Już przyszła. Po lutowych mrozach odetchnęliśmy z ulgą.
Gdy wstajemy wczesnym rankiem, za oknem już świta. Śniadanie możemy jeść przy normalnym świetle wschodzącego słońca, a nie żółtawej poświacie żarówki. Inna jakość... Potem dzieci mogą ubrać lżejsze ubrania (wyciągnęłam wiosenne kurtki, czapki, apaszki), a na nogi - adidasy, a nie ciężkie zimowe buciory. Nie wiem jak oni, ale ja nie mogę się tym nacieszyć. Zaczynamy nowe!
Po śniegu nie ma już śladu. Jest za to cała masa błocka. Poszarzała, zdechła zeszłoroczna trawa i dużo mokrej, brejowatej ziemi. I szare gałęzie, na których zaczynają rodzić się małe pączki. Mam wrażenie, że gdy się dobrze wsłucham, zamiast ciszy usłyszę bzyczenie jak w ulu. Zaczynające się życie aż wibruje. I wiatr, przynoszący coś fantastycznego po sterylnej zimie - zapachy!
Śpiewają ptaki. Słońce grzeje twarz. W ogródkach są już przebiśniegi (od jakiegoś czasu), dołączyły też krokusy. Magnolie na końcach gałązek mają mechate pączki. Jest pięknie... Aż chce się wyjść z domu i iść przed siebie, za horyzont...
W tym tygodniu urodziny Rafałka. Dzięki temu, że wszystkie dzieci rodziły się na wiosnę (Gabryś i Sara już końcem wiosny, ale jednak), ta pora roku ma dla mnie szczególny urok. Na wiosnę urodziła się też miłość moja i Krzyśka. Na wiosnę planowaliśmy nasz ślub. Na wiosnę - jeszcze wcześniej, gdy byłam dotkliwie samotna - usłyszałam obietnicę, że moje życie może się zmienić. Muszę tylko jak Abraham ruszyć w drogę, nawet jeśli się boję.
Patrzę na błękitne niebo za oknem, na kołyszące się na wietrze świerki i mam wrażenie, jakbym piła najlepsze słodkie wino.
Po każdej nocy wstaje dzień, po każdej zimie przychodzi wiosna. Jak dobrze...
A tu kilka zdjęć. Wprawdzie nie lubię umieszczania w internecie kadrowanej rzeczywistości i gdybym miała wrzucić fotkę odpowiadającą prawdzie, musiałabym wyjść na podwórko i cyknąć zdjęcie paszportowe ubłoconej drodze. No ale o tej porze roku wypatrujemy jeszcze pięknych drobiazgów we wszechobecnej szarzyźnie, więc czuję się usprawiedliwiona :P
zdjęcia autorstwa mojego taty :) |
Już za 14 dni Wielki Tydzień. Życie zwycięża.
U mnie co prawda szaro, ale stokrotki kwitną :)
OdpowiedzUsuńTo już za dwa tygodnie...
OdpowiedzUsuńDobrze jest czytać, że do Krakowa zawitała wiosna, tym bardziej, że wybieram się do niego jutro na zajęcia z języka niemieckiego. Pozdrawiam Was serdecznie
Wszystkiego co najlepsze dla Rafałka :)
UsuńDzięki :))
UsuńNie, no, za szybko ta wiosna do Was przyszła :D U nas fakt, śnieg topnieje, ptaki zaczynają się odzywać, słoneczko troszkę przygrzało - tak do pięciu stopni na plusie, ale do prawdziwej wiosny, do kwiatów, do pąków, do trawy, do wiosennych kurtek, jeszcze ho ho ho i trochę. Pewnie w kwietniu Was ogonimy, i to tak może w drugiej połowie.
OdpowiedzUsuńIdę zazdrościć dalej.
:)
Dla Rafałka już teraz - NAJLEPSZEGO! Niech rośnie zdrowo i dużo broi, co by Rodzicom nudno nie było :)
Dzięki :))
UsuńAkurat w tej chwili znowu zimniej, ale za oknem deszcz, a nie śnieg. Mam nadzieję na ocieplenie znowu w przyszłym tygodniu, to zacznie wszystko kwitnąć :) To akurat plus Krakowa, że wiosna przychodzi szybko, a jesień długo jest ciepła. Coś za coś... Powietrze macie lepsze ;)
Wspaniale jest czuć pierwsze powiewy wiosny :) Mam nadzieję, że zapowiadany powrót zimy się nie sprawdzi..
OdpowiedzUsuńTwoje związki z wiosną są piękne.
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia!
OdpowiedzUsuńMy mielismy przedsmak wiosny, a nawet i lata w lutym. A w marcu zima sobie o nas przypomniala i obawiam sie, ze Wielkanoc przywitamy nadal w zimowych kurtkach i butach. ;)
Wiosna, ach to Ty! U mnie też już śpiewają ptaki...pięknie jest!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
to prawda w końcu lżejsze ciuchy buty :D rano jest tak pięknie bez zapalania światła jedziemy na basen na treningi piłki nożnej i jest widno aż chce się żyć :D
OdpowiedzUsuńWy faktycznie wiosenna Rodzinka :D
Ano wiosenna :) choć potem na jesieni kombo imieninowe dzieci (imieniny też obchodzą jeden po drugim) i moje urodziny, więc cały rok jest co świętować ;)
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńJesteś z Krakowa? to mamy do siebie blisko:)
Pozdrawiam milutko:)
Tak, a Ty? :)
UsuńNiedaleko, tylko 30 km od i do:)
UsuńŚliczna wiosna, a błoto, cóż... Wkrótce zniknie :)
OdpowiedzUsuńWspaniałości dla Rafalka
OdpowiedzUsuń