czwartek, 31 marca 2022

Dużo dobra... I o moich książkach. No i Józefie!

Dużo dobrego się dzieje.

Nie tylko u nas, chociaż jest parę spraw, które sprawiają mi frajdę. Na przykład dopinanie ostatnich spraw związanych z wydaniem "Niebieskiego domu". Już wkrótce będzie... A przy okazji dowiedziałam się, że dość szybko wydawnictwo zamierza wydać kolejne części. Druga ponoć ma się ukazać przed wakacjami, trzecia we wrześniu... Przypuszczam że czwarta będzie końcem listopada, bo w przeciwieństwie do poprzednich wakacyjnych, ta jest bożonarodzeniowa. Się dzieje!

Trochę przeraża mnie promocja, bo jestem typem człowieka, który najchętniej zaszyłby się w kącie i pisał sobie w spokoju, bez zwracania na siebie uwagi. Na szczęście w międzyczasie nauczyłam się wychodzenia do ludzi i mówienia w szerszym gronie (dzięki za katechezy... z trochę innego punktu widzenia patrząc). Ale jestem wysoko wrażliwym introwertykiem i nie lubię przebodźcowania :) Trudno, będę musiała jakoś się nauczyć wyciszać mimo takich okoliczności.

W każdym razie jak już będzie bliżej premiery to bardzo was proszę o polecanie u siebie, wśród znajomych, na jakiś waszych fejsbukach itd. Będzie mi bardzo miło, bo jak już mówiłam, krępuje mnie zachwalanie samej siebie :P

I na pewno nie usłyszycie tu złotych rad, co trzeba zrobić, by stać się pisarzem, by wydać. I jaka to jestem genialna, że ukazują się moje książki.

Fakt, włożyłam w nie (i wkładam nadal) dużo pracy, jakoś godząc nasz codzienny kociokwik z pisaniem. Potem wysyłałam teksty do wydawnictw, licząc się z tym, że nikt mnie nie zechce, mamy z szóstką dzieci i zerowym dorobkiem :P A potem...

Potem były wakacje w Beskidzie Niskim. Coś mnie natchnęło tuż przed wyjazdem, żeby w tej sprawie wydania książki poprosić świętego Józefa (w końcu to moja praca, a on rozumie te klimaty). Chciałam jechać na krakowskie Podgórze, dać obrazek z prośbą. Nie zdążyłam... Jadąc na wschód myślałam, że chyba mało możliwe, bym spotkała św. Józefa tam, gdzie królują cerkwie i Michał Archanioł wraz z Paraskewą.

Józef był wszędzie :P W pierwszym odwiedzonym kościółku (dawnej cerkwi) - gigantyczna rzeźba. Potem obraz, jeden, drugi. W końcu w Łosiach podczas Święta Maziarzy Łosiańskich wyskoczyłam na chwilę do pobliskiego kościółka. Oczywiście był Józef, na obrazie. Pomodliłam się, namalowałam na karteczce książki z tytułami tych pierwszych, które już miałam napisane. Wcisnęłam obok obrazu. I poszłam się bawić do Zagrody Maziarskiej, z jakimś takim spokojem w sercu. 

Żeby była jasność, nie potraktowałam Józefa jak złotej rybki spełniającej życzenia :P Nawet gdyby nic się nie stało, nie miałabym pretensji. Po prostu mu ufałam, a wiedziałam, że lubi ten sposób wyrażania próśb :)

Wydawnictwo odezwało się po miesiącu.

Także ten, chcecie coś zdziałać? Lećcie do św. Józefa ;)

Rozpisałam się o książkach, ale w sumie jeszcze nie pisałam o tym tak więcej, a ta historia z Józefem jest bardzo ważna :)

Teraz też różne drobiazgi sprawiają, że wiem, że on dalej się zajmuje tą sprawą. Nastawiałam się na problemy w komunikacji z wydawcą (nasłuchałam się wcześniej różnych historii i naczytałam w internecie). A jest... miło. I jakoś tak normalnie, a przy tym profesjonalnie. Okładką z niebieskim domem jestem zachwycona :)

***

Tak z innej beczki, kończymy głosić katechezy. Jutro wyjeżdżamy na trzy dni. Jestem pewna, że będzie pięknie. Jednocześnie – kto może – proszę o modlitwę. To zawsze jest zmaganie...

***

A na koniec muszę napisać, tak wbrew różnym wpisom żalącym się na Ukraińców, że Ukraińcy oprócz brania (bo są w takiej sytuacji, że za bardzo nie mają wyjścia), chcą też dawać i się dzielić. Doświadczyłam tego na własnej skórze, ja i moje dzieci.

Więc zanim zaczniemy hejtować, może się zastanówmy, czy w analogicznej sytuacji do Niemiec trafiliby sami kryształowo uczciwi Polacy. I jak czuliby się ci, którzy naprawdę potrzebowaliby pomocy, wobec nagonki i podejrzliwości wywołanej podobnymi tekstami. Na mnie Niemcy na pewno patrzyliby jak na patologię :P

21 komentarzy:

  1. Rozumiem Twoje rozterki związane z wydaniem książki. Też cieszyłabym się z ukazania się książki. Ale cała ta otoczka związana z jej promocją byłaby dla mnie stresująca
    Już czekam na chwilę, gdy książka pojawi się na rynku
    Pozdrawiam wiosennie z szumiących stronek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam i zaglądam na szumiące stronki ;)

      Usuń
    2. Niestety zawitała Pani Zima. Ale zdążyłaś w piękną jeszcze pogodę
      Pozdrawiam kwietniowo

      Usuń
    3. U nas też śnieżny weekend, ale już mamy odwilż :) Dzieciaki poszalały na śniegu jeszcze :)

      Usuń
  2. Gratuluję z całego serducha <3 Zresztą, Ty wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się bardzo i czekam ;).
    Ależ oczywiście, że chcą dawać.
    A że uciekają różnie ludzie... Jak to było... Ludzi dobrej woli jest więcej. Zdecydowanie - takie jest moje doświadczenie kontaktów z uchodźcami z Ukrainy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak :) Trzeba pomagać, dobro wraca ;)

      Usuń
  4. Te książki są świetne, tak że zachwalając je będziesz tylko pisać prawdę i samą prawdę :)
    Może św. Józef spacyfikował pewną panią z wydawnictwa. Albo św. Michał Archanioł (zawsze go proszę, szczególnie nocą w ciemnej ulicy). Grunt że wreszcie będą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc miło mi się pracuje z osobami z wydawnictwa i cieszę się, że na nich trafiłam :) A redaktorka robi świetną robotę. I nie piszę tego dlatego, żeby się przypodobać, naprawdę jestem w szoku :D Okładką ze skrzydełkami i świetnie dogranymi kolorami oraz ilustracjami cieszę się jak dziecko. I w ogóle, no. Już nigdy nie będę narzekać na badziewną oprawę katolickich książek dla dzieci, jest dobra zmiana ;D

      Usuń
  5. Witam, miło mi się czyta tego bloga:-). Od pewnego czasu chętnie zaglądam:-). Chyba też już jakoś tak jest, że jak coś robimy z sercem, to niebo pomaga:-). Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Już sam tytuł książki mnie przyciąga, nie mogę się doczekać książki! A tu nagle czytam, że nie zdążę jej pewnie przeczytać zanim zostaną wydane kolejne ;) Super, ogromne gratulacje !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, wszystko zdążysz przeczytać ;) a dzieci tym bardziej :D

      Usuń
  7. Napisałaś książkę? Gratulacje! <3 Daj znać o premierze, a na pewno tu i tam rozgłoszę ;)

    Ty masz ze świętym Józefem podobnie jak ja i moja rodzina ze świętą Ritą - zawsze jest przy nas, zwłaszcza w najtrudniejszych chwilach i zawsze jakoś tak po cichu, po jakimś czasie, wyprasza nam łaski, jakich potrzebujemy.

    Już nieraz pomogła mnie osobiście i nie tylko mnie. Kochana nasza Dobrodziejka. Dobrodziejka mojej Rodziny :)

    Też jesteś WWO? Ja to o sobie zrozumiałem gdzieś ze dwa lata temu w końcu. Dobrze wiedzieć, czemu w taki a nie inny sposób się reaguje na pewne rzeczy...

    Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam, nawet kilka ;) Taka odskocznia, w nocy siedzę i piszę ;)
      Tak, Rita to też niezła agentka...
      I rzeczywiście łatwiej mieć do siebie cierpliwość i wiedzieć, jak o siebie zadbać, gdy się wie o wysokiej wrażliwości. Porównywanie się do "normalnych" ludzi to koszmar :P
      Ściskam!

      Usuń
  8. Gratulacje Rivulet, fajnie jest mieć własną przestrzeń. Jest jeden bonus z bycia WWO. Gdy twoje dziecko takie jest, łatwiej to zaakceptować i z tym żyć na luzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tzn gdy twoje dziecko też takie jest chciałam napisać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że jest tu spore grono, które z pewnością pomoże w promocji. Ja nie mogę się doczekać lektury.
    A Józef... Dał mi Męża, a dla naszej rodziny jest takim nieformalnym patronem adopcji i zajmuje ważne miejsce miejsce na ściance z ikonami.

    OdpowiedzUsuń