A już w piątek 15 lat od naszej pierwszej randki ;)
Ferie nam się skończyły. Pierworodny wrócił z zimowiska w górach. Śniegu mieli pełno, nie to co u nas. Potem powitaliśmy go słodyczami i zimnymi ogniami. To Rafał się stęsknił i zaplanował wszystko, sam kupił, sam wbijał ognie w czekoladki ułożone w kształt litery "G".
Od dziś znowu wczesne wstawanie, ogarnianie lekcji, basenów, dziecięcych problemów. Z jednej strony żal, a z drugiej miła odmiana. Zwłaszcza dla dzieci. Już w piątek dopytywali, kiedy wreszcie szkoła... Dobrze mieć taką, do której chce się wracać.
Ania raczkuje coraz szybciej i próbuje stawać przy meblach. Sara uczy się pisać. Ela czyta już dla przyjemności, a nie z obowiązku. Moje dziewczyny <3
A panowie są mega. Każdy też ma swoje wyzwania, z którymi się zmaga.
I tak to sobie bulgocze, dzień za dniem.
Gar rodzinnej codzienności z całą gamą przypraw.
Niech będzie twórczo, owocnie i zdrowo :).
OdpowiedzUsuńOby ;)
UsuńA w tym garze codzienności główna przyprawa to dużo miłości (zrymowało mi się niechcący ;).
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak :)i cierpliwości hehe.
UsuńNie sposób się u Was nie nudzić. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda... Choć zdarza mi się słyszeć słynne "nuuudzi mi się" ;)
UsuńTaka zupa, odpowiednio i różnorodnie przyprawiona, to chyba najbardziej smakowite danie :)
OdpowiedzUsuńDzieci dbają o różnorodność przypraw xD Ściskam Celcie!
Usuń