wtorek, 14 kwietnia 2020

Zwycięzca śmierci...

I było pięknie...

Mimo kwarantanny i siedzenia w domu. Mimo żalu, że Pascha inna niż dotychczas...

I mimo rwącego bólu w dłoniach i stopach, czasem na granicy wytrzymałości (zresztą teraz też syczę z bólu co chwilę... ewidentnie kręgosłup, znowu musiałam gdzieś go nadwyrężyć, bo jest gorzej od dwóch dni - ale co teraz zrobię? trzeba przetrwać!).

Naprawdę było pięknie. I nawet nie sądziłam, że siedząc przy stole z dziećmi w nocy z soboty na niedzielę, czytając Biblię i śpiewając pieśni do melodii lecącej z telefonu - będę czuć to samo wzruszenie, co zwykle. Bo to nawet nie o emocje chodzi... Tylko o tą nagle obudzoną świadomość - hej! On zmartwychwstał! Jakie by problemy nie były, co by się z nami nie działo - On jest i czuwa nad nami. I zawsze prowadzi.

Trudny czas też może być piękny. Też może być darem.

Życie jest wartościowe, nawet gdy jest wypełnione bólem. Chociaż w tych czasach to bardzo niepopularne i gorszące stwierdzenie :P
A powyższy komentarz o ścieleniu łóżka mnie rozwalił :D
I nowa pieśń NiemaGotu. Piękna jak zawsze :)
Dobrego świętowania! Czas wielkanocny dopiero się zaczyna.

Aha, zapomniałam o czymś bardzo ważnym - w niedzielę po śniadaniu wielkanocnym Elusia zdmuchiwała świeczki na torcie. Mam dużą sześciolatkę w domu. Od września zerówka... Czyli już prawie szkoła ;)

5 komentarzy:

  1. Radujmy się Chrystus Zmartwychwstał :)

    Zdrowia i szczęścia dla Elusi <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie było mnie tu ponad rok. Fatalnie... Ostatnio jak czytałam to pisałaś że jesteś w ciąży. Wspominałaś że jak będzie chłopiec to może będzie miał na imię Michał... No i jest. Ma tak na imie jak mój starszy syn.
    Alez masz tam domowe przedszkole.... Trzymaj się i nie chorujcie!
    Pozdrawiam,
    Cariewna lub Consilka jak kto woli :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Doczytałam że Michał ma na drugie imię Mikołaj. Wierz lub nie, ale mój Michał od małego pytał dlaczego on nie jest Mikołaj? I że chce mieć na drugie Mikołaj a nie Jerzy :p albo chociaż na trzecie. :) z wiekiem może mu przejdzie bo ten Jerzy to na pamiątkę po braciach i pradziadka i prababci. Jeden zginął w bitwie pod Bzurą, a drugi w głupim zbiegu okoliczności nabawił się zapalenia płuc przez NKWD i młodo zmarł... Od tamtej pory imię to było przekazywane z pokolenia na pokolenie. I trafiło na mojego Michała. Ze tak musi być. Drugi syn już nie musiał, więc ma na drugie Adam (urodził się 22 grudnia. Jak mogłam inaczej? Ten Adam to mój pomysł) i nie znosi kiedy mówię do niego Ludwiku Adamie. W sensie tego Adama. Nie znosi.

    OdpowiedzUsuń