środa, 15 listopada 2023

Wyrwij murom zęby krat... Wersja domowa :P

Listopadowy dzień. Zwykły. 

Rano kawa, chwila pisania książki, bo maluchy śpią.

Potem śniadanie, podczytywanie "Kuzynek" Pilipiuka z dedykacją autora zdobytą na tegorocznych Targach.

Modlitwa jutrznią, która powinna być od razu z samego rana, ale bycie mamą małych dzieci nie pozwala na spokojny rytm.

Myśli krążą między zmywarką i pralką, między obiadem a książkowymi planami. Jutro ma być nagranie w plenerze do telewizyjnego programu "Ziarno" – o mojej zimowej książce. Za dwa tygodnie spotkanie w Macierzance. W międzyczasie tyle innych domowych i szkolnych spraw, o których tu nie będę pisać.

I potem nagle krachhh, najmłodsza przewraca się na buzię. Krew leci, ząb się kiwa.

Takie atrakcje tylko w domu pełnym dzieci. Mimo wszystko robi mi się ciepło, bo żadne z dzieciaków nie zaliczało urazów zębowych. Ale zawsze musi być ten pierwszy raz, no nie? Czasem trzeba czekać do szóstego dziecka :P

Takie tam... Młoda już nieco lepiej, choć co się wypłakała dziś, to jej. Jeść za bardzo nie może, a jedynka w opuchniętym dziąśle niezbyt stabilnie wygląda. Hura...

Michał, który ją popchnął, nagle bardzo miły i co chwilę stara się jej uprzyjemniać dzień. Może mu to zostanie dłużej niż do wieczora...

A ja marzę o takim spokojnym byciem i pisaniem, jak ze zdjęć umieszczanych czasem przez innych pisarzy. Laptopik, stolik, kawka, kwiatek w tle. A nie krew, pot i łzy xD

Pociesza mnie tylko diagnoza Szustaka w książce o walce Dawida z Goliatem. Dopóki walczył, wygrywał. Klęska przyszła w nicnierobieniu w pałacu, z dala od bitwy.

Cóż, nicnierobienie mi na razie nie grozi. Może dzięki temu wszystko będzie bardziej wartościowe...

Na koniec polecam Wam jeszcze rodzinne opowieści inspirowane takimi właśnie wydarzeniami. TUTAJ :) 

I przemiłą rozmowę w Radiu Warszawa. O TUTAJ. Warto posłuchać, bo o samych wartościowych rzeczach. Już w tą sobotę o 13.10 będzie można posłuchać drugiej części. O świętym Józefie między innymi.

13 komentarzy:

  1. U nas też dawno temu najmłodsza zaliczyła wypadek z zębem. Na szczęście mleczak. Ale emocje były. Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki... Na szczęście potem zostaje tylko zabawne wspomnienie. Zazwyczaj :)
      Rivulet

      Usuń
  2. Takie nagłe urazy nie do unikniecia - a za każdym razem ogromny stres.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Niby człowiek się przyzwyczai, a zawsze dzieci czymś zaskoczą :)
      Rivulet

      Usuń
  3. Ja bym nazwał upadkiem Dawida, bo po upadku powstał rozumiejąc swój grzech i prosząc Boga o wybaczenie..
    "To miłosierdzie (...) odnosi się stokroć bardziej do życia duchowego, niż do spraw czysto ziemskich, ono czuwa nad każdym z nas, zawsze gotowe nam pomóc darować przewinienia i zapomnieć je, bylebyśmy chcieli z niego skorzystać i powrócić na drogę przykazań."
    O. Woroniecki "Tajemnica miłosierdzia Bożego"
    klęską był upadek Salomona, który mimo niesamowitej mądrości, jaką go obdarzył Bóg, upadł i w Piśmie Świętym nie ma mowy by powstał..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, chociaż konsekwencje grzechu ciągnęły się za nim aż do końca, dotykając także jego rodziny. W tym Salomona.
      O ile historia wybrania Dawida jest piękna, to jednak zakończenie jest dla mnie dość bolesne. Może dlatego, że za dużo wokół takich upadków na całego, które niosą za sobą cierpienie innych i mam jakiś uraz.
      Rivulet

      Usuń
    2. To prawda, dużo upadków teraz, a co gorsza brak chęci skorzystania z łaski spowiedzi i powrotu na drogę przykazań.

      Usuń
  4. W dzieciństwie byłam mistrzem takich upadków. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mamy w domu takich domowych mistrzów :D
      Riv

      Usuń
  5. Komentarz usunęłam na prośbę oburzonych czytelników. Swoje frustracje proponuję wylewać gdzie indziej :)

    OdpowiedzUsuń