czwartek, 17 lutego 2022

Kiełkowanie.

Żeby nie było, że piszę o wiośnie i ściemniam...

Luty w Krakowie już od lat to pora przedwiosenna. Co mnie cieszy. Wprawdzie żeby zobaczyć prawdziwą śnieżną zimę, trzeba wybyć trochę dalej, ale przynajmniej wiosna przychodzi wcześniej.

Już od kilku dni spacery bez swetrów pod płaszczem, bez czapek, nawet bez szalików... W ogródkach kępki przebiśniegów, pierwsze krokusy... I latające nad nimi owady, one wzruszają mnie najbardziej. Przyroda się budzi.

Moje przebiśniegi oraz krokusy nie wszystkie przetrwały, przetrzebione przez dzieci już w styczniu... Ale są. Te pierwsze :) Na jesieni znów wsadzę do ziemi więcej. Takie czarowanie wiosny...

Także piękny czas, przypominam sobie o życiu i wyrywam się z zimowego letargu.

W tle pierdyliard spraw, no i nieodmiennie pewne problemy z dziećmi. Głównie zdrowotne. Jutro z rana badanie krwi itd. Rafcia, mam nadzieję na dobrą i mało straszną diagnozę. Zawsze gdy dzieje się coś nieoczekiwanego, to przeszywa mnie lęk. Wiem że Bóg przewidział tą sytuację i nas przeprowadzi najlepiej jak można, ale i tak emocje są...

Zwłaszcza gdy się jest wysoko wrażliwym osobnikiem. Przeczytałam książkę (tą z leniwcem na okładce, "Jak mniej myśleć") o wysokiej wrażliwości i żałuję, że nie trafiłam na nią wcześniej, teraz większość rzeczy mam już ogarnięte samodzielnie... I muszę pomyśleć, jak to przekazać dzieciom. Większość z nich (jeśli nie cały komplet) to też wrażliwcy. Po takich rodzicach - nie ma się co dziwić... Geny.

Co poza tym... Moja pierwsza książka ponoć urodzi się... yyy znaczy wyda... w maju. No tak, u mnie wszystko pojawia się wiosną :P Nawet książka o Niebieskim Domu. Zresztą skończyłam ją pisać w lutym. Dwa lata temu. Teraz mam już pięć napisanych i zaczynam szóstą. Nie wiem, czy będą znane, ale nie o to chodzi. Wreszcie mam coś swojego, jakieś miejsce gdzie mogę zamieniać wszystkie swoje odczucia i myśli kłębiące się nieustannie pod kopułką w coś bardziej namacalnego i dobrego dla innych. Te książki są pełne zapachów, smaków... i humoru. Wszystko co lubię najbardziej. Chciałabym, żeby te historie z Niebieskiego Domu pomogły tym, którzy po nie sięgną. Dodały otuchy, rozbawiły, no i pokazały normalną rodzinę wielodzietną w akcji ;)

Czasem humor jest absurdalny, a zachowania dzieci specyficzne... Jak to w rodzinie z duża ilością dzieci :)

Jak będę wiedziała coś więcej, to dam wam znać. Tymczasem mykam do części szóstej. Jeszcze dokładnie nie wiem o czym będzie, ale dzieciaki poprosiły (zwłaszcza Gabryś, który ma duży wpływ na cykl) żeby było o Wielkanocy... Więc będzie. O wiośnie, życiu i zmartwychwstaniu. I przemijaniu też, bo tłucze mi się pogłowie ten temat i chcę go podać dzieciom tak jak potrafię najlepiej...

No właśnie. Idzie wiosna...

Znowu będzie Wielki Tydzień (dopiero w kwietniu, ale co tam), trudny, ale zakończony wielkim wybuchem Życia.

Chrystus zmartwychwstał i może uwolnić każdego z nas, wyprowadzić ze smutku i pociągnąć ku wolności i szczęściu. Niby trwa karnawał i czas "zwykły", ale... to jest zawsze aktualne, prawdziwe i najpiękniejsze na świecie.

Aha, zapraszam do Rut - bardzo ważna sprawa ;)

Ściskam :)

15 komentarzy:

  1. autentycznie zazdroszcze Ci wiary...
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam wiary... Tyle się dla mnie narobił, to nie umiem go nie lubić. Boga znaczy się :)

      Usuń
  2. "Jak mniej myśleć" stoi na półce u mojej córki. Może przeczytam, ale obawiam się, że przy mojej ekstremalnej wysokiej wrażliwości i nieokiełznanej gonitwie myśli, lektura niewiele pomoże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to samo... Ale zauważyłam, że świadomość tego, że tak mam pomaga. Kiedyś tego nie rozumiałam i było ciężko. Jak się wie, że trzeba o siebie zadbać i wyciszyć po dniu pełnym emocji, to jakoś łatwiej.

      Usuń
  3. Nie mogę się doczekać twoich książek :)
    A ja wczoraj w wolnym czasie zaczęłam pisać opowiadanie na konkurs biedronkowy. Może odpaść w przedbiegach, bo bardzo delikatnie pojawiają się wątki religijne ;) Ale to nic, poćwiczyć pisanie można, a zobaczymy, co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3
      Pisz, pisz. Delikatnie pojawiające się wątki religijne są najlepsze ;)

      Usuń
  4. Cieszę się, że "poród" blisko:-) Zapewne owoc będzie wspaniały. U Was w Krakowie zawsze dużo cieplej niż w mojej wiosce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, u nas trochę jak w szklarni. Plusem jest ciepło, minusem smog...

      Usuń
  5. Wiosna to naturalny czas na narodziny, początek czegoś nowego. Trzymam kciuki za powodzenie.
    A u mnie bardziej na zachodzie też kwitną już przebiśniegi i nie tylko
    Pozdrawiam serdecznie przesyłając uśmiech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Dziś widziałam pierwiosnki. Pocieszające, że wiosna przychodzi mimo wszystko...
      Uściski!

      Usuń
  6. Czytam regularnie Twój blog, ale za rzadko odpalam komputera i ostatnio tylko do płacenia rachunków, by móc na bieżąco komentować. A jednak pojawiłam się, by zostawić po sobie ślad, powiedzieć, że czekam na wiosnę, na pierwsze urodziny naszych ostatnioridnych i kolejne urodziny przedostatniorodnych, na kwiaty, zieleń, na Wielkanoc - i oczywiście na Twoje książki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *"odpalam komputer", oczywiście, nie "komputera", chyba miałam na myśli inny szyk zdania; podobnie "ostatniorodnych". Literówki, literówki :)

      Usuń
    2. Dzięki :) Wiem, że jesteś... Razem czekamy :) jak zwykle, heh.
      Oby wiosna przyniosła pokój...

      Usuń