sobota, 26 listopada 2022

Dzień Tusi.

No tak, w kalendarzu pełnym wspomnień pięknych świętych i wieli wspaniałych uroczystości jest ten jeden dzień, w którym Pan Bóg powiedział: "A dziś urodzi się Tusia" :) (informacja dla Watykanu: gdyby doszło do mojej kanonizacji, proszę o wspomnienie – rzecz jasna obowiązkowe – 26 listopada właśnie :D i ładny obrazek oficjalny, najlepiej w traperach i z plecakiem, żadnych smętnych kiecek do kostek błagam)

Tusia urodziła się 37 lat temu (już! aż trudno uwierzyć, że aż tyle czasu mogę zachwycać się światem – a jak to się ma do nieskończoności! trzeba ćwiczyć intensywnie!) i dziś świętowała przyjmując laurki od dzieci, a także... sprzątając. 

Sprzątać nie ciepię szczerze, ale dzisiaj miałam jakiś przymus, by zmienić radykalnie wystrój domu :D I zmieniłam. Szafki na ubrania stały się szafkami na książki, w dodatku stoją teraz na piętrze. Salon zrobił się duży (ile miejsca do biegania dla Trufelka!), a dzieciakom będzie łatwiej opiekować się swoimi książkami, których mamy tyyyyyleeeee... U nas wszak wszyscy czytają...

Fajnie było się sensownie zmęczyć. A teraz siedzę, piję czerwone słodkie wino <3 słucham skocznych piosenek na youtube i mi wesoło.

Cóż z tego, że wieczorem okazało się, że maluchy mają ospę (najmłodsza dwójka). Tak przypuszczałam, dwa tygodnie minęły odkąd wysypało Sarę. Także czeka mnie ciekawa nocka, ale będę mieć przebrzydłe ospy już z głowy.

Bardzo dziękuję za pamięć tym, którzy o mnie pamiętali. A tym, którzy zapomnieli i być może przypomną sobie za kilka dni zaliczając stan przedzawałowy, piszę od razu – nie szkodzi :D

Właśnie z pierworodnym zaplanowaliśmy, że za jakiś czas chcemy ruszyć w trasę i podczas wakacji zwiedzić całą Europę aż do Portugalii. Zamierzam na to zarobić książkami,także błagam – kupujcie :D Dajcie nam zjeść frankfurterki we Frankfurcie, bagietki w Paryżu i tapas w Hiszpanii! (tak... sama nie wiem, co bardziej lubimy – jeść czy podróżować?)

Uściski!

piątek, 18 listopada 2022

Pierwszy śnieg!

Już za tydzień zaczynamy adwent! Dokładnie dzień po moich urodzinach (tych, którzy na fejsbuku życzenia urodzinowe składali mi w lipcu, bardzo przepraszam – jakoś nie miałam ochoty tam podawać prawdziwych dat :P a w lipcu mam imieniny, więc w sumie prawie się zgadza :D).

Urodziny... jejku, jestem już na tym etapie, że gdy Elka ostatnio zapytała, ile mam lat, to się pomyliłam... W dodatku na niekorzyść :) Ze zdziwieniem myślę o tym, że mój mąż w marcu skończy 40 lat i jakoś też mentalnie bliżej mi już do czterdziestki. A z drugiej strony – serio, jak to możliwe? Przecież cały czas jesteśmy tak samo młodzi i piękni, jak te... wiele lat temu, gdy się poznaliśmy :)

Szczerze mówiąc nie mam żadnych życzeń urodzinowych, ani żadnego ciśnienia. Niech to będzie kolejny dobry, cichy dzień. I tylko dzieci może wyjątkowo niech nie robią demolki w domu? Łagodne obchodzenie rocznic, bez szumu i zgiełku – to lubię.

U nas w domu już zimowe klimaty... Składanki "christmasowe", ale te bez kolęd. Zapach pierniczków dopiero poczujemy, ale miałam już pewien przedsmak. Wczoraj dzieciaki wysypały całą paczkę mąki na podłogę w kuchni i zanim zdążyłam wrócić, to się w niej wytarzały (te dwa najmłodsze zioła rzecz jasna). Dzisiaj gdy przebierałam się rano w łazience, przewrócili słoik z miodem. Aż do teraz, a jest już w zasadzie wieczór, niektóre elementy się kleją. Uhh... Ciekawe, czy jutro wysmarują wszystko masłem? Jeśli tak, to nie opłacało się sprzątać. Wystarczyło cierpliwie poczekać, a potem dosypać cukru i przypraw, połączyć i wycinać kształty na blachę...

