czwartek, 30 czerwca 2016

Lato wszędzie! :)

Chłopcy z dziadkami szaleją nad morzem i wysyłają mi mmsy z plaży, z fokarium na Helu, ze smażalni (nad talerzem frytek i jakąś rybką). Aż mi żal trochę, że w tym roku morza nie zobaczę (za to mam zamiar zobaczyć góry, chociaż przez chwilę). No ale teraz z malutką ciężko by było, wolę poczekać do następnego lata i pojechać na spokojnie...

Co nie znaczy że wakacje w tym roku chcę spędzić w domu, o nie!

Dlatego korzystam z lata i chodzę z dziewczynkami na dłuugie spacery. Sara śpi spokojnie w wózku i budzi się tylko na karmienie, Ela szaleje w parkach i na placach zabaw. A ja cieszę się ciepłem, zielonością i wszechobecnym zapachem kwitnących lip. I pcham wózek robiąc kilometry, żeby szybciej wrócić do formy i zrzucić zbędne kilogramy ;)

No i co jeszcze... Tęsknię za chłopcami strasznie. Cieszę się, że odpoczywają i dobrze się bawią, ale nie lubię zwłaszcza poranków i wieczorów, kiedy zamiast naszych rytuałów - pustka i cisza. Jednak dzień bez wspólnego śniadania i wieczornego czytania/opowiadania bajek (a ostatnio to Gabryś mnie opowiadał bajki na dobranoc - ten to ma gadane...) jest jakiś wybrakowany. Dlatego staram się trzymać i korzystać z tego czasu wolności i bycia tylko z dziewczynkami (omg tyyyyle wolnego czasu, czytam, oglądam filmy i leniuchuję). Ale też czekam, aż dom znowu będzie pełny.

Chociaż dobrze jest sobie uświadamiać powoli, że dzieci będą wybywać z domu coraz częściej i dalej - i mam im na to pozwolić. Taki wakacyjny wyjazd to przedsmak tego, co nas czeka. Wypuszczenia dzieci w świat i pozwolenia im na życie po swojemu. Z dala od nas. Mam nadzieję, że nie będę zaborczą mamusią, która ściga swoje nastoletnie i dwudziestoparoletnie dzieci, próbując na siłę ściągnąć je z powrotem do domu i terroryzując słowami ("bo ja chcę dla ciebie dobrze, bo ja się tak martwię"). Brr. Zauważyłam że dorosłe dzieci chętnie wracają w odwiedziny do domów, z których mogły wyjść bez problemu. My z Krzyśkiem mamy inne doświadczenia, ale dobrze wiedzieć, że jest alternatywa jakaś, o którą można walczyć.

Ale to jeszcze przed nami (choć czas pędzi coraz szybciej...), na razie dzieciaki małe i mogę tęsknić za momentem, kiedy siądziemy wszyscy razem na łóżku ze sterta książek i będę czytać po kolei każdemu. Albo na zmianę z Gabrysiem, bo odkąd się nauczył czytać, to nieraz czyta rodzeństwu i kolegom w przedszkolu. Nieźle mu idzie. Najśmieszniejsze że nauczył się tego śledząc litery, kiedy czytałam mu kolejne części "Narni". Sam. Chciałabym, żeby pozostali też tak złapali bez naciskania i przymuszania... Czytanie książek jest dla mnie tak ważne, że nie powinno się kojarzyć ze zmuszaniem. Tak jak modlitwa. No ale czasem trzeba, w niektórych trudniejszych przypadkach :)

Aha! Ela w tydzień nauczyła się korzystać z kibelka (czekałam z odstawianiem jej od pieluchy aż urodzę, bo z brzuchem ciężko by mi było po niej ścierać podłogi :P). Oczywiście zdarzają się jeszcze wpadki, ale generalnie szybko zaskoczyła (tak jak pierworodny, a inaczej niż długo opierający się drugi brat). Także od kilku dni mogę ją chwalić za to, że sama biegnie do swojego kibelka i potem z dumą pokazuje zawartość :D Jupi, mniej wydawania na pieluchy ;)

14 komentarzy:

  1. Ale to musi być dziwne doświadczenie. Matka przyzwyczajona do 3 maluchów zostaje w sumie prawie z jednym, no bo Sara taka bez problemowa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Korzystaj ze spokoju. Będziesz miała co wspominać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieciaki rozwijają się szybciej niż człowiek zdąży mrugnąć...ale jeśli będziecie z Krzyśkiem postępować tak jak do tej pory, będą tak za domem tęsknić, że nie nadążysz gotować obiadów :D

    Ciesz się spokojem póki go masz i kiedy go masz - jeszcze dosyć będziesz padać ze zmęczenia ;)

    A z czytaniem u Gabrysia jest tak jak u mnie było z angielskim. Od zawsze ciągnęło mnie do książek niż do czegokolwiek innego...i to właśnie z książek częściowo nauczyłem się języka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny czas :) Śliczne Skarby! I brawa dla Eluni! Też już chciałabym aby moja mała wołała na nocnik...
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawa dla Eluni zdolna córcia... a My wszyscy razem nad mmorze tylko że pochorowały mi się chłopaki i wyjazd trzeb przesunąć :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze - dziękuję za odwiedziny mojego bloga i komentarz - zrobiło mi się strasznie miło po jego przeczytaniu;
    po drugie - spóźnione gratulacje z okazji narodzin córeczki,
    po trzecie - ma Pani wspaniałe dzieci, brawa dla Eli z okazji opanowania trudnej sztuki pożegnania z pieluszką oraz dla Gabrysia za opanowanie sztuki czytania;
    po czwarte -cieszcie się tym wolnym czasem i korzystajcie z niego w pełni, potem nie będzie na to czasu.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie obejrzysz się, a za chwilę Chłopcy będą z powrotem w domu. Korzystaj z chwili oddechu. Wakacje jeszcze długie, więc nacieszycie się wszyscy sobą. Brawa dla Elusi. U nas też sprawdza się cierpliwość i brak nacisku/ I oczywiście dla Gabrysia.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  8. odpoczywajcie i cieszcie się babskim czasem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzieciaczki cudowne. A kiedyż to Ciebie zobaczymy na jakimś zdjęciu?:) Bardzo chciałabym! Pozdrawiam. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas, niestety, nauka korzystania z nocnika nie przebiega tak łatwo :/ Tłumaczenia (a nawet przekupstwa!) nic nie dają, a jak puszczam dzieci bez pieluchy, to sikają gdzie popadnie zupełnie bez refleksji. Żyję nadzieją, że pewnego dnia moje starania zostaną docenione i dzieci same skojarzą, że czas porzucić pieluchy.

    Twój wpis jak zwykle dodaje energii i pozwala poczuć radość z życia :) Gratuluję Gabrysiowi zdobycia trudnej umiejętności czytelniczej, łał! Carpe diem! :)

    PS.: Ja też mam nadzieję, że nie będę zaborczą mamusią, bo wiem, jak to uprzykrza życie dzieciom. Raczej staram się delikatnie wypychać w świat niż nakładać klosz... ale mam nadzieję, że chętnie będą wracać do domu rodzinnego, nie tylko od święta... Najbardziej boję się, że moje dzieci mogą rozjechać się po świecie i będę ich oglądać tylko na skypie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chciałam oduczyć pieluch przed porodem i wydawało mi się że się nie udało a Marcysia po porodzie z dnia na dzień przestala :)
    Moim rodzicom się udało bo każdy z nas wraca jak bumerang. ciekawe jak nam pójdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Moj Michal w ogole ma w nosie nocnik :/ robi gdzie stoi a jak ide z nocnikiem to ucieka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciesz się chwilą. Fajnie jest jak są wszystkie dzieci w domu, ale fajnie jest też mieć chwilę dla siebie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciesz się chwilą. Fajnie jest jak są wszystkie dzieci w domu, ale fajnie jest też mieć chwilę dla siebie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń