Powrót w nasze rodzinne strony.
Bo chyba tak to trzeba nazwać, skoro rodzina w jakimś miejscu bywa i za nim tęskni? Miejsce urodzenia to jedno, miejsce ukochania – to coś o wiele poważniejszego.
I tak ja, od urodzenia krakowianka, od zawsze czułam, że moim domem są Beskidy. Nic na to nie poradzę ;) Gorce, Beskid Wyspowy, Sądecki i Niski – sama nie wiem, co jest mi bliższe.
Teraz ciągniemy na szlak rodzinnie. Na zmianę z wyprawami na północ, gdzie znajdują się nasze równie "rodzinne" Kaszuby oraz Warmia. Tam "rodziliśmy" się jako małżeństwo w podróży poślubnej i tam wracamy z coraz większą gromadą, by świętować kolejne rocznice ślubu.
Na podróż na północ musimy poczekać do sierpnia. A już teraz korzystamy z bliskości gór i nabieramy oddechu po niezbyt ostrej, ale dla nas nużącej zimie. Majówka upłynęła pod znakiem Lubomira i Maciejowej, a już niedługo mamy nadzieję odwiedzić Łemkowszczyznę.
Dobrych dróg dla Was, niech będą pełne światła :)
Jak pięknie!
OdpowiedzUsuńCudownie :) Żal wracać!
UsuńRiv
Cudnie tam. I chociaż to maj - atmosfera wakacyjna.
OdpowiedzUsuńW tym roku lato mamy już w maju... Wszystko szybciej. Ale może to dobrze, potrzeba światła.
UsuńRivulet
Cudowne są te Wasze wyprawy i tak pięknie owocują na łamach kolejnych książek. Dawno tam nie byłam, trzeba wrócić po latach...
OdpowiedzUsuńWarto wrócić :) Jest pięknie!
UsuńRivulet
Piękne widoki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :)
UsuńRiv
U mnie majówka rodzinna, bardzo miła:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na spacerek do lasu- na blogu:)
Pozdrawiam najserdeczniej całą rodzinkę:)
Dziękuję, zaraz zerknę :)
UsuńRiv
Mi też już śni się (dosłownie) nasze nadmorskie miasteczko, gdzie co roku spędzamy kilka tygodni. Po przebudzeniu czułam - wakacje już blisko!:)
OdpowiedzUsuńmama trójeczki
A mnie jeziora i morze :D
UsuńRiv