czwartek, 28 kwietnia 2022

Beskidzkie rekolekcje czyli znajome ścieżki...

Się dzieje.

Dużo obowiązków, nieco problemów, trochę stresów spędzających sen z powiek. Zepsute auto, dopinanie remontowych spraw...

Jedziemy na oparach i nie możemy się już doczekać wakacji...

W tym wszystkim premiera "Niebieskiego domu". Wyczekana :) I wywołująca tyle emocji, że w połączeniu z domowo-szkolnym pakietem czuję się wypalona już o poranku :P Życie WWO...

A tak na serio, to choć oficjalnie premiera książki jest dopiero jutro, ja już doświadczyłam od całej masy ludzi tak wiele życzliwości i wsparcia! Warto było pisać po nocach, wysyłać do wydawnictw, nie poddawać się... A tyle czarnych myśli miałam, żeby to rzucić, schować do szuflady. Dobrze, że wytrwałam.

Mam nadzieję, że seria o rodzinie z Niebieskiego domu będzie dużą pomocą dla wielu. Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że drugiej takiej nie ma.

Katolickie książki dla dzieci to głównie kolejne opowieści biblijne lub żywoty świętych. Ja dla moich dzieciaków szukałam czegoś więcej, współczesnego, dającego nadzieję, pokazującego jak żyć wiarą w naszym świecie... Bez patosu, z humorem. Nie znalazłam, więc napisałam sama :) Jednak przydały mi się na coś te lata spędzone na polonistyce. Wreszcie ;)

 ***

Jak już wspominałam, mamy w domu trochę młynek różnych spraw. Żeby nie oszaleć, rano przed modlitwą czytam sobie do śniadania "Beskidzkie rekolekcje" Wandy Półtawskiej. Jakoś tak mnie tknęło ostatnio, żeby wyjąć z półki... i przepadłam na amen. Czytałam już kiedyś i byłam poruszona, ale teraz odkrywam na nowo, w nowej sytuacji. I mimo różnic w życiorysie bardzo się odnajduję...

Taki fragment dziś mi się otworzył, jak o nas:

Biegły dni za dniami – dość podobne, pełne pracy, nieraz narastało zmęczenie. Czekaliśmy wakacji, oddechu, nabrania sił. No i przyszedł czas – wreszcie.

Niedziela

Pośpiech pakowania – ciągle za mało czasu, ale wreszcie jedziemy. Szosa – inaczej wygląda niż wtedy, gdy się maszeruje, jak szybko przemykają ludzie obok – właściwie dokąd jedziemy? Skręcamy z szosy na boczną, wyboistą drogę, na "koniec świata"!

(...)

Sama się dziwię, że tak łatwo odnaleźć Boga wśród zielonych drzew. To nasze beskidzkie rekolekcje! A może to Bóg odnajduje człowieka?

Aż się popłakałam. Z tęsknoty za wakacjami, za tym czasem odpoczynku i szukania Boga w górach i nad morzem. Z tego utkane są moje trzy pierwsze książki, uderzyło mnie to...

I to określenie "koniec świata", nie pamiętałam, że tu było.

I miłość do Beskidów.

Po drugiej stronie, w niebie – na pewno spotkam "swoich", już nie będzie oddzielał nas czas. Będziemy mogli się cieszyć razem.

A na razie mogę tylko polecać beskidzkie rekolekcje w wersji dla dzieci :) Myślę, że JPII "Niebieski dom" bardzo by się podobał. I ta świadomość mi w zasadzie wystarczy.

Będę pisać, robić swoje – ale bez spinania się. Niech Pan Bóg wszystkim pokieruje, jak zwykle.

Aha, już trzymałam w rękach swoją pierwszą książkę :) Super uczucie! Jest piękna! <3

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Przedsprzedaż!

Ja dziś tak na krótko :)

Można już zamawiać "Niebieski dom"!

Link pod obrazkiem po prawej ;)

Jest również info na stronie wydawnictwa eSPe. Bardzo Was proszę o polecanie - niech się niesie!

A tu z facebooka eSPe:


Książka jest ślicznie wydana i na pewno sprawi przyjemność Wam i Waszym dzieciom/wnukom/chrześniakom :)

A wydawnictwo już pracuje nad wydaniem drugiej części, tym razem morskiej. Trzecia, w klimatach Beskidu Niskiego, ukaże się w październiku.

To będzie intensywny rok :) Szykuję się do premiery pierwszej części, sprawdzam tekst drugiej, a nocami próbuję pisać kolejne rozdziały szóstej...

I to tylko tak z doskoku, bo przecież życie domowe nie zamiera tylko dlatego, że Rivulet została pisarką ;) Trzeba być mamą na pełen etat, a pisanie traktować jako przyjemne i zarazem pożyteczne hobby :D

czwartek, 21 kwietnia 2022

Świrnięte święta. I "Niebieski dom", już wkrótce.

Jak minęły Wam święta?

