Gdy minął szabat, Maria Magdalena, Maria, matka
Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym
rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce
wzeszło. A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień z wejścia do
grobu?» Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień został już odsunięty,
a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca,
siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się
przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z
Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go
złożyli. A idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: „Podąża przed
wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”». (Mk 16, 1-7)
Tak bardzo tęskniły, że poszły z samego rana, choć wiadomo było, że kamień jest bardzo ciężki. Kochały i zobaczyły najniezwyklejszą rzecz na świecie. Nie ma Go w grobie. Zmartwychwstał.
My też zobaczyliśmy pusty grób. Choć sobota była trudna, rozgardiasz od rana do wieczora. Dużo pracy w kuchni, malowanie pisanek, obierki walające się wszędzie, gdy dzieci pomagały. Sterylnie na pewno nie było, cicho też nie.
Potem rejs z koszyczkami do kościoła. Chyba tylko my mieliśmy pisanki pomalowane na ciemne kolory, z wymalowanymi piratami i potworami. W kościele Rafał wyjął kiełbasę z koszyka i udawał, że to telefon, zanim na niego fuknęłam. Uklęknęliśmy na chwilę przed ukwieconym grobem, choć ciężko mi było się modlić, słysząc jęki ("Jestem głodnaaa", "Mamooo, kiedy zrobimy obiad?").
Ale potem radość szykowania się na Paschę, chłopcy w garniturach i dziewczynki w pięknych sukienkach. My też jak na wesele. Bo w sumie to najlepsze wesele na świecie. Rano, gdy już można powiedzieć: "Chrystus zmartwychwstał" i zaśpiewać "Alleluja" przed ewangelią.
Najpiękniejsza noc w roku.
Gabryś wytrwał aż do rana, młodsi podsypiali trochę, ale generalnie też byli uważni. Nad ranem mega szczęśliwi zjedliśmy razem z bliskimi uroczyste śniadanie wielkanocne. Dziś stwierdziłam, ze dzieciaki mają szczęście, mając doświadczenie Paschy. Gdy byłam w ich wieku, to lubiłam Boże Narodzenie, ale Wielkanoc kojarzyła mi się ze smutkiem i krzyżem, z poczuciem winy. A dzieci wiedzą, że Bóg to zrobił z miłości, a nie złości na nas. Że otworzył nam niebo, żebyśmy mogli znowu być z nim, żyć wiecznie i szczęśliwie, tak jak to zaplanował dla nas od początku. Że to jest noc, która nadaje życiu sens, przywraca radość i nadzieję. Pięknie mieć Boga, który jak zakochany szaleniec zrobi dla człowieka wszystko. Trzeba go tylko wpuścić do swojego życia, przestać się bronić i uciekać.
Już nie możemy się doczekać kolejnej Paschy :) I tej niekończącej się, po drugiej stronie.
Chrystus zmartwychwstał! Śmierć przegrała.
(źródło) |
Chrystus Zmartwychwstał... pokazał, że jest ponad śmierć, że po tym jest coś więcej - cudownie przeżywać to w sercu i całym sobą. Przykre, kiedy wierzacy ludzie tego nie doświadczają, kiedy Świeta to dla nich zupełnie co innego. Szkoda mi tych, którzy zatracili sens tak cudownych i ważnych dni. Oby Zmartwychwstały Chrystus narodził się również w Ich sercach...
OdpowiedzUsuńSpokojnych i radosnych Świąt z wyraźnie wyczuwalną obecnością Chrystusa :*
Dzięki kochana, pięknych świąt :* Owszem, niesamowicie jest móc czuć tą obecność :) Chociaż ciemna noc też jest czasem potrzebna...
UsuńMogę o coś zapytać? Używasz słowa Pascha a nie Wielkanoc. Jesteś prawosławna? ;)
UsuńNie, jestem katoliczką :) Ale wolę słowo Pascha (którą świętował Pan Jezus, jako że był Żydem i ustanowił dla nas nową Paschę), niż Wielkanoc (które kojarzy mi się niestety z płytkim przeżywaniem świąt przy kolorowym jajku, kwestia złego doświadczenia).
UsuńPascha nawet piękniej brzmi... ma w sobie piękno, głębie :)
Usuńja się nie moge doczekać głównie tej Niekończącej Się Po Tamtej Stronie. Mam nadzieję, że nie będę musiala nosić żadnej gupiej sukienki. chyba bym zwariowała, gdyby mnie rodzice co roku ciągali na calonocną Paschę W SUKIENCE. I przy pierwszej okazji wykazania swej samodzielności nie poszlabym, jestem pewna. Zresztą, polowa znanych mi dzieci znanych mi neonów doklądnie tak robi...
OdpowiedzUsuńco to jest wyraźnie wyczuwalna obecność Chrystusa?
Heh dziewczyny same się nie mogły doczekać, bo generalnie lubią się stroić w sukienki i raczej nie byłyby szczęśliwe, gdybym kazała im iść w spodniach :P A w sali było pełno dorastających i dorosłych dzieci neonów (często z własnymi już dziećmi), które z tego, co dobre rezygnować nie chciały. I nie tylko dla neonów ta noc jest wyjątkowa, bo na łączu telefonicznym szły życzenia od naszych znajomych z różnych rzeczywistości Kościoła i właśnie to jest piękne, że można się cieszyć razem...
Usuńja bym nie była szczęśliwa gdyby ktokolwiek KAZAŁ mi pójść :P , pewnie bym nie poszła, zresztą nigdy nie poszłam z moimi neonami i nie pójdę. Sukienek dotąd nie cierpię, wstążki z włosów wyrywałam z włosami :P, nie wiem co ja zrobię w tym Niebie jak mi każą włożyć kieckę?
