Był Mikołaj :)
Poranek zaczął się bardzo wcześnie - tak wcześnie, że w południe po bardzo późnym śniadaniu ("Mamo, pomożesz mi zbudować ten zestaw klocków?" - i budowałam chyba z godzinę, a w międzyczasie odciągałam Michałka od innych prezentów) zaryłam nosem w poduszkę i zasnęłam na dwie godziny :P A potem obiad i spacer...
Niby starsi wiedzą, że Mikołajowi pomagają dorośli, ale nie przeszkadza im się ta wiedza cieszyć tym dniem. Zwłaszcza że dużo mówimy o prawdziwym świętym Mikołaju i tym, że z nieba daje natchnienie do czynienia dobra. I to myślę warto podkreślać co roku, bo o to w tym dniu chodzi.
Mikołaj przy pomocy bliskich pomocników zostawił przy pięciu łóżkach pięć dużych toreb z prezentami. Radości było co niemiara, bo i klocki Lego dla każdego (jak dobrze, że jest coś takiego jak Lego Duplo, Friends i Technic!) i lalki księżniczki dla dziewczynek, i gra Rafcia, i wymarzone foremki do pieczenia dla naszego pierworodnego - zapalonego cukiernika :) I masa słodyczy :P
W Wigilię będzie skromniej, bo wychodzimy z założenia, że Wigilia jest prezentem sama w sobie. Taki nasz domowy zwyczaj - wiem, że można do tego podchodzić bardzo różnie i robić dokładnie na odwrót :D Ważne, żeby radość była :)
Niektórzy od Mikołaja dostali rodzeństwo :) Co prawda z dwudniowym wyprzedzeniem, no ale... Pierwsze z dzieci, o których w wakacje pisałam, że rosną w brzuszkach swoich mam, już się urodziło. Drugie wykluje się jakoś przed świętami, a potem - czekamy z Kaszubką na naszą kolej. Dotarło do mnie, że w zasadzie za 3 miesiące to już będzie maluch donoszony i mogę spokojnie rodzić. 3 miesiące! Niby dużo (zwłaszcza biorąc pod uwagę dolegliwości końcówki), a z drugiej strony - zleci! Zwłaszcza że grudzień generalnie ma to do siebie, że gna jak szalony, szczególnie gdy się ma gromadkę dzieci w domu.
A potem styczeń, luty... i już!
Oby się to szczęśliwie potoczyło... Sprawdzałam w kalendarzu, Wielkanoc wypadnie 4 kwietnia... Może uda się chrzest? Nie ma co gdybać, zwłaszcza w obecnej sytuacji, ale marzyć można :)
Wczoraj po obiedzie Michaś zmęczony mikołajkowymi wrażeniami zasnął, Krzysiek zaszył się w kuchni robiąc ciasto, a ja wzięłam starszą czwórkę (i bardzo kopiącą w środku Aneczkę) na spacer. Było bardzo ciepło i przyjemnie, pachniało ziemią... Dotarło do mnie, że kiedyś tam przyjdzie znów wiosna... A póki co cieszyliśmy się spacerem, w zasadzie już po zmroku. Dzięki temu na ulicach było pusto i szliśmy bez maseczek. Jak mi tego brakowało! Potem dzieciaki świrowały na pustym placu zabaw, w słabym blasku oddalonych latarni. Ależ był klimat ;) A później gdy wracaliśmy, trąbiąc przejeżdżał w samochodzie ktoś przebrany za Mikołaja - jakie dzieciaki miały miny :D
Jeszcze dwa i pół tygodnia zajęć przed nami, a potem miesięczna przerwa!
Dobrze, że Krzysiek może wziąć dużo wolnego i pomóc. Bo mnie to już raczej ciężko będzie. Ale w sumie to się cieszę, że trochę odsapniemy. A potem może jakoś trochę normalności wróci?
Kto wie...
Dla mnie ten pomysł z przeniesieniem prezentów na 6 grudnia jest genialny! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU nas zasadniczo było zawsze tak, że 6 grudnia jakiś drobiazg i dopiero się tu zostawiało list z prośba o to, co pod choinkę :).
OdpowiedzUsuńU nas bywało też tak, że św. Mikołaj zostawiał listy dzieciom.
Najważniejsze jest jednak moim zdaniem, by mieć swoje rodzinne zwyczaje i je pielęgnować. A jeśli inni mają inne, to też fajnie (i można się zainspirować).
W marcu urodzi się moje kolejne chrzestne wnuczę (dziewuszka). Czekam z Tobą razem :).
Nie dziwię się, że poranek zaczął się wcześnie. Dzieci pewnie czekały na Mikołaja. Fajną macie tradycję. Taka Wasza. I muszę przyznać, że ma sens. U nas w Mikołajki drobiazgi, choć trochę ich się nazbierało, bo i na nas coś czekało, a większe prezenty w Wigilię.
OdpowiedzUsuńU nas też pojawiły się pierwsze Dzieciątka. Ania (córcia Przyjaciół) w moje urodziny. Teraz czekamy na siostrzeńca. Podobno 19 lutego pojawi się na świecie.
Super, że dzieciaki zadowolone i fajny ten pomysł z bogatym Mikołajem :)
OdpowiedzUsuńTy już o chrzcie myślisz, a my to nie wiadomo kiedy zrobimy... Jakoś z Misią mi się bardziej spieszyło ;) A teraz właśnie przez covid to ciężko coś zaplanować na odległość, a i chrzestna ma daleko, więc trzeba tak zrobić, żeby wszystkim pasowało ;)
Dzyń dzyń dzyń, u nas też po mikołajkach, choć zwyczaj właśnie odwrotny - słodki upominek od Świętego Mikołaja w jego imieniny, a w Boże Narodzenie - z okazji Narodzin Jezusa, prezent większy. Ale podoba mi się ta Wasza tradycja, bo dzięki niej radość świąteczna nie kojarzy się tylko z prezentem pod choinką. :)
OdpowiedzUsuńTeż czekam na przerwę świąteczno-zimową. Ta wizja wolnego miesiąca mnie trochę osłabia, to nie to samo co latem, gdy można wyjść na pół dnia na podwórko, na długi spacer donikąd - teraz będziemy się przez większość dnia kisić w domu, pewnie grać, czytać, coś czuję, że nudzić się nie będziemy ;p Ale właśnie cieszę się na myśl o odpoczynku po tym kieracie, po tym pilnowaniu lekcji online i zadań, zawożeniu, odbieraniu z przedszkola, i tak dalej :) A po przerwie - już koniec stycznia i tylko tygodnie będą dzielić mnie od porodu. A po mnie - odliczać będziesz Ty. Ależ ten czas pędzi!
Uściski dla Was!