Wróciliśmy... Wypoczęci. Pogoda dopisała, kiedy tylko zjawiliśmy się na północy, zaczęły się ciepłe i słoneczne dni. Nie spodziewałam się aż takiego słońca i wzięłam całą masę ubrań dla dzieci na raczej deszczową aurę... Z kolei sukienek i innych letnich ubranek było niewiele, na szczęście kiedy je wyprałam, to szybko schły na wietrze. Lubię takie rozczarowania ;)
Odwiedziliśmy Warszawę (piękny Wilanów <3), Frombork (port, katedra, planetarium i pobliskie obserwatorium), Gdańsk (akurat był Jarmark Dominikański, dzikie tłumy i piękne rzeczy na straganach), no i naszą ukochaną plażę z miękkim, jasnym piaskiem.
Kiedy zamykam oczy, widzę morze... Jeszcze słyszę szum fal. Czuję zapach sosnowych rozgrzanych igieł. Wrzosy rozkwitające między krzakami borówek - bajeczne fiolety w zieleni. Staram się pamiętać jak najdłużej. Żeby mieć w sobie ten spokój i siłę. Było tak pięknie, jak nawet nie śmiałam marzyć. Droga dobra i bezpieczna, dzieciaki grzeczne, pełno wspaniałych ludzi, dzięki którym było jeszcze fajniej. W domku obok znajomi z piątką dzieci (nie umawialiśmy się i było trochę zdziwienia :) a potem wspólne zabawy dzieciaków i nasze wspólne grillowanie). Kilka uliczek dalej koleżanka Gabrysia z przedszkola. I jeszcze wiele innych osób, z którymi staraliśmy się spotkać, a i tak nie ze wszystkimi się udało. Najbardziej mi żal, że nie byliśmy u Matki Kaszubki - obiecuję, że następnym razem się poprawimy!
W bezkresie morza i potędze gór jest coś urzekającego, coś co pięknie mówi o Bogu... Mogłabym stać i patrzeć na nie bez końca. Kiedyś tak będzie, póki co - koniec zawsze nadchodzi. Żal było wyjeżdżać. Morze pożegnało nas wymarzoną pogodą dnia ostatniego. A ja pomimo smutku miałam w sercu dużo wdzięczności za dobry wypoczynek. I nadziei, że jeszcze wiele takich wspólnych wypadów przed nami.
A teraz jestem znowu w naszym domku w upalnym Krakowie. Jest inaczej, niż dwa tygodnie temu. Bateryjki naładowane, możemy jechać dalej :)
Ale mieliście cudna wycieczkę :) I przywieźliscie nam na Północ piękną pogodę :) (My też na wyjazd zabraliśmy głównie ciepłe ubrania, a tylko raz z nich skorzystaliśmy) Co do spotkania, to trochę w tym naszej winy, że się tak rozminelismy, ale co się odwlecze to nie uciecze ;) Najważniejsze, że wyjazd Wam się udał, że pozwiedzaliscie, odpoczeliscie i bezpiecznie wróciliście.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mieliście udany wyjazd. Na pewno wspomnienia poniosą Cię przez kilka miesięcy.
OdpowiedzUsuńCzyżbyśmy były w tym samym czasie w Trójmieście? :)
OdpowiedzUsuńCzuć z twoich słów, że jesteś pozytywnie naładowana wakacyjną aurą, atrakcjami znad morza, ciszą, spokojem ...
OdpowiedzUsuńi na pewno macie mnóstwo rodzinnych wspomnień, idealnych na długie jesienno-zimowe wieczory :)
Ciesze się, że udało się Wam wypocząć i mieliście piękną pogodę :) aż czuję to morskie powietrze
OdpowiedzUsuńale super wypoczęliście wspaniała przygoda to prawda morze i góry mają coś za czym tak bardzo się tęskni...
OdpowiedzUsuńCudnie! Tak to pięknie opisałaś, że i ja poczułam morską bryzę! Fantastyczne są Twoje dzieciaki! :)
OdpowiedzUsuńWitajcie z powrotem Hobbici! :D No tak mi sie z tytulem skojarzylo. ;) Ciesze sie, ze wyjazd sie udal i pogoda dopisala, bo na polskim wybrzezu roznie to bywa. :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, że wypoczynek Wam się udał. Cieszę się, że udało Wam się zahaczyć o Jarmark Dominikański. Będąc z dzieciakami w Jastrzębiej Górze miałam nadzieję, że pojedziemy do Gdańska i zahaczymy o niego, niestety, nie było tej wycieczki w planie. Ale Sara już duża jest :>
OdpowiedzUsuńNo to następnym razem północny zachód proponuję. ;)
OdpowiedzUsuńAaaaale super!
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa ;))
OdpowiedzUsuńWidać, że i słońce wam dopisało i rodzinnych wspomnień w rodzinnym pamiętniku nie zabraknie.
OdpowiedzUsuńByliscie tak blisko....
OdpowiedzUsuń