Początek marca. Wielkie obawy mieszają się z wielkimi nadziejami...
Za oknem co jakiś czas prószy śnieg i jest zimno. Siedzimy skuleni w domu, pokonani przez rotawirusa. Przez chwilę zapomniałam o sytuacji na wschodzie, biegając z zabrudzoną pościelą i wrzucając jej kolejne sterty do prania.
Słyszałam też głosy wśród bliskich: to nas nie dotyczy. Nie interesuje mnie to. I tak nie pomogę.
Szczerze? Mogę pomóc chociażby dobrym słowem i modlitwą, nawet jeśli nie jestem w stanie się zebrać i pomóc pieniężnie lub darami. Wkurza mnie takie gadanie "a ja nie". Może dlatego, że wiem jak by to było, gdybym to ja uciekała z dziećmi wiele kilometrów w strachu przed bombami. Też znalazłoby się wielu siedzących gdzieś tam z nosem w swoim grajdołku, dla których to nie byłby problem.
Na szczęście tych niosących pomoc jest więcej. Na przykład moja przyjaciółka, która sama zorganizowała zbiórkę prowiantu itd i swoim autem pojechała na granicę, by potem siedzieć tam cały dzień i pomagać, a na końcu przywieźć jedną z rodzin. To mama trójki małych dzieci, tak dla jasności. Jesteś mega, Ren...
Poza wojną, zimnem i problemami zdrowotnymi... Wzięłam się za ogarnianie urodzin Rafcia. Dwa lata z rzędu były ograniczone z powodu lockdownów, chciałabym żeby te były udane.. Kwietniowe Elki podobnie...
I dostałam ilustracje z wydawnictwa do mojej pierwszej książki. Strasznie się cieszę :)
A poza tym piszę sobie po nocach i w przerwach między domowym ogarnianiem. O wiośnie, o przemijaniu, o przygotowaniu do świąt wielkanocnych. Mam nadzieję że powstanie coś paschalnego, pełnego nadziei. Tylko o to mi chodzi. Żeby nie chować światełka, ale podać dalej. Na wszystkie sposoby.
Bo oprócz tego - głosimy znów katechezy w naszej parafii. I to w sumie najważniejsza rzecz jaką robimy, nawet jeśli z różnych przyczyn ja jeszcze nic nie mówiłam ;) Ale już się szykuję na opowieść o Abrahamie i wyjściu... ze swojego grajdołka.
Właśnie.
Współczuję rotawirusa :( Trzymajcie się jakoś i uważajcie na siebie!
OdpowiedzUsuńAni ja ani moi bliscy nie możemy jakoś tak bardziej fizycznie pomóc, ale modlę się o spokój i zwycięstwo dla Ukrainy. Poza tym od czasu do czasu zostawiam na Google Maps wiadomości dla Rosjan pod różnymi lokalami, żeby wiedzieli, co się naprawdę dzieję.
Poza tym staram się od tych wszystkich doniesień odcinać. Dla takiego wrażliwca jest tego wszystkiego odrobinę za dużo...
Zapraszam Ciebie i Twoje Królewny na Polankę ;)
Dziękuję Ci bardzo za pamięć!!! :)
UsuńMam nadzieję, że ze zdrowiem już lepiej.
OdpowiedzUsuńCzekam na tę książkę.,
U nas szalone słońce.
Czy lepiej... dziś już cała szóstka chora, ale w sumie to dobrze. Wolę jak wszyscy na raz wymiotują, niż gdy się to ciągnie przez dwa tygodnie jak domino... ;)
UsuńDzięki!
Ojej! Rotawirus to paskudny drobnoustrój. Myślałam, że został wyparty przez coronę, ale niestety... Trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńDzięki :) Mam znajomych z szóstką dzieci, którzy najpierw polegli na rotawirusa, a teraz mają covida. Także ten, może nas ominą kolejne atrakcje :)
UsuńTo co się dzieje jest straszne, ale nawet miłe słowo, czy też uśmiech, ma wielką moc. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda... Na szczęście ogrom zła wyzwolił morze dobra.
Usuńzdrowia wam życzę. My walczymy z anginą!
OdpowiedzUsuńRównież życzę zdrowia :)
UsuńJa również zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńA książki jestem bardzo ciekawa
Pozdrawiam oczekiwaniem na ciepłą Panią Wiosnę
Dziękuję :) Wiosna już blisko!
Usuń