U nas było bardzo skrajnie :) Zdarzały się piękne, spokojne momenty, kiedy razem gotowaliśmy, graliśmy, czytaliśmy książki... (czuwanie paschalne przeżywane wreszcie normalnie i bez maseczek to było coś niesamowitego! i ten spokój serca w niedzielę oraz poniedziałek... ech!) Ale były przeplatane chwilami, gdy miałam ochotę spakować plecak i ruszyć przed siebie, by odpocząć w ciszy gdzieś z dala od swojego miejsca na ziemi ;)

Bo wiem, że to moje miejsce i moje powołanie. Co nie zmienia faktu, że czasem jest trudno. Jak wszędzie. Trzeba dużej cierpliwości i hartu ducha, by iść naprzód.

Może kiedyś napiszę książkę o wielodzietności z punktu widzenia mamy, a nie dzieci :) To będzie pozycja dla osób o mocnych nerwach...

No bo na przykład taka sytuacja:

Wielka Sobota, ostateczne porządki, szykowanie święconki, walka o to, by przeżyć godnie ten czas. I w kulminacyjnym momencie nasz trzylatek umył w kuchni okna i firankę... majonezem. Zauważyłam to w momencie, gdy weszłam zadowolona z wysprzątania naszej sypialni. Tak to jest, jak akurat nikt nie pilnuje Michałka przez pięć minut.

Albo dziś. Nerwowy dzień, po wczorajszej migrenie dopiero dochodziłam do siebie. A tu trzeba było zebrać dzieciaki i wyruszyć do przychodni na kontrolę chorego ucha Sary. Dwójka wyszykowana już czekała na podwórku, ja ubieram się z Miśkiem. Zakładam skarpetki i nagle słyszę za sobą radosny głosik: "Zobac, co znalazłem w papielku!". Odwracam się i widzę dyndające mi przed oczami zwłoki myszy trzymanej za ogon przez pana M. (wyjaśnienie: myszy nawiedzają nas co jakiś czas, więc musimy ustawiać łapki. Rano Krzysiek wyjął zawartość jednej i zawinąwszy w papier wrzucił do kosza, gdzie została wypatrzona przez ciekawskiego gżdyla)

Więc to chyba normalne, że bywam wkurzona i zmęczona, a na skroniach coraz bardziej siwa? ;)

Co nie zmienia faktu, że jednocześnie jestem bardzo wdzięczna za to, co mam. I za tą gromadę coraz mądrzejszych ludzi, rosnących tuż obok... Tak, nawet Zbrojmistrz (to mistrz brojenia, czyż nie?) Michał zaskakuje mnie pozytywnie po wielokroć.

I cieszę się jak dziecko, że już za momencik spełni się moje marzenie i ukaże się moje pierwsza książka :) Wzrusz!

A tu polecajka fejsbukowa pani Małgorzaty Lis,  autorki książek i mamy siódemki dzieci (ciekawe, czy tak jak ja ma poczucie, że prawdziwa praca to jednak bardziej bycie mamą, a nie pisarką - może kiedyś zapytam...). Z serca dziękuję!

Muszę przyznać, że przy okazji nadchodzącej promocji dużo myśli burzy mój wewnętrzny spokój. Takich jak: "a może powinnam się udzielać na FB? a może powinnam rozsyłać wieści na lewo i prawo? a może powinnam wysyłać stosy maili? bardziej się starać? a może?... no przecież beznadziejna jestem z tym spokojem i pragnieniem, żeby to dotarło w swoim czasie do tych, którym jest potrzebne, trzeba działać!".

No i tak... Przemodliłam to. Zamiast udzielać się na FB - smażyłam przez godzinę naleśniki odmawiając różaniec i prosząc Miriam, by się tym zajęła.

Mam dziwne poczucie, że to zadziała bardziej, niż nerwica przebywania w social mediach. Choć jestem bardzo wdzięczna osobom, które wytrzymują to napięcie i wykorzystują swoje profile w dobry sposób :)

I Wam będę wdzięczna za wsparcie oraz recenzje u siebie :) Jeśli będziecie mogli znaleźć chwilę po lekturze książki i wrzucić tu czy tam dobre słowo - dzięki!

<3

A tu o innym domu, trochę inaczej. Chodzi mi to ostatnio po głowie, razem z myślą - i ty nie bój się pisać o swoim domu, szukać go piórem...

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Światłowiązałka.


Dobrego słuchania i budzenia w sobie nadziei wykraczającej poza horyzont... aż na drugi brzeg.

Chrystus zmartwychwstał i otworzył nam niebo. Małymi kroczkami do przodu, do domu.

Pewnego dnia wrócimy...

<3

poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Światło i cień. No i urodziny naszej Walecznej.

To uczucie, kiedy się jest na stronie Bonito...

Ale ja nie o tym dziś chciałam, chociaż te drobiazgi bardzo pomagają w ostatnim czasie jakoś się trzymać. (Właśnie wysłałam do wydawnictwa poprawioną wersję drugiej części. Pomimo wszystko trzeba robić te małe dobre rzeczy, które może w kimś obudzą nadzieję oraz pokój serca.)

No i wiosna, ona też. Wkroczyliśmy w Wielki Tydzień i czuć to w przyrodzie. Jest tak, jak być powinno. Rześko, momentami wręcz zimno, ale kwiaty mówią o tym, że idzie nowe...

