Bywa i tak, że po intensywnym początku maja trzeba zwolnić, by nabrać sił na równie intensywną końcówkę.
A w tak zwanym międzyczasie można na przykład zadbać o siebie i... iść na zabieg, żeby usunąć kawałek szkła ze stopy. Wbity już jakiś czas temu i wydawałoby się wyciągnięty. Szkoda tylko że jakiś okruch został i w trakcie górskich wędrówek się odezwał.
Tak więc było cięcie, wyciąganie i szycie. I mycie czerwonego sandała po powrocie do domu :P A potem grzeczne leżenie w łóżku z laptopem i pisanie kolejnej książki, bo ruszanie się było niewskazane. Chyba że klepanie palcami po klawiaturze.
Chyba każda matka ma takie doświadczenie, że unieruchomienie chorobą itp. jest z jednej strony denerwujące (tyle muszę zrobić, a nie mogę!), a z drugiej wspaniałe – bo można wreszcie choć trochę odsapnąć.
A mnie to odsapnięcie jest ostatnio bardzo potrzebne, bo idę na oparach. Byle do lata. Potrzeba mi porządnego resetu w zielonym.
Teraz już się jakoś poruszam, bo nie mam wyjścia. I liczę na to, że rana się ładnie wygoi. Bo już za tydzień spotkanie autorskie z dziećmi, jedno z kilku przed wakacjami. Nie szaleję za bardzo z tymi spotkaniami, bo logistyka nie pozwala (Ania jeszcze w domu, od września może będzie ciekawiej). Ale teraz się udało. trochę stresik, jak zawsze. Ale też radość, że coś się dzieje. I to coś takiego mojego. Fajnie być mamą, ale równie fajnie mieć też swoją działkę do ogarnięcia. Wtedy jest równowaga. W tym momencie jest mi to bardzo potrzebne, bo w jakiś sposób się wypaliłam. A może po prostu jestem zmęczona dzięki działalności pewnych konkretnych osób, które dalej mam ochotę czasem zamordować i modlę się o to, żeby jednak nie? :P
Są gorsze rzeczy niż szkło w nodze. Szkło łatwiej wyciągnąć, nawet jeśli ciało krwawi i jest potem osłabione. Człowiek regeneruje się szybciej od ran zadanych ciału niż duszy.
Ale żeby nie było, że narzekam. Staram się nie dać. Oddychać. Cieszyć majem. Wsłuchiwać w szelest liści i wąchać koniczynę na łące.
Problemy będą zawsze i nie znikną. Ale nie znikną też otaczające nas małe cuda. I tego się trzymajmy.
A na koniec się pochwalę:
fot. MBP w Limanowej |
I jeszcze lipcowa zapowiedź :) |
I wspomnienie z zeszłego roku. Hania jeszcze powróci ;) |