Się dzieje.
Dużo obowiązków, nieco problemów, trochę stresów spędzających sen z powiek. Zepsute auto, dopinanie remontowych spraw...
Jedziemy na oparach i nie możemy się już doczekać wakacji...
W tym wszystkim premiera "Niebieskiego domu". Wyczekana :) I wywołująca tyle emocji, że w połączeniu z domowo-szkolnym pakietem czuję się wypalona już o poranku :P Życie WWO...
A tak na serio, to choć oficjalnie premiera książki jest dopiero jutro, ja już doświadczyłam od całej masy ludzi tak wiele życzliwości i wsparcia! Warto było pisać po nocach, wysyłać do wydawnictw, nie poddawać się... A tyle czarnych myśli miałam, żeby to rzucić, schować do szuflady. Dobrze, że wytrwałam.
Mam nadzieję, że seria o rodzinie z Niebieskiego domu będzie dużą pomocą dla wielu. Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że drugiej takiej nie ma.
Katolickie książki dla dzieci to głównie kolejne opowieści biblijne lub żywoty świętych. Ja dla moich dzieciaków szukałam czegoś więcej, współczesnego, dającego nadzieję, pokazującego jak żyć wiarą w naszym świecie... Bez patosu, z humorem. Nie znalazłam, więc napisałam sama :) Jednak przydały mi się na coś te lata spędzone na polonistyce. Wreszcie ;)
***
Jak już wspominałam, mamy w domu trochę młynek różnych spraw. Żeby nie oszaleć, rano przed modlitwą czytam sobie do śniadania "Beskidzkie rekolekcje" Wandy Półtawskiej. Jakoś tak mnie tknęło ostatnio, żeby wyjąć z półki... i przepadłam na amen. Czytałam już kiedyś i byłam poruszona, ale teraz odkrywam na nowo, w nowej sytuacji. I mimo różnic w życiorysie bardzo się odnajduję...
Taki fragment dziś mi się otworzył, jak o nas:
Biegły dni za dniami – dość podobne, pełne pracy, nieraz narastało zmęczenie. Czekaliśmy wakacji, oddechu, nabrania sił. No i przyszedł czas – wreszcie.
Niedziela
Pośpiech pakowania – ciągle za mało czasu, ale wreszcie jedziemy. Szosa – inaczej wygląda niż wtedy, gdy się maszeruje, jak szybko przemykają ludzie obok – właściwie dokąd jedziemy? Skręcamy z szosy na boczną, wyboistą drogę, na "koniec świata"!
(...)
Sama się dziwię, że tak łatwo odnaleźć Boga wśród zielonych drzew. To nasze beskidzkie rekolekcje! A może to Bóg odnajduje człowieka?
Aż się popłakałam. Z tęsknoty za wakacjami, za tym czasem odpoczynku i szukania Boga w górach i nad morzem. Z tego utkane są moje trzy pierwsze książki, uderzyło mnie to...
I to określenie "koniec świata", nie pamiętałam, że tu było.
I miłość do Beskidów.
Po drugiej stronie, w niebie – na pewno spotkam "swoich", już nie będzie oddzielał nas czas. Będziemy mogli się cieszyć razem.
A na razie mogę tylko polecać beskidzkie rekolekcje w wersji dla dzieci :) Myślę, że JPII "Niebieski dom" bardzo by się podobał. I ta świadomość mi w zasadzie wystarczy.
Będę pisać, robić swoje – ale bez spinania się. Niech Pan Bóg wszystkim pokieruje, jak zwykle.
Aha, już trzymałam w rękach swoją pierwszą książkę :) Super uczucie! Jest piękna! <3