Nie mogę się doczekać czuwania paschalnego. Mój ukochany czas w roku.

Wreszcie może będzie normalnie. Bez maseczek, bez strachu, że zarazi się najbliższych.

Z drugiej strony - jest inny lęk. Nawet nie o siebie. Ale nie umiem wyłączyć myślenia. Nawet patrząc na błękit nieba, na drzewa obsypane różowymi i białymi kwiatami, czuję ucisk w środku. Bo gdzieś tam, niezbyt daleko, dzieją się rzeczy straszne.

Bo ten spokój, jaki mamy, jest tak kruchy,

Tak, Chrystus jest zwycięzcą śmierci, to wszystko ma sens i idzie ku dobremu. Ale cierpienie niewinnych to straszna rzecz. Czytając o tych wszystkich dramatach widzę nasze twarze. Bo to mogliśmy być my.

Nie jest łatwo.

Ale ten dzisiejszy dzień przypomina mi - po bólu przychodzi radość, po cierpieniu życie...

Osiem lat temu, w tak samo zimny i pełen pachnącego kwiecia wiosenny dzień, przyszła na świat nasza Ela. Moja najstarsza dziewczynka <3

Narodziny każdego z dzieci mam wyryte w sercu. Te najbardziej kojarzą mi się z Wielkanocą. Wtedy też działo się to w okolicach Paschy, a właściwie tuż przed Niedzielą Palmową. Na czuwaniu byliśmy już w komplecie, całą (wtedy dopiero) piątką.

Elusiu... Oby cię Bóg prowadził, uczył jak piękna jesteś w jego oczach i nigdy nie wypuszczał z rąk, kochając przez ciebie bliskich ci ludzi. Jesteś cudowna!

Tak.

Pomimo ryczących ciemności, to właśnie życie zwycięży.

Życzę Wam pięknego czasu przygotowania do nadchodzących świąt... I dziękuję, że jesteście!

środa, 6 kwietnia 2022

Niebieski dom. Moja pierwsza książka :)

 Tadaaaam:

Oto okładka ;)

A tu opis z tyłu książki:

Czy wiecie, czego potrzeba, żeby przeżyć najwspanialsze wakacje w życiu? 

Po pierwsze, starego drewnianego domu otoczonego zdziczałym sadem, w którym można bawić się we wszystko, na co ma się ochotę. Po drugie, zwariowanego rodzeństwa (choć bez nowo poznanej koleżanki z sąsiedztwa zabawa całej naszej piątki nie byłaby tak udana). Po trzecie, rodziców, którzy wymyślają długie i męczące wycieczki w góry, ale po nich pozwalają nam rozpalić ognisko, a nawet położyć się do łóżek bez kąpieli… naprawdę! I po czwarte, bliskości lasu, pól oraz rzeki – tam dopiero można przeżywać niesamowite przygody!

Pytacie o tablet lub smartfon? Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale na najwspanialszych wakacjach naszego życia są po prostu niepotrzebne! Znacznie bardziej przydają nam się mapa, plecak i kalosze (bo zapewniam was, że w naszym rodzinnym towarzystwie wakacje mogą być niesamowite, nawet gdy pada deszcz!).

Co zrobić, jeśli chwilowo nie macie do dyspozycji domu z ogrodem, licznego rodzeństwa oraz rodziców gotowych na dwa szalone tygodnie bez pralki? Może po prostu sięgnijcie po tę książkę i dołączcie do naszej gromadki? 

Gotowi? 

No to ruszamy...

 

Wakacje w drewnianym domku pod lasem z sympatyczną, wielodzietną rodzinką? Dlaczego nie?

Lektura tej książki będzie dla dzieci niecodzienną przygodą, a dla rodziców ciekawą inspiracją do wzajemnej miłości, troszczenia się o siebie nawzajem i rozwijania pięknych relacji między dziećmi. Do tego garść cennych refleksji i odrobina humoru.

Polecam całej rodzinie. 

Małgorzata Lis, autorka powieści, mama siedmiorga dzieci

***

"Niebieski dom" będzie dostępny na początku maja. A już w czerwcu ukaże się druga część serii czyli "Morskie bałwany". Szykujcie się na dużą porcję wakacyjnego czytania :)

TUTAJ można podejrzeć książkę na stronie wydawnictwa (na razie w zapowiedziach). 

A TUTAJ w Taniej Książce ;) Widać datę przewidywanej premiery.

I wiecie co?

Cieszę się :))

Będzie mi bardzo miło, jeśli roześlecie wici wśród znajomych. I mam nadzieję, że atmosfera Niebieskiego domu Wam się spodoba :)

Ja najlepiej odpoczywam przy książkach przeznaczonych (w teorii) dla dzieci. Zwłaszcza tych, w których jest i dużo śmiechu i nieco głębi, powagi.

Także ten. Odliczamy ;)

A teraz dobrej nocy... Cały dzień spędziłam w biegu, ale musiałam jeszcze tu wejść na chwilę i się podzielić dobrymi nowinami. Czas odpocząć :)

<3