Zima weszła na całego śniegiem i zimnem. Królik myszkuje po całym domu szukając pierwszego miejsca w prywatnym rankingu na najbardziej ciepłą i przytulną kryjówkę.
W kuchni światełka tworzą atmosferę. Co prawda nasz zagracony domek nijak się nie ma do skandynawskiego hygge, ale zawsze można zaczerpnąć to, co nam się podoba i zadziała... Miękkie podusie i kocyki prawdopodobnie zostałyby przerobione na pociski w wielkiej bitwie, a i to jest najmniej drastyczna wersja wydarzeń.
Poza tym – cynamon, goździki. Do kawy, do herbaty, do grzańca. Nie karmię, nie jestem w ciąży, to korzystam :P Coś mi się czasem od życia należy ;) Aktualnie mam w lodówce białe wino z Izraela, które kupiłam na wieść o otwarciu procesu beatyfikacyjnego Carmen Hernandez. To tak w temacie specyficznych świętych. Gdyby nie Carmen... W każdym razie mam za co pić. Mam nadzieję, że ona tam w niebie pali swoje niebieskie cygaro i pomaga. A mnie zostają do czytania jej "Dzienniki", które pomagają tak jak "Beskidzkie rekolekcje" Wandy Półtawskiej. Bardziej niż inne uduchowione teksty. Bo we mnie ta sama ciemność i to samo cierpienie, choć z czasem – dzięki Bogu – zaczęły słodko smakować.
Skończyłam pisać książkę, robię poprawki nocami. Mam nadzieję, że wyjdzie i pomoże. Ja piszę fabularnie, ale to i forma autoterapii i dla innych może być jakaś pomoc. Niby powieść obyczajowa, ale jednak coś więcej.
Za nami dobry tydzień, bo te widełki między Mikołajem a Niepokalanym Poczęciem to dla mnie (i nie tylko) czas bliżej nieba. Udało się być i na nabożeństwie do świętego Mikołaja (część modlitw po ukraińsku i poczułam się trochę jak w cerkwi) i poprosić Miriam i Józefa o pomoc we wszystkich kryzysach. Na odpowiedź Józefa, mojego prywatnego szefa od marketingu, długo nie musiałam czekać. Dobrze móc liczyć na męskie wsparcie :)
I tyle wystarczy. Po grudach do szopki.
Też lubię "Beskidzkie rekolekcje". A dzień 8 grudnia jest mi szczególnie bliski. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, ściskam mocno! :)
UsuńZamówiłam z Pani polecenia " Beskidzkie rekolekcje", które nadal mam w sercu , a teraz wspomniane " Dzienniki", mimo, iż nigdy nie słyszałam o Carmen Hernandez. Pani trzy ksiażki również czekają w kolejce na czytanie:-). Pozdrawiam cieplutko.Iwona
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Co do dzienników C.H., to warto trochę doczytać o samej Carmen, bo treść może być niejasna. Są bardzo osobiste, a wiele szczegółów dotyczy jej życia świeckiej kobiety głoszącej ewangelię poprzez katechezy na Drodze Neokatechumenalnej. To bardzo piękna postać, zakochana w Chrystusie i Kościele.
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Carmen_Hernández
Muszę zdobyć zarówno " rekolekcje" jak i " dzienniki", bo u mnie też czas niełatwy...
OdpowiedzUsuńNa pierwszy ogień polecam raczej rekolekcje, co do dzienników patrz komentarz wyżej :) Uściski Basiu :*
UsuńGratuluję chodów u św Józefa ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tak mi się skojarzyło, że to patron pracy i gdy zaczęłam mu polecać swoją pracę, to zawsze się układało... Polecam ten sposób :)
UsuńTeraz to już chyba po śniegu do szopki. Nas wczoraj zasypało. Do tego, jak u Was światełka, świeczki, kocyk, zapachy... I do tego Królik. Dla mnie najlepsza terapia. Pusia ma swój ulubiony fotel, na którym rozkłada się niczym dama, ale zdecydowanie woli kącik w rogu domu na podłodze. Spędza w nim kilka godzin. Jak położyłam poduszkę, bo tak mi się jej szkoda zrobiło, nie spędziła w nim ani chwili.
OdpowiedzUsuńDobrego czasu przygotowań do Świąt
Nasz Trufel nie ma nic z damy, kolejny brykający króliczy chłopak w moim życiu :D Śmieszny jest :)
UsuńTeż sypie mocno i trudno wyjechać z naszego grajdołka podmiejskiego.
Dobrego Adwentu!
Witaj Strumyku
OdpowiedzUsuń8 grudnia jest świętem mojej rodzinnej parafii. Muszę doszkolić się w temacie Carmen Hernandez.
Pozdrawiam wieczorowo i dobre myśli zostawiam