piątek, 2 września 2022

Jest nas więcej :)

Łomatko, jak mi się już tęskni za wakacjami! xD

Jeszcze się dobrze rok szkolny nie zaczął, a ja już mam serdecznie dość. Może z czasem będzie lepiej (no, będzie – jak przyjdzie wiosna ;D), ale na razie mielizna jesienna... Niby lato jeszcze trwa, ale u nas już chłodno, wieczory zimne, okna trzeba zamykać i otwierać dopiero bliżej południa. Zapachy też słodkie, jesienne. Liście spadają z naszego orzecha.

Staram się szukać jasnych stron, jak zwykle. Czasu dla siebie (dwoje dzieci a sześcioro – jest różnica). Powolnych śniadań, gdy starszaki są już w placówkach. Planowania kolejnych książek. Cieszenia się na premierę "Na końcu świata" <3 Promieni słońca, które mają coraz bardziej miodową barwę...

Ale pierwszy dzień szkoły mnie załatwił. Większość spraw, która miała się nie udać, się nie udała ;D Na nic planowanie i dobre chęci. Jak się posypało rankiem, tak trwało do wieczora. Dodatkowo Michał wyrwał mi się na ulicy i prawie wpakował pod samochód – mało zawału nie dostałam... Na szczęście ma dobrego anioła stróża, ale nerwy były.

Na osłodę muszę dodać, że rodzina nam się powiększyła. Nie, tym razem nie chodzi o kolejnego malucha :) Pod koniec sierpnia kupiliśmy sobie króliczka :) I teraz mamy czarną aksamitną kulkę, która biega za nami, chce się przytulać i lizać nam palce. Nazwaliśmy go (bo to samczyk) Trufelek i totaaalnie się w nim zakochaliśmy! Wreszcie po długim czasie przerwy (nie licząc myszy) mamy zwierzątko. Psa mieć nie możemy, bo jestem uczulona na sierść. Kota też, bo alergię ma Krzysiek. Na szczęście Pan Bóg stworzył króliki :D

I jakoś lżej wchodzić w ten wrzesień z takim futrzastym towarzyszem :)

7 komentarzy:

  1. A moje dorosłe córki właśnie wczoraj zdały sobie sprawę, że kiedyś o tej porze roku zaczynały rok szkolny. Wrzesień to taki stres, że naprawdę bardzo Ci współczuję. Ogarnięcie wszystkich spraw, kiedy ma się gromadkę dzieci, to naprawdę wyzwanie. Pocieszałam się myślą, że w ten sposób odrabiam kilka lat czyśćca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Czyściec, dobre! Tak właśnie jest. Wrzesień najpiękniejszy był na studiach, kiedy miało się jeszcze wakacje. Można było jechac w Bieszczady i człowiek nie myślał jeszcze o nadchodzącej jesieni, tylko cieszył się późnym latem. Może znowu doczekam tego czasu... Gdy dzieci będą większe :) Uściski!

      Usuń
  2. Jesteś dzielna, na pewno dasz radę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trufelek jest przecudny! A rok szkolny, cóż. Lubię jesień, ale odkąd mam dzieci nie lubię września. I lutego. Bo pierwszy dołujący przemijaniem i szkołą, a drugi dołujący niekończącą się zimą i bylejakością. Może dlatego Bóg dał mi dzieci we wrześniu i w lutym, to mi zdecydowanie osładza te miesiące. Dzięki Jerzyka urodzinom zupełnie zapomniałam o szkole :) Tak powoli wchodzę w ten czas, choć trochę się czuję tak, jakby mi ktoś wpychał głowę pod lodowatą wodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, urodziny dzieci pomagają osłodzić czas :) Pewnie dlatego aż dwójkę mam w lutym, Ty zresztą też. Zresztą u nas ta końcówka lutego to już nieśmiały początek wiosny zazwyczaj... A wrzesień to urodziny... mamy Pana Jezusa :D Mam niesamowity sentyment do tego święta. No i późnym wrześniem imieniny chłopaków i impreza archaniołów. Każdy miesiąc ma w sobie coś dobrego, choć te jesienne i późnozimowe są najtrudniejsze do ogarnięcia, zwłaszcza gdy się ma dzieci.

      Usuń
  4. Witaj wrzosowo Strumyku
    Dasz radę, jak zawsze. A potem jak wszystko wejdzie już na swoje tory, będzie troszkę lżej.
    Pozdrawiam snującą się nitką nostalgii 

    OdpowiedzUsuń