OdpowiedzUsuńNo właśnie dlatego mówię, że chciały iść. W sukienkach. I nikt im niczego nie kazał. Raczej była tradycyjny wyścig w przedpokoju, kto się pierwszy ubierze, bo wszyscy chcieli już jechać :P
UsuńJa sukienek kiedyś nie cierpiałam i generalnie ubierałam się jak chłop. Ale po cichu zazdrościłam dziewczynom, które dobrze się czuły ze swoją kobiecością, bo ja byłam mocno poraniona. Szczerze mówiąc o wiele normalniej się czuję teraz, kiedy w końcu się przełamałam, zaakceptowałam i zaczęłam nosić sukienki, długie włosy, kolczyki. Ale to moja historia, cieszę się, że tamten etap mam już za sobą, bo strasznie byłam wtedy dzika i zamknięta na ludzi.
A co do nieba, to nie sądzę, żeby tam ktoś coś kazał. Na Paschę też idą ci, co chcą i potrzebują, więc w czym problem? Jak nie chcesz, to przecież nie musisz i tyle.
nie, nie muszę, chociaż kiedyś było mi głupio, kiedy siostra chciała zaprosić mnie na chrzestną jednej ze swoich córek.
OdpowiedzUsuńPróbowałam tych sukienek i duperelek różnych babskich, nie odpowiadają mi. mam całe pudło świecidełek, które mogę teraz oddać komukolwiek, nie zaglądam do nich od kilku(nastu? nie pamiętam) lat. Długie włosy miałam kilkanaście lat, przeszkadzały mi, krótkie są praktyczniejsze, im krótsze tym lepiej. W zasadzie to ja mogę w worku chodzić, byleby mi nie przeszkadzał. :P A, i koniecznie boso. Buty mi bardzo przeszkadzają. Każde.
Nic nikomu nie zazdroszczę, chociaż generalnie wolałabym być ładna, ale cóż - nie Chciał to nie. Obiektywnie wygodniej jest być chłopakiem, z paru względów, kulturowych i fizjologicznych, no ale cóż, znowu nie Chciał i nic na to nie poradzę.
Ja generalnie po prostu za wygodna jestem i wiele rzeczy mi przeszkadza, generalnie ciało mi przeszkadza, ale może aspergery tak mają i tyle.
A to ja z kolei całe dzieciństwo miałam krótkie, bo tak mama chciała i goniła mnie do fryzjera. Teraz zapuszczam do oporu, a do fryzjera mnie nikt nie zaciągnie :P To pewnie ta przekora, o której pisałaś wcześniej i stawianie na swoim. Zawsze byłam dożarta i rodzice nie mieli ze mną łatwo.
UsuńA boso też lubię chodzić. W lecie popylam po ogródku na bosaka i potem moje stopy wyglądają jak u hobbita... tylko na szczęście nie zarośnięte. Ale pumeks nie daje rady :P
Co do ciała - jednak wolę mieć piersi i ładny tyłek, niż sylwetkę faceta ;) Nawet jeśli jest to wygodniejsze. Jednak wyłazi ze mnie esteta :P
a mnie mama usiłowała wychowywać na normalną słodką dziewczynkę, tia. Lalki mi kupowała, leżały po kątach.
Usuńw moim wieku i rozmiarze już ani piersi, ani tyłek nie są estetyczne, a przeszkadzają. :P esteta ze mnie cały czas wylazi, odkad pamietam: Panie Boże, naprawdę _muszę_ być taka brzydka? Nie jest to latwe dla baby, która skądinąd lubi ładne rzeczy.
dobra, koniec tej rozmowy. może jako odskocznia od skrzeczenia rzeczywistości, pomogla na chwilę zapomnieć. dobranoc.
Dobranoc :) I dzięki za rozmowę, mi też pomogła.
UsuńChociaż myślę, że gdybym cię zobaczyła, to znalazłabym coś ładnego ;) Nie przymilam się, po prostu nie wierzę w to, że jesteś brzydka :P
Radujmy się więc zmartwychwstaniem Pańskim! Wesołego Alleluja!
OdpowiedzUsuńPrawdziwie zmartwychwstał!
UsuńChrystus Zmartwychwstał :)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lada moment nam będzie dane tak razem we Trójkę przeżywać Eucharystię. Bardzo mi tego brakuje. Tym bardziej się cieszę, że dziś mogłam być razem z Tatą Tygrysa. Trochę dziwnie, bo o 16 (dopiero wtedy dziadkowie mogli przejąć Młodego), ale we dwoje.
Oj rozumiem, też doceniam takie nieczęste wyjścia tylko we dwoje ;) Dobrych świąt, kochani!
UsuńOj,jak się cieszę, że tu trafiłam. Dziękuję za zostawiony u mnie komentarz.Będę tu częstszym gościem. Dobrego świętowania życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam :)
UsuńZawsze zbieram u Ciebie wiele optymizmu :) Myśle, że kiedy dzieci widzą żywą wiarę rodziców, to i im jest łątwiej dokonywa c dobrych wyborów (tzn. nie z motywacją "byle co, byle na przekór"). No i jednak w miarę jak rosną, trzeba im dawać możliwośc wybierania, mądrze dawać. Mój mąż bardzo pilnował zawsze wolności dzieci (nie samowoli), rozróżniania co jest naprawdę konieczne, a co jest już opcjonalne. Myślę, że wesoło tam i dziś u Was ;)
OdpowiedzUsuńTeż staram się tej wolności pilnować i jakoś mądrze dawkować wolność i obowiązki - ale czasem jest trudno wybrać... Dzieciaki z jednej strony potrzebują pola do dokonania wyborów, a z drugiej jasnych wskazówek, bo inaczej nie czują się bