czwartek, 20 lipca 2017

Kalmary i małże.


No i postanowione - w przyszły weekend ruszamy na północ. Samochodem. Pewnie weźmiemy też namiot, żeby w razie czego móc nocować w jakimś nieprzewidzianym miejscu. Mam ochotę na trochę szaleństwa... Co prawda nadal nie wiadomo na jak długo jedziemy, ale że na pewno będzie to co najmniej 9 dni - jest ok. Can't wait...

W ramach przygotowań kupiłam dziś z dziećmi mrożone kalmary i małże na obiad. Do myśli o morzu trzeba przywyknąć :P Teraz tylko muszę znaleźć jakiś sensowny przepis.

I obejrzeliśmy sobie z Krzyśkiem pierwszą część "Piratów z Karaibów" któregoś wieczoru. Ech wspomnienia...

Mam nadzieję że pogoda dopisze i zdrowi będziemy przez ten czas. Jak na razie u nas gorąco - raz że upały straszne, a dwa że Sara ma trzydniówkę i grzeje nawet do 40 stopni. Dobrze że to nie pierwsze dziecko, bo pewnie bym przeżywała to jak mrówka okres. A tak to sobie czekam, aż jej przejdzie... I noszę spocone dziewczę na rękach. Zwykle lubię upał, ale w takich okolicznościach jakoś mniej :P Ciepłooo...

Poza tym młoda polubiła chodzenie na dwóch nóżkach - jak na razie przy pomocy wózeczka. Oczywiście jest wpatrzona w starszą siostrę, więc powtarza różne zachowania, w tym wożenie laleczki w wózku.  Będę musiała kupić drugi wózek, bo oczywiście już są kłótnie dwóch małych "mamuś" i ryki takie, że drżą szyby w oknach... Że też w dwu takich małych ciałkach tyle siły i takie mocne głosy...

Do tego wrzaski chłopców, sprzeczających się nieodmiennie o to, który sfaulował, strzelił gola, a który wybił na aut... W domu i na podwórku - ciągle to samo :P

Dobrze że mieszamy w domu, a nie bloku i nasze hałasy nikomu nie przeszkadzają. W sumie to moglibyśmy sobie sprawić papugę, bo wcale nie byłoby z nią głośniej. Nie wiem tylko czy w ogóle byłoby ją słychać, bo nie tak łatwo się przebić przez ścianę dźwięku generowaną przez naszą czwórkę. O dziwo naszemu chomikowi zupełnie to nie przeszkadza i jest wyluzowanym włochatym stworem, łypiącym na mnie znacząco ("Masz coś do wszamania?").

Uczę Elę jazdy na rowerze bez kółek. Jest lekka, idzie łatwiej niż przy chłopcach. No i nieźle sobie radzi z utrzymaniem równowagi, na hulajnodze pomyka równie sprawnie jak bracia. Oni odważyli się na naukę dopiero w wieku pięciu lat, ona bez strachu wsiada na siodełko i jedzie. Byłoby śmieszne, gdyby tak wcześnie załapała jazdę na rowerku. Dzielna jest.

I tak nam mija czas... Teraz czekamy już na piasek, fale i wiatr. Do napisania kiedyś tam, dobrych wakacji :)

11 komentarzy:

  1. Jakie dobre wiadomości. Cieszę się z Tobą. Udanego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wypocznijcie :) w radosci.

    OdpowiedzUsuń
  3. My też zmierzamy na północ! Jeszcze tylko 3 dni :-) Co do hałasu i rwetestu to rozumiem jak mało kto. Czasami marzę o ciszy i samotności;-)
    Sardynia rośnie jak na drożdżach, to fakt. Nasza Kruszynka jest chodząco-wspinaczkowa. Po starszym bracie 💙

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłego wypoczynku!😊 Należy Wam się! Może nawet uda się wyjechać na dłużej niż te dziewięć dni,czego Wam z całego serca życzę 😀 P.S. uwielbiam Cię podczytywać, chociaż rzadko komentuję, pozdrowienia i wszystkiego dobrego dla całej Waszej Rodzinki :) Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. Miłego i owocnego wypoczynku Wam życzę

    OdpowiedzUsuń
  7. jak wiesz my papużki mamy dwie i wcale nie są głośniejsze od moich chłopaków :P choć jak byliśmy u Babci a mieszka w bloku to sąsiedzi się dziwili że takie ciche chłopaki że wcale ich nie słychać. (po prostu wiedzą jak się zachować w danych miejscach :) U nas spokojnie nie ma aż takich kłutni aut mamy pod dostatkiem :P Udanego wypoczynku życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh aut też mamy dużo, ale chodziło o takie auty... piłkarskie :P

      Usuń
  8. Hej! Życzę udanego wypoczynku i pięknej pogody :) Należy Wam się. Pozdrawiam :****

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że wam się udało i teraz zapewne wypoczywacie już nad morzem. Nabierajcie sił, rodzinnej energii, wracajcie z uśmiechami i wspomnieniami.

    OdpowiedzUsuń