wtorek, 17 października 2023

Wybory.

Nie pisałam tu dawno o polityce.

I dziś też nie będę ;)

Nie dlatego, że olewam temat. Na wyborach byłam.

Zaraz potem jechałam zapraszać do zaprzyjaźnionego kościoła na katechezy dla dorosłych i młodzieży.

Mam wrażenie – być może wiele osób się ze mną nie zgodzi – że to drugie było o wiele ważniejsze.

Bo owszem, jeśli mogę dorzucić swój głos i zasugerować, że najważniejszym prawem kobiety NIE jest możliwość zabijania własnych dzieci, to oczywiście to robię.

Ale jednak ciągle mam w głowie myśl, że najważniejszych wyborów dokonujemy każdego dnia.

Przez to, jak traktujemy ludzi, których mamy wokół siebie. Czy mówimy im o miłości Boga, czy tylko o nakazach i zakazach. Co jest dla nas najważniejsze? Na czym skupiamy się w ciągu dnia? Czy dziękujemy Bogu za wszystko, co nas spotyka, czy jesteśmy sfrustrowani?

Jak żyjesz na co dzień? O czym myślisz? Czym karmisz swoje serce? Co dajesz innym?

Każdy dzień jest okazją do walki i podejmowania dobrych wyborów. I to właśnie od nich będzie zależeć to, w jakim świecie żyjemy. Bez względu na to, jakie będziemy mieć prawo i partię rządzącą – bo nie ma co się łudzić, jeszcze wiele w tym temacie może się zmienić. I na pewno będzie się zmieniać, bo tak działa świat. Jedyną stałą rzeczą jest w nim bezgraniczna miłość Boga, na której można się oprzeć.

Dobrego dnia :*

21 komentarzy:

  1. Mądry wpis. Niestety, ostatnio kiepsko u mnie z dziękczynieniem i akceptacją.
    Agnieszka Grzelak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Akceptacja i brak narzekania to też pewna łaska, można o nią prosić. U mnie jakoś przychodzi sama, więc to żaden wyczyn z mojej strony ;)
      Uściski!
      Rivulet

      Usuń
  2. Grunt, to samemu dobrze żyć!
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po cichu i w zgodzie z sumieniem :)
      Pozdrawiam mocno!
      Riv

      Usuń
  3. Piękne słowa. Dobro jest ciche, pewnie dlatego czasem przegrywa. Jednak niekiedy trzeba walczyć, bo są wojny, na które trzeba iść, choć nadal to wojny (bo kto chce w ogóle chodzić na wojny, choćby żeby bronić swojej ojczyzny?). Głośno mówić swoje zdanie w środowisku, w którym wiesz, że Cię za to wyśmieją a może i odrzucą - to dla mnie bohaterstwo na miarę naszych czasów. Zwłaszcza gdy niektórzy swoje poglądy mówią głośno, wyraźnie i agresywnie. Nie wstydzą się mówić ich w pracy, w mediach społecznościowych, podczas sąsiedzkiej pogawędki. Żeby nie było u nas jak np. w Holandii, tam możliwa jest eutanazja nawet niemowląt - i to wszystko odbywa się w ciszy.
    Byliśmy w ten weekend na Mazurach i myślałam o Was, jakoś kojarzycie mi się teraz z Mazurami:)
    mama trójeczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :) Choć ja już nawet mówić nie muszę, bo w naszych kręgach się nagadałam i wszyscy dobrze wiedzą, co myślę :D Pozostaje robić swoje i trwać mimo zawieruchy – to trudne, ale tylko tak można zasypiać spokojnie i bez wyrzutów sumienia.
      Bardzo porusza mnie to, że niedawno była beatyfikacja Ulmów – mimo innych realiów pewne rzeczy są niezmienne. Robienie czegoś, co po ludzku zupełnie się nie opłaca. Bo wiara i sumienie mówią inaczej.
      Pozdrawiam Was ciepło, bardzo tęsknimy za Mazurami :)
      Rivulet

      Usuń
  4. Padają tu wielkie słowa o prawach i decyzjach kobiet... Według mnie najważniejsze jest to, żeby lekarze mogli leczyć i ratować, zamiast bać się i uchylać się od decyzji ze strachu przez konsekwencjami. Przez to kobiety umierają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawo nie zabrania ratować życia ani leczyć. Zakazano tylko aborcji ze względu na chorobę dziecka. Życie matki ma być ratowane i jeśli zdarzy się tragedia, to niestety wina lekarzy, a nie prawa. Proszę to przemyśleć i nie powtarzać bezmyślnie słów proaborcyjnej propagandy.
      Mówię to jako matka, która wiele razy bała się o życie swoje i dziecka w czasie ciąży. Proszę mi wierzyć, nie spotkałam się z lekarzami bojącymi się radykalnych rozwiązań. Niestety raczej wszystko szło w drugą stronę i wiele razy musiałam tłumaczyć, że nawet jeśli dziecko okaże się chore, to nie mam zamiaru go zabijać. Spotykało się to ze zdziwieniem, czasem padały złośliwe uwagi.
      Także co do wielkich słów – to padły one raczej w komentarzu. Niestety nie są prawdziwe.

      Usuń
    2. Dodam coś jeszcze, choć nikomu nie może się to podobać, bo po prostu – dla każdego brzmi drastycznie. W medycynie, jak w k a ż d e j innej dziedzinie, czasem kto popełni błąd. A raczej – błąd popełnia, czasami, każdy.

      To statystycznie nieuchronne. Atul Gawande, autorytet medyczny w USA, w książce Komplikacje przytacza wyniki prywatnej anonimowej ankiety, którą zrobił wśród kolegów, też należących do grona najlepszych, wybitnych lekarzy. W ciągu lat praktyki k a ż d e m u z nich zdarzyło się popełnić błąd, od którego włosy stają na głowie i którego efektem mogła być niekiedy nawet śmierć pacjenta.

      I kolejna sprawa dotycząca lekarzy (też taka, która nikomu nie może się podobać, bo jest trudna, niekiedy w skrajny sposób): w medycynie wielokrotnie trzeba podejmować decyzje, które mają aspekt leczący i niszczący zarazem. Lekarstwo, niezbędne pacjentowi pod jakimś względem, może być szkodliwe pod innym. Operacja, które ratuje życie, może zarazem nieść ryzyko śmierci.
      Zatem: lekarz, który się boi, po prostu nie powinien być lekarzem. Albo, ujmując rzecz inaczej: nie da się pracować jako lekarzem, bojąc się podejmowania ryzyka i trudnych decyzji.

      Wracając do konkretnej kwestii, którą Pani/Pan ma na myśli. Tu najbardziej prawdopodobna jest wina lekarza, zaniedbanie, niedostatek wiedzy, ale i drugą opcję trzeba niestety brać pod uwagę: statystycznie nieuchronną co jakiś czas tragedię.

      Szacunek i dla kobiety, która w tragiczny sposób zmarła, i dla środowiska lekarzy, i dla prawdy… wymagałby, aby z tragicznego wydarzenia w szpitalu nie robić argumentu w dyskusji o prawie do aborcji.

      A.

      Usuń
  5. mysle, ze trzeba pamietac, ze Bog dal nam wolna wole. i rozum. a wydaje sie jakby ludzie walczyli i z wolna wola, i rozumem, szczegolnie jesli dotyczy to kobiet.
    super jest moc sie oprzec na Bogu i Jego milosci. z akceptacja jednak mam nie pod drodze. latwo sie akceptuje, kiedy wszystko jakos sie uklada, gorzej kiedy matka idzie na pogrzeb dziecka i jedyne co jej pozostaje to odwiedziny syna na cmentarzu. tego wlasnie nie potrafie zaakceptowac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czytam i sobie myślę, że dziś cały czas (i nie tylko dziś) mam poczucie, że cały czas jest pod górkę i to w dodatku coraz bardziej. Może nie chodzę na cmentarz odwiedzać dzieci, ale mam też z tyłu głowy to, że może tak się wydarzyć - życie bywa krótkie i to bardzo boli, ale nic na to nie poradzimy. Może nie piszę o tym, ale w związku z historią rodzinną mam ogromny lęk przed przedwczesnymi odejściami. Wiem skąd, ale strach jest i czuję go każdego dnia, bardziej lub mniej. Podobnie jak bezradność i inne rzeczy. Nie da się być mamą gromadki i nie bać, nawet mając jakąś tam wiarę i świadomość, skąd się biorą lęki. A jednak mimo to myślę, że mając tą wolną wolę warto walczyć o życie, a nie godzić się z tak zwanym mniejszym złem, które tak naprawdę jest większe niż całe zło tego świata.
      Przepraszam za osobiste wynurzenia, tak mnie naszło. Można to przyjąć, można odrzucić. Nie narzucam się, ale mówię, co myślę – bo tego typu głosów jednak brakuje. Może komuś to pomoże.
      Pozdrawiam
      Rivulet

      Usuń
    2. Rivulet, zobacz, przepraszasz, że piszesz bardzo kulturalnie i delikatnie własne poglądy, gdy ja codziennie jadąc do pracy od miesięcy widzę ***** *** namalowane wielkimi literami na ścianie i nikt mnie za to nie przeprasza. A referendum? Dlaczego ja i nasze dzieci mamy ponosić konsekwencje za ludzi, którzy nawet nie wiedzą, że referendum jest wiążące? W pracy mojego męża nikt nie wziął udziału, bo twierdzili, że to i tak nic nie da. To wykształceni ludzie... No cóż, jest jak jest. Co będzie, zobaczymy. Dziękuję Ci za odwagę. Pociesza mnie, że są ludzie, którym jej nie brakuje. Trzymajcie się i powodzenia:)
      mama trójeczki

      Usuń
    3. Mamo Trójeczki,

      może to kwestia tego, że osoby o poglądach w stylu ośmiu gwiazdek mam wśród najbliższych. To chyba nawet bardziej boli, niż taki napis na ścianie, choć i takich mijam sporo jadąc po mieście. Ale tak sobie myślę, że jako chrześcijanie nie powinniśmy oczekiwać przeprosin. Bo chrześcijanie to są ci, którzy po cichu umierają za prawdę i modlą się za tych, którzy ich krzywdzą. Wiem, że to brutalne, ale jeśli odrzucimy krzyż, to już nic nie zostanie.
      Uściski,
      życzę wytrwałości :*
      Riv

      Usuń
  6. Rivulet, bardzo Cie szanuje wlasnie za Twoja wiare. taka gleboka, piekna, ktora kiedys i ja moglam sie pochwalic. niestety, runelo wszystko po smierci syna. i mimo tego, ze sie modle, uczestnicze we Mszy Sw., to ciagle mam zal, ze Bog pozwolil na to... ze mimo mojej wiary, moich modlitw, Bog nas tak doswiadczyl... nigdy nie zdecydowalabym sie na aborcje (urodzilam syna majac 21 lat, samotna matka), nigdy bym nikogo do aborcji nie namawiala, ale uwazam, ze wazny jest wybor. nie wiemy z czym sie kobiety zmagaja, co powoduje, ze decyduja sie na ten krok. jestem za zyciem, ale jestem tez za wyborem.
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przytulam mocno...
      To prawda, nie wiemy, a raczej – możemy nawet zakładać, że skoro o tym myślą, to przeżywają ogromne trudności. Ale właśnie o to mi chodzi, żeby nie osądzać, tylko pomagać i pokazywać że "wybór" nie musi oznaczać tego ostatecznego okropnego rozwiązania, z jakim trzeba potem żyć.
      Mam nadzieję, że doczekamy takich czasów, w których ludzie przestaną manipulować kobietami i bez względu na wiarę i poglądy polityczne będą im i ich dzieciom pomagać, a nie traktować jak króliczki doświadczalne i wmawiać, że zabicie dziecka rozwiązuje problem. Bo nie rozwiązuje niczego.
      Pozdrawiam ciepło
      Rivulet

      Usuń
    2. Przeczytaj proszę, ten artykuł pochodzi z gazety wcale " niekatolickiej", ale jest wiele innych artykułów na ten temat, skorzystaj proszę https://gazetakrakowska.pl/w-zabawie-kolo-tarnowa-pomoga-wyprostowac-zycie-tym-ktorzy-nie-umieja-pozbyc-sie-traumy-po-wypadku-drogowym-lub-stracie/ar/c1-17807465

      Usuń
  7. Martwię się w jakim świecie przyjdzie Wam młodym żyć...nasze czasy były biedne, ale normalne, zgodne z prawami natury...
    Czytam Twoją piękną książkę, ona pozwala wierzyć, że są jeszcze normalne miejsca i rodziny, ona niesie wiarę i umocnienie. Pokazałam ją na swoim blogu, bo to może być doskonały prezent pod choinkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! :)
      Oj tak, dziwne czasy nastały, a jutro takie niepewne... Ale każde pokolenie ma swój krzyż, nasze dzieci i wnuki też. Chociaż chciałoby się powalczyć o choć trochę normalności.
      Pozdrawiam ciepło!
      Natalia

      Usuń
  8. Najwyższym dobrem zbawienie duszy!
    Prawo Boże, dla nie wierzących prawo naturalne (tj. przykazania 4-10 z dekalogu) powinno być fundamentem prawodawstwa państwa, demokracja powinna dotyczyć pozostałych kwestii. Uzurpowanie sobie prawa do głosowania, czy można kogoś zabijać czy nie, jest niemoralne. Idąc tym tropem moglibyśmy się domagać wyboru co do osób z przestrzeni publicznej, którzy zakłócają np. mój spokój..
    Uważam że nie można opierać się tylko na tym, żeby robić swoje, idąc tym tropem zlikwidujmy kodeks karny i wychowujmy społeczeństwo.. zobaczymy wtedy jakie będziemy mieć społeczeństwo..

    OdpowiedzUsuń