czwartek, 27 września 2012

Złotolistnie.

Dziś zimno, cały dzień spędziliśmy w domu. Ale wczoraj poszliśmy na spacer. Było niesamowicie, bo wiał lekki wiatr i na głowę spadały nam z trzaskiem kasztany (zebraliśmy ze 30 świeżutkich, pachnących). Rafałek spał cały czas (dla mnie chwila oddechu), Gabryś poszalał na placu zabaw i zbierał skarby jesieni. Orzechy, żółte liście, kwiatki. A ja robiłam zdjęcia i się czułam... twórczo :P Niech ludzie widzą, że kobieta z dwójką dzieci ma też inne zajęcia niż podawanie kaszek i zmiana pieluch, a co!

Tak mi chodzi dziś myśl po głowie... Czy nie moglibyśmy się zwinąć w kłębek wszyscy? I obudzić w marcu?...

No dopsz, obudźmy się na moje urodziny i święta :P Ale potem - chrapanie do wiosny...

Nie chce mi się wchodzić do zimy w tym roku... Po prostu nie mam pary do tego. Chcę słońca...

 Ech.


Zamiast herbaty z miodem - trochę dobrej muzyki przed spaniem :)

poniedziałek, 24 września 2012

Moja szkoła ;)

Jest 14 a ja wyjątkowo mam chwilkę, bo chłopcy zmęczeni zasnęli (dalej jesteśmy chorzy). Na szczęście dziś jest ciepło, więc grzaliśmy się trochę w ogródku na słońcu. Rafałek próbował zrywać trawę, a Gabryś wyszukiwał ze mną biedronki, gąsienice i pająki. Znaleźliśmy nawet ślimaka i omal nie pokłóciliśmy się, po czyich spodniach ma się przejść. Na szczęście poszliśmy na kompromis, a potem położyliśmy go na liściu mlecza i długo obserwowali jego "marsz" :)

Rano było chłodno, więc długo siedzieliśmy w pokoju i oglądali różne bajki. Gabryś lubi zwłaszcza piosenki, więc skakaliśmy na YT po różnych przebojach z Disneya, Fasolek i takich tam :)


 

 To z jego ulubionej bajki ("Zaplątani" - bo jest konik i "żaba"!!!), mogę puszczać mu ten fragment w kółko przez pół godziny i nie ma dość :D

Gabryś w ogóle ostatnio się rozśpiewał i przeważnie spaceruje po domu nucąc "Jedzie pociąg z daleka", "Mydło wszystko umyje", "Sieje je" (to Top 3) i inne takie. Brzmi to rozwalająco :)

Rafałek chyba pozazdrościł mu talentu, bo ostatnio w chwilach zadowolenia wydaje takie dźwięki, że zaczęłam go nazywać Ryczypiskiem :P Nie wiem, czemu moje dzieci muszą wydawać takie wysokie tony z siebie, ale ok... Tak na poważnie, to byłam u laryngologa ostatnio. Po wspólnym jodłowaniu chłopców miałam takie zawroty głowy i ból uszu przez ponad tydzień, że aż się przestraszyłam. Naprawdę - inne dzieci krzyczą jakoś ciszej, nawet jak drą pyski na maksa :P Wiem, bo się nasłuchałam. A moje jakby się z opery urwały, śpiewają...

Tak poza tym, to uczymy powoli Gabrysia się modlić. W sensie wieczorem, bo eucharystię i niedzielne laudesy to zna od urodzenia (a nawet przed). W sumie dość szybko jak był mały, nauczył się mówić "Amen" i "Alleluja" ;) A teraz co wieczór razem dziękujemy Bogu za kolejny dzień i prosimy o różne rzeczy (młody nieodmiennie o ciasteczka). Największą frajdą jest dla niego przeżegnanie się przed i po ("Jeszcze raaaaz???"). 

Zastanawiałam się niedawno nad przedszkolem, ale stwierdziłam, że póki co wolę ich uczyć świata sama.

niedziela, 23 września 2012

Jesieeeeń, jesieeeeń...

Przyszła jesień.

