają mnie najbardziej. Przyroda się budzi.
Moje przebiśniegi oraz krokusy nie wszystkie przetrwały, przetrzebione przez dzieci już w styczniu... Ale są. Te pierwsze :) Na jesieni znów wsadzę do ziemi więcej. Takie czarowanie wiosny...
Także piękny czas, przypominam sobie o życiu i wyrywam się z zimowego letargu.
W tle pierdyliard spraw, no i nieodmiennie pewne problemy z dziećmi. Głównie zdrowotne. Jutro z rana badanie krwi itd. Rafcia, mam nadzieję na dobrą i mało straszną diagnozę. Zawsze gdy dzieje się coś nieoczekiwanego, to przeszywa mnie lęk. Wiem że Bóg przewidział tą sytuację i nas przeprowadzi najlepiej jak można, ale i tak emocje są...
Zwłaszcza gdy się jest wysoko wrażliwym osobnikiem. Przeczytałam książkę (tą z leniwcem na okładce, "Jak mniej myśleć") o wysokiej wrażliwości i żałuję, że nie trafiłam na nią wcześniej, teraz większość rzeczy mam już ogarnięte samodzielnie... I muszę pomyśleć, jak to przekazać dzieciom. Większość z nich (jeśli nie cały komplet) to też wrażliwcy. Po takich rodzicach - nie ma się co dziwić... Geny.
Co poza tym... Moja pierwsza książka ponoć urodzi się... yyy znaczy wyda... w maju. No tak, u mnie wszystko pojawia się wiosną :P Nawet książka o Niebieskim Domu. Zresztą skończyłam ją pisać w lutym. Dwa lata temu. Teraz mam już pięć napisanych i zaczynam szóstą. Nie wiem, czy będą znane, ale nie o to chodzi. Wreszcie mam coś swojego, jakieś miejsce gdzie mogę zamieniać wszystkie swoje odczucia i myśli kłębiące się nieustannie pod kopułką w coś bardziej namacalnego i dobrego dla innych. Te książki są pełne zapachów, smaków... i humoru. Wszystko co lubię najbardziej. Chciałabym, żeby te historie z Niebieskiego Domu pomogły tym, którzy po nie sięgną. Dodały otuchy, rozbawiły, no i pokazały normalną rodzinę wielodzietną w akcji ;)
Czasem humor jest absurdalny, a zachowania dzieci specyficzne... Jak to w rodzinie z duża ilością dzieci :)
Jak będę wiedziała coś więcej, to dam wam znać. Tymczasem mykam do części szóstej. Jeszcze dokładnie nie wiem o czym będzie, ale dzieciaki poprosiły (zwłaszcza Gabryś, który ma duży wpływ na cykl) żeby było o Wielkanocy... Więc będzie. O wiośnie, życiu i zmartwychwstaniu. I przemijaniu też, bo tłucze mi się pogłowie ten temat i chcę go podać dzieciom tak jak potrafię najlepiej...
No właśnie. Idzie wiosna...
Znowu będzie Wielki Tydzień (dopiero w kwietniu, ale co tam), trudny, ale zakończony wielkim wybuchem Życia.
Chrystus zmartwychwstał i może uwolnić każdego z nas, wyprowadzić ze smutku i pociągnąć ku wolności i szczęściu. Niby trwa karnawał i czas "zwykły", ale... to jest zawsze aktualne, prawdziwe i najpiękniejsze na świecie.
Aha, zapraszam do Rut - bardzo ważna sprawa ;)
Ściskam :)