Padam... Od dwóch dni mamy wymianę okien w obu pokojach. Dzisiaj koniec. Jakoś udało mi się doprowadzić dom do stanu sprzed remontu (mniej więcej) i nóg nie czuję.
Ale okna mamy piękne :) Zainwestowaliśmy też w drzwi do ogródka w pokoju chłopców, także mogą teraz patrzyć na trawkę i ulicę bez włażenia na parapet. Krzysiek zmontuje jeszcze drewniane schodki i będzie super. Poza tym okna są wyposażone w rolety zewnętrzne i wreszcie możemy mieć wieczorem ciemność idealną (akurat blisko stoi latarnia i strasznie świeciła nam po oczach).
To już nasz trzeci z kolei remont w nowym domu i mam nadzieję, że na ten czas ostatni. Teraz trzeba będzie pozbierać kasę na farby i odmalować ściany po tym wszystkim. Ale trzeba przyznać, że pokoje wyglądają teraz o wiele ładniej, nawet mimo zmasakrowanych ścian.
Ponieważ musieliśmy na czas wymiany okien poskładać wszystkie łóżka, żeby się nie zakurzyły, zdecydowaliśmy się na jeszcze jedną rewolucję. Łóżeczka Gabrysia już nie złożyliśmy z powrotem i od dziś śpi na kanapie (wcześniej bałam się go przenosić, bo miał tendencje do spadania, no ale teraz jest już duży). A w miejsce jego łóżeczka daliśmy Rafałkowe. Wreszcie chłopaki są razem w pokoju, a my mamy sypialnię dla siebie. W przyszłości chcemy im kupić łóżeczko piętrowe (sprawdza się u naszych znajomych) - mamy wysoki sufit, więc pewnie nie będzie czuć, że jest się jakoś wyżej.
Jestem zmęczona, ale zadowolona i już kombinuję, jaki kolor ścian wybrać i jak w przyszłości urządzić chłopcom pokój ;)