Najpierw wieczory przychodziły coraz szybciej. Potem noce zrobiły się lodowato chłodne. A w końcu, żeby uhonorować początek nowej kalendarzowej pory roku, postanowiliśmy się wszyscy rozchorować...

Ok, żadnego zastanawiania nie było, niemniej efekt jest powalający. A my pociągający (nosami). Gabryś kaszle, ja z Rafałkiem dwa dni byliśmy jak skrzyżowanie gorącego pieca z wodospadem. Krzyśkowi też z nosa coś kapie. Normalnie - delicje.

A przez cztery miesiące było tak pięknie...

Cóż, nic na to nie poradzę, że dla mnie jedyną racjonalną porą roku jest lato.

Btw właśnie skończyłam fantastyczną (zarówno jeśli chodzi o jakość, jak i gatunek) książkę i mi żaaaaal, że już koniec. Emma Bull, Wojna o Dąb. Połączenie amerykańskiego rocka i celtyckiej mitologii, czyli to, co Tusie lubią najbardziej. Polecam :D

poniedziałek, 17 września 2012

Garść jasnych nut.

Fundacja "Rivulet ma marzenie" - zajmij się dziećmi i pomoż Tusi wybrać się do kina :P

Dżołk, ale prawdą jest, że mnie nosi i strasznie bym chciała gdzieś iść i spędzić jakiś czas bez dzieci... Mam nadzieję, że plan zostawienia ich z Krzyśkiem i wyskoczenia do kina na "Meridę" wypali...

Bo mam fazę na ten film i nie odpuszczę - nie dość, że Disney, to jeszcze w celtyckim klimacie! Aaaaaa!!! (coś podobnego czuję jak myślę o Pocahontas :P)

W związku z tym dziś po powrocie z placu zabaw (znowu ładna pogoda i ciepły, miodowy wrzesień, ha!) słuchaliśmy piosenek z tej bajki. I naprawdę poprawiły mi humor :)


Nie ma jak celtycka nuta... Ehhh, can't wait...

Tutaj polska piosenka promująca film. Całkiem przyjemna. W teledysku o dziwo blondynka straszy na zamku :D

Na koniec coś z innej bajki (mojej i Alnilam na Podhalu, kiedyś...), równie ślebodnego.


Dobrego słuchania!

sobota, 15 września 2012

Pół roczku nam minęło, jak jeden dzień...

Wczoraj nasze małe stworzonko zwane Rafałkiem tudzież Sasulcem skończyło pół roczku :) Dopiero co wychodziłam z nim ze szpitala, a tu proszę. Już coraz pewniej siedzi, śmieje się pełną buzią do wszystkich, zajada pierwsze zupki i deserki, aż mu się małe uszki trzęsą. Wkłada chrupki do buzi i je memła, niczym bezzębny jeszcze wampirek. Wodzi wzrokiem za każdym i analizuje rzeczywistość w skupieniu :) Ech teraz drugie pół roczki, to intensywne, kiedy zęby idą, a mały człowieczek zaczyna śmigać po mieszkaniu. Oj, będzie się działo :)

Swoją drogą kurcze - udały nam się chłopaki :D Normalnie się napatrzeć na nich nie mogę.

Tudzież nasłuchać... Bo tekściki Gabrysia to już przechodzą do historii. Poranne "Tuuuuusiaaaaa, Skarbieeeee, gdzieeeee jesteeeeś?" (do mnie, naśladując Krzyśka :P), tudzież "I co kombinujesz???" (do taty). Nie mówiąc już o zachwytach w łazience: "Jaka piękna, duża kupa!!! Widzisz, mamusiu?!". Generalnie powinnam chyba chodzić z dyktafonem, by nic nie stracić z tych mądrości :D Zresztą gabrysiowa umiejętność mówienia też liczy sobie pół roku - tak na poważnie zaczął mówić, kiedy urodził się Rafałek. Pewnie poczuł, że powinien już władać słowem, pełniąc poważną funkcję starszego brata...

wtorek, 11 września 2012

Dzień dobry.