A wczoraj dostałam najfajniejszy prezent przedurodzinowy – śnieg! Właśnie wracałam ze sklepu z piankami (które potem dzieci zapiekały nad świeczką ;)), gdy wokół zaczęły wirować białe płatki. Dziś jest już biało. Szkoda, że idzie odwilż, ale mam nadzieję na powrót bieli :) I lepienie bałwanów. 

Niech tylko wszyscy wyzdrowieją, bo na razie nadal chorujemy. I się kotłujemy. Troje najmłodszych dzieci, ja i królik. Tęsknię za spacerami. I – chociaż cieszę się na nadchodzący grudzień jak dzieciak – latem, ciepłem, szelestem liści. 

Wakacje zostały tylko w snach i opowieściach...

W górach jest (prawie) wszystko co kocham. Reszta nad morzem ;)
Beskid Niski sercu bliski. I Kaszuby w tle.

sobota, 12 listopada 2022

Niebieski dom. Historia prawdziwa.

Niebieski dom, Natalia Przeździk
Nie, to nie będzie reklama książki...

Tylko czegoś o wiele ważniejszego.

Bo wiecie, czemu moja pierwsza książka ma taki tytuł?

Okej, są w nim ukryte moje inicjały z czasów panieńskich (taki smaczek) i tęsknota za Beskidami, drewnianymi chatami pod lasem oraz czasem wakacji.

Ale tak poza tym jest to jedno najgłębsze pragnienie.

Wejścia w progi najpiękniejszego domu, tego, który czeka na mnie w niebie. Niebieski dom to coś więcej, niż chatka pomalowana na błękitny kolor :)

I wprawdzie mam nadzieję, że przeżyję na tym świecie wystarczająco długo, by doczekać wnuków, zestarzeć się wspólnie z Krzyśkiem i zobaczyć jeszcze dużo cudów – ale gdzieś w środku cały czas czekam na ten czas, gdy już będziemy bezpieczni za zasłoną, ukryci w Jego świetle, z oczami, w których już nie ma łez.

Takich listopadowych przemyśleń ciąg dalszy...

A co u nas?

Ospa :) Niepodległość świętujemy smarując kropki i puszczając muzykę na youtube.

I w sumie wcale mi to nie przeszkadza, bo mamy wreszcie czas, żeby usiąść i na spokojnie sobie poczytać, zostawiając świat za zamkniętymi drzwiami.

Też już odliczacie do adwentu? :)

Spokojnego weekendu!

I dobrej lektury! :)

środa, 2 listopada 2022

Po Targach Książki i Wszystkich Świętych...

Takie święta... najpierw literackie, potem chrześcijańskie... Akurat w obu się odnajduję. Okej, w tym drugim bardziej. Ale nie mogę zaprzeczyć... wśród stoisk z książkami czułam się jak ryba w wodzie. Tyle inspiracji!

A zaraz później przypomnienie, że książki książkami, ale i tak wszyscy skończymy jako tabliczka z datami na nagrobku. Tak metaforycznie, bo naprawdę to wiadomo, że będziemy gdzie indziej. Ale widok cmentarza i tych wszystkich napisów jest taki wymowny. Ilu ludziom dane było mało czasu. Ile dostało dużo – i tu pytanie, czy go wykorzystało?

Takie rozkminy. Lubię listopad właśnie za nie.

Na końcu świata, Natalia Przeździk
Kochani, jeśli polubiliście serię o niebieskim domu, bardzo proszę o puszczenie informacji dalej w świat :) Można polajkować i skomentować na lubimyczytac.pl, można sprezentować znajomym dzieciakom (lub rodzicom czy dziadkom) na Mikołaja, można powiedzieć o książce w lokalnej bibliotece. Za każdą pomoc będę bardzo wdzięczna <3

Dobrego czasu listopadowego...

Uściski!