Jak już może zauważyliście w okienku po prawej stronie, pojawiła się już zapowiedź mojej nowej książki :)
W opisie na stronie wydawcy można przeczytać:
"Marzenia są po to, by je spełniać!
Ośmioletnia Hania marzy o kilku rzeczach – chciałaby w końcu przestać chorować, rozwikłać zagadkę tajemniczego zniknięcia jej taty i nauczyć się kochać apodyktyczną babcię. Jednak jej największym marzeniem są skrzydła, które pomogą jej w końcu wznieść się ponad nieśmiałość i lęk, tak bardzo utrudniające jej życie. Bardzo chciałaby, by takie skrzydła wyrosły również jej mamie, która samotnie zmagając się z wychowaniem córeczki, już zapomniała, że ona także potrafi bujać w obłokach.
Czy wyjazd na wakacje do domku w górach zmieni to, co tak bardzo przeszkadza Hani w byciu szczęśliwą?
Wraz z Hanią wybierzcie się w cudowną podróż, podczas której wszystko jest możliwe. Na wyprawę do niezwykłego świata dziewczęcych marzeń zaproszone są szczególnie te dziewczynki, które tak jak Hania mają bujną wyobraźnię, kochają zwierzęta i przyrodę, a przede wszystkim potrafią marzyć! Z pewnością mogą dołączyć do nich także mamy i babcie, pamiętają swoje młodzieńcze zachwyty książkami Lucy Maud Montgomery.
To może być najlepsza wakacyjna przygoda w waszym życiu!"
A od siebie mogę dodać, że czuję się trochę, jakbym znowu debiutowała :) I cieszę się, że znowu dzieje się to wiosną, tak jak rok temu, gdy czekałam na "Niebieski dom", a potem w tym czasie pełnym nadziei paschalnej mogłam cieszyć się pierwszą książką.
Ta książka jest inna. Bardziej nostalgiczna, dziewczęca... Chociaż nie jest fantastyką, ma w sobie jakiś czar i pokazuje rzeczywistość magiczną (choć nie lubię tego słowa, ale mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi :)).
To z jednej strony powrót do wspomnień, do pewnego domku w pobliżu Beskidu Niskiego, gdzie mała Tusia spędzała wakacje... powrót też do tej małej i nieśmiałej dziewczynki, którą kiedyś byłam.
A z drugiej strony – mam nadzieję – pełna ciepła opowieść o tym, by nie tracić nadziei, bo Pan Bóg może ma już plan na to, jak pomóc nam rozwinąć skrzydła. Trzeba tylko mieć oczy otwarte. I wrażliwość dziecka :)
Podczas pisania starałam się, by nie była to tylko powieść dla dzieci, ale żeby mogli się w niej odnaleźć też dorośli. Takie książki lubię najbardziej, z tą warstwą, którą rozumie się dopiero po latach, gdy już w dorosłym życiu znów sięga się po ulubioną książkę z dzieciństwa – i odkrywa coś, czego do tej pory się nie widziało. Zresztą seria "niebieskodomowa" też jest tak skonstruowana, by rodzice mogli znaleźć coś dla siebie.
Na zachętę parę zdjęć z tych moich dawnych wakacji. Dobrze oddają klimat "Skrzydeł Hani".
Premiera w maju :) Mam nadzieję, że narobiłam Wam apetytu na więcej ;)
PS W tym roku ukaże się też kontynuacja "Niebieskiego domu". I coś dla nieco starszych czytelników. Proszę o cierpliwość :)
Brawo kochana!
OdpowiedzUsuńOby książka się sprzedawała, a czytelnicy nią zachwycali📚📕📖😊
Serdeczności dla Was zostawiam moc🧡😀🌷
Dziękuję bardzo! :))
UsuńRivulet
Gratuluję z całego serca! A te zdjęcia... aż coś mnie ścisnęło w dołku z tęsknoty za wakacjami.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Też tęsknię za latem... A najbardziej za latem w takim beskidzkim starym domu. Pamiętam, że zawsze gdy pod koniec wakacji wracałam do Krakowa, to myślałam, że opuszczam swój prawdziwy dom. Najlepiej czuję się w lesie i wśród pól :)
UsuńRivulet
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo tęsknię za bardzo podobnym domem, ale jego już nie ma. Może w Niebie będę mieć taki dom.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze rozumiem tą tęsknotę... Tego domu ze zdjęć też już nie ma. Liczę na to, że w Niebie będę mieć podobny...
UsuńRivulet
Pięknie. Niech te skrzydła niosą ;).
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Pan Bóg niesie na skrzydłach orlich ;)
UsuńRivulet
Gratuluję!!! <3 Bdzie pięknie!
OdpowiedzUsuńDzięki kochana! :))
UsuńRivulet
Czekam, czekam, wiem, że się zachwycę...
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Myślę, że przypadnie Ci do gustu :)
UsuńPozdrawiam, Rivulet