Byłam wreszcie na kontroli u pani, która prowadziła moją ciążę - przede wszystkim po to, żeby podziękować. Gdyby nie ona pewnie byłyby o wiele większe problemy, zarówno przy tym jak i poprzednim porodzie. Pokazałam chłopaków, dałam ich zdjęcie na pamiątkę. Dobrze, że są tacy lekarze, którzy naprawdę się poświęcają i walczą o swoich pacjentów. Zwłaszcza jeśli pacjentami są też malutkie, nienarodzone jeszcze dzieci.

Dziś znowu ciepło :) W takie spieczone dni czuję się najlepiej - kiedy niebo jest błekitne i bezchmurne, asfalt rozgrzany, a ludziom nie chce się wychodzić z domów. Na szczęście chłopaki nie narzekają i spacerujemy nawet w upały. Potem wracamy do domu na dobry obiad. A najedzeni siadamy na łóżku albo na ganku (nie zwracając uwagi na panujący bałagan) i słuchamy dobrej muzyki. Takiej jak ta:


Ehhh ta gitara... Ale Gabryś woli "Arkę Noego" ;)

poniedziałek, 10 września 2012

Trochę ciepła.

Dobry, ciepły dzień - takich więcej, zanim przyjdzie zima. Przebalowaliśmy z chłopakami parę godzin, włócząc się od jednego placu zabaw do drugiego. Gabryś szalał na zjeżdżalniach i karuzelach, a Rafałek z zainteresowaniem obserwował otoczenie. Maluszek zauważa coraz więcej i śmieje się do wszystkich. Starszy z kolei się zrobił raczej ostrożny i nieśmiały, także potrzebuje trochę czasu zawsze na oswojenie się z ludźmi i sytuacją. Bardzo dobrze go rozumiem.

Poza tym to są trochę marudni ostatnio - małemu będą szły pierwsze zęby, a młodemu właśnie się wykluwają ostatnie. Także dzień jest wypełniony pocieszaniem.

A teraz Rafałek już śpi, a Gabryś robi właśnie Krzyśkowi awanturę, że nie chce spać...

Whatever. Wczoraj podładowaliśmy akumulatory na Olszanicy u kapucynów. Gabryś bawił się z ciocią cały dzień na polu, a my mogliśmy wreszcie się pomodlić w spokoju i w ogóle. Zwłaszcza mocny był moment w tamtejszym kościele, kiedy byłam sama tylko z Rafałkiem i czułam się jak w domu, jak w Niebie. Było trochę tak jak w pewnym kościółku na Podhalu, te 10 lat temu. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam wyraźnie, że Bóg chce dla mnie czegoś lepszego, niż  depresja i  powolne dogasanie w samotności. Tyle się zmieniło od tamtego czasu. We wczorajszej ewangelii było o uzdrowieniu głuchoniemego. A ja właśnie nie byłam w stanie wtedy mówić przy ludziach i dosłownie paraliżowało mnie, kiedy miałam się odezwać. Jak to było dawno i jak dobrze, że Bóg tak pięknie wszystko zmienia. Naprawdę mam za co dziękować.

I zapadła błoga (zapewne krótkotrwała) cisza... Chyba obaj śpią. Uff.

Dziękuję za pierwsze odwiedziny tutaj i miłe słowa :) Dobrej nocy wszystkim!

sobota, 8 września 2012

Na nowiutkim blogu ^^

No i jestem na nowym blogu. Prawda, że tu ładnie? :D
Od teraz, jako że mam neta i nowiutki udpicowany blog, będę pisać częściej. Promise.
Ale zacznę od jutra, bo padam po przeklejaniu notek :P
Komentarze niestety zostały na starym blogu, nie mam nerwów tego wszystkiego przenosić, sorki.
No i zaczęłam kopiować posty od tego z fotką z naszego ślubu. Tak mi jakoś pasowało ;)
Nie byłabym sobą, gdybym się czymś nie podzieliła - tym razem piosenka z zakupionej ostatnio na festiwalu muzyki celtyckiej płytki "TRĺÚ" (Beltaine).
Enjoy!