Takie święta... najpierw literackie, potem chrześcijańskie... Akurat w obu się odnajduję. Okej, w tym drugim bardziej. Ale nie mogę zaprzeczyć... wśród stoisk z książkami czułam się jak ryba w wodzie. Tyle inspiracji!
A zaraz później przypomnienie, że książki książkami, ale i tak wszyscy skończymy jako tabliczka z datami na nagrobku. Tak metaforycznie, bo naprawdę to wiadomo, że będziemy gdzie indziej. Ale widok cmentarza i tych wszystkich napisów jest taki wymowny. Ilu ludziom dane było mało czasu. Ile dostało dużo – i tu pytanie, czy go wykorzystało?
Takie rozkminy. Lubię listopad właśnie za nie.
Na końcu świata, Natalia Przeździk |
Dobrego czasu listopadowego...
Uściski!
Piszesz pięknie ! Chyba znaczna większość ludzi ma życiowe przemyślenia w listopadzie? To taki nostalgiczny miesiąc, że wspomina się bliskich, których już przy nas nie ma. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Listopad jest też dla mnie miesiącem urodzinowym. Ale w tych szybko zapadających ciemnościach nie da się chyba uniknąć nostalgii :)
UsuńListopad jest piękny w swojej wymowie i książka jest piękna...
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu, pozdrawiam ciepło!
UsuńGrunt to znaleźć w życiu równowagę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:*
Usuń