No i postanowione - w przyszły weekend ruszamy na północ. Samochodem. Pewnie weźmiemy też namiot, żeby w razie czego móc nocować w jakimś nieprzewidzianym miejscu. Mam ochotę na trochę szaleństwa... Co prawda nadal nie wiadomo na jak długo jedziemy, ale że na pewno będzie to co najmniej 9 dni - jest ok. Can't wait...
W ramach przygotowań kupiłam dziś z dziećmi mrożone kalmary i małże na obiad. Do myśli o morzu trzeba przywyknąć :P Teraz tylko muszę znaleźć jakiś sensowny przepis.
I obejrzeliśmy sobie z Krzyśkiem pierwszą część "Piratów z Karaibów" któregoś wieczoru. Ech wspomnienia...
Mam nadzieję że pogoda dopisze i zdrowi będziemy przez ten czas. Jak na razie u nas gorąco - raz że upały straszne, a dwa że Sara ma trzydniówkę i grzeje nawet do 40 stopni. Dobrze że to nie pierwsze dziecko, bo pewnie bym przeżywała to jak mrówka okres. A tak to sobie czekam, aż jej przejdzie... I noszę spocone dziewczę na rękach. Zwykle lubię upał, ale w takich okolicznościach jakoś mniej :P Ciepłooo...
Poza tym młoda polubiła chodzenie na dwóch nóżkach - jak na razie przy pomocy wózeczka. Oczywiście jest wpatrzona w starszą siostrę, więc powtarza różne zachowania, w tym wożenie laleczki w wózku. Będę musiała kupić drugi wózek, bo oczywiście już są kłótnie dwóch małych "mamuś" i ryki takie, że drżą szyby w oknach... Że też w dwu takich małych ciałkach tyle siły i takie mocne głosy...
Do tego wrzaski chłopców, sprzeczających się nieodmiennie o to, który sfaulował, strzelił gola, a który wybił na aut... W domu i na podwórku - ciągle to samo :P
Dobrze że mieszamy w domu, a nie bloku i nasze hałasy nikomu nie przeszkadzają. W sumie to moglibyśmy sobie sprawić papugę, bo wcale nie byłoby z nią głośniej. Nie wiem tylko czy w ogóle byłoby ją słychać, bo nie tak łatwo się przebić przez ścianę dźwięku generowaną przez naszą czwórkę. O dziwo naszemu chomikowi zupełnie to nie przeszkadza i jest wyluzowanym włochatym stworem, łypiącym na mnie znacząco ("Masz coś do wszamania?").
Uczę Elę jazdy na rowerze bez kółek. Jest lekka, idzie łatwiej niż przy chłopcach. No i nieźle sobie radzi z utrzymaniem równowagi, na hulajnodze pomyka równie sprawnie jak bracia. Oni odważyli się na naukę dopiero w wieku pięciu lat, ona bez strachu wsiada na siodełko i jedzie. Byłoby śmieszne, gdyby tak wcześnie załapała jazdę na rowerku. Dzielna jest.
I tak nam mija czas... Teraz czekamy już na piasek, fale i wiatr. Do napisania kiedyś tam, dobrych wakacji :)
Jakie dobre wiadomości. Cieszę się z Tobą. Udanego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńWypocznijcie :) w radosci.
OdpowiedzUsuńMy też zmierzamy na północ! Jeszcze tylko 3 dni :-) Co do hałasu i rwetestu to rozumiem jak mało kto. Czasami marzę o ciszy i samotności;-)
OdpowiedzUsuńSardynia rośnie jak na drożdżach, to fakt. Nasza Kruszynka jest chodząco-wspinaczkowa. Po starszym bracie 💙
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku!😊 Należy Wam się! Może nawet uda się wyjechać na dłużej niż te dziewięć dni,czego Wam z całego serca życzę 😀 P.S. uwielbiam Cię podczytywać, chociaż rzadko komentuję, pozdrowienia i wszystkiego dobrego dla całej Waszej Rodzinki :) Magda
OdpowiedzUsuńMiłego i owocnego wypoczynku Wam życzę
OdpowiedzUsuńjak wiesz my papużki mamy dwie i wcale nie są głośniejsze od moich chłopaków :P choć jak byliśmy u Babci a mieszka w bloku to sąsiedzi się dziwili że takie ciche chłopaki że wcale ich nie słychać. (po prostu wiedzą jak się zachować w danych miejscach :) U nas spokojnie nie ma aż takich kłutni aut mamy pod dostatkiem :P Udanego wypoczynku życzę
OdpowiedzUsuńHeh aut też mamy dużo, ale chodziło o takie auty... piłkarskie :P
UsuńHej! Życzę udanego wypoczynku i pięknej pogody :) Należy Wam się. Pozdrawiam :****
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wam się udało i teraz zapewne wypoczywacie już nad morzem. Nabierajcie sił, rodzinnej energii, wracajcie z uśmiechami i wspomnieniami.
OdpowiedzUsuń