Szczyrzyc. |
W Szczyrzycu.
To tam swego czasu spędziliśmy wspaniałe wakacje, po których postanowiłam napisać książkę. I tak powstał "Niebieski dom".
Nie mogłabym pisać fantastyki, choć lubię ją czytać. U mnie jednak wszystko musi być mocno osadzone w rzeczywistości. Bo świat realny jest tak bogaty, że nie czuję potrzeby wymyślać innego. Sztuką jest opisać dobrze to, co istnieje. I nie przynudzać ;)
Wiosenną wycieczkę do Szczyrzyca zrobiliśmy zeszłej niedzieli – i fajnie, bo potem pogoda się zepsuła. Majówka ma być słaba :) Ale jakoś mnie to nie martwi, bo myślami już jestem przy pierwszej komunii Elki.
I tak sobie myślę, że to, że komunie najstarszych synów odbywały się w czasie pandemii, wyszło nam na dobre. Teraz łatwo mi zrezygnować z restauracji, hucznego przyjęcia czy stosu prezentów. Najważniejszy jest sakrament i chcemy, żeby to dziecko zapamiętało najlepiej. Nie eleganckie ubrania, nie zdjęcia, nie nerwy rodziców... Ale spokój i przyjemny rodzinny dzień, w którym najpiękniejszym momentem jest spotkanie z Panem Jezusem...
Może jestem dziwna, ale naprawdę nie lubię, gdy ludzie zanadto komplikują to, co samo w sobie jest piękne.
Tymczasem gdybyście mieli w bliskim gronie przyszłego pierwszokomunistę, polecam się z moimi książkami – bardzo dobrze sprawdzają się w roli prezentu. Są tańsze niż quad, uczą wdzięczności i wrażliwości, a do tego cieszą i bawią. Naprawdę fajnie jest słuchać, jak dzieciaki mówią, że "Niebieski dom" jest ich ulubioną książką.
Matulu, to mala Ela juz do Komunii?! Rety, niech ktos zatrzyma ten czas! :D
OdpowiedzUsuńTak, mała Ela do komunii, a mała Sara od września do szkoły... Leci :)
UsuńUściski!
Riv
Od tych zdjęć powiało wakacjami i przestrzenią... Ach!
OdpowiedzUsuńOj tak, dobrze było znów zobaczyć przestrzeń... :) Odliczamy do lata!
UsuńRiv
Rivulet, ale nie robicie żadnego przyjęcia? Czy dla najbliższych (np dziadków, rodziców chrzestnych) coś planujecie? Zaciekawił mnie Twój punkt widzenia. Nie przyszło mi do głowy traktowanie tych przyjęć jako komplikowanie życia :) To raczej piękne dopełnienie uroczystości, wspólne świętowanie z bliskimi uroczystej chwili w życiu. Jak radowanie się - wesele - po sakramencie małżeństwa:) A w restauracji - bo jeśli ma się sporą gromadkę bliskich osób, to ciężko zaprosić tylko niektórych, a jeszcze ciężej ugotować coś pysznego dla tak dużej grupy w domu.
OdpowiedzUsuńUściski i dobrych przygotowań:)
mama trójeczki
U nas tyle przyjęć ostatnio (i końca nie widać), że już kolejna impreza to jest mocne komplikowanie sobie życia xD
UsuńAle fakt, komunia wydaje mi się piękna w wersji bez pompy i całej tej otoczki... świętowanie jest, ale w gronie najbliższych. A w szkole też dzieci ucztują przez cały Biały Tydzień, bo to szkoła katolicka. Może dzięki temu mamy poczucie nieustannego świętowania i więcej nie trzeba.
Oczywiście każdy czuje inaczej, ale to dla mnie trochę jak z prezentami w Wigilię :) Wigilia sama w sobie jest taka super, że żadnych podchoinkowych paczek nie trzeba. Prezenty dajemy dzieciom 6 grudnia.
Fanką wesel też nie jestem, jako introwertyk wolę bardziej kameralne spotkania. Oczywiście dostosowuję się do innych, gdy trzeba, ale z dnia naszego ślubu pamiętam głównie mszę :)
Pozdrawiam ciepło!
Rivulet
napiszesz o tym świętowaniu w szkole? szukam pomysłu dla "swoich" dzieci :)
UsuńCodziennie rano msza w szkolnej kaplicy, a potem uroczysty poczęstunek organizowany przez rodziców. W wersji skromniejszej – tylko jeden, w piątek :)
UsuńMożna by było też poprosić dzieci, by przyniosły coś, co lubią i zrobić takie przyjęcie na religii, w warunkach normalnej szkoły :D
Pozdrawiam
Rivulet
dzięki :)
UsuńPamiętam moją I Komunię świętą, kiedy jako jedyna dziewczynka na dwie klasy szłam do niej w prostej liturgicznej albie (do dzisiaj mam przerobioną z niej koszulę) oraz skromne przyjęcie dla najbliższej rodziny na 35m2. I Pismo Święte jako prezent od chrzestnej. I jakoś to przeżyłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tylko przeżyłaś czy dobrze wspominasz? :) Ja miałam takie proste przyjęcie i podobało mi się to, i bez tego miałam dużo stresu z ludźmi wokół. A najbardziej pamiętam moment komunii jednak i tego, że coś się zmieniło :)
UsuńRiv
Dobrze to wspominam. Sam moment przyjęcia Komunii słabo pamiętam. Ale kazanie księdza proboszcza nawiązujące do jego dnia Pierwszej Komunii Świętej, w którym uświadamiał nam jak ważny jest to dzień, pamiętam do dzisiaj.
UsuńDziękuję, to najważniejsze :)
UsuńRiv
Zazdroszczę komunijnego luzu i spokoju. Nie chodzi nawet o przyjęcie – na to decydujemy się z własnej nieprzymuszonej woli i ogarnęliśmy szybko i sprawnie. Stety/niestety mamy dość dużo gości (samo chrzestni z rodzinami to 10 osób…) i nie wyobrażam sobie ogarniać tego „w domowy zaciszu”.
OdpowiedzUsuńMoje dziecko też chodzi do katolickiej szkoły ale atmosfera jaką wokół tego sakramentu robi katechetka przygotowująca dzieci do Komunii, proboszcz parafii, w której sama uroczystość będzie miała miejsce i niektórzy rodzice jest dla mnie trudna do zniesienia. Nie wiem czy młodsze dziecko podąży tą samą drogą co starsze czy jednak wybierzemy sakrament w naszej parafii. Jeszcze 4 tygodnie – mam nadzieję, że jakoś przeżyjemy. Pomysł ze świętowaniem cały tydzień w szkole uważam za bardzo fajny. Rozumiem, że to taki substytut Białego Tygodnia?
Mam nadzieję, że Skrzydła Hani odniosą sukces. Moja córka niestety jest chyba trochę za mała a syn raczej nie będzie zainteresowany (czeka za to z niecierpliwością na kolejną część Niebieskiego Domu) ale jak nadarzy się okazja chętnie sprezentuję książkę jakiejś znajomej dziewczynce.
Dziękuję!
UsuńOj tak, wiele zależy od atmosfery... My nie możemy narzekać. I tak, to ucztowanie to w ramach Białego Tygodnia w szkole.
Kolejna część Niebieskiego domu będzie już jesienią. Trzy części czekają w kolejce na wydanie, ale to wydawnictwo ustala datę premiery.
Pozdrawiam ciepło!
Rivulet
Co do komunii i tych przyjęć zgadzam się z Tobą w stu procentach. Ludzie ostatnimi czasy strasznie wymyślają, a dzieci nie wiedzą o co tak naprawdę chodzi z tą komunią świętą. U mnie było bardzo skromnie.
OdpowiedzUsuńKasia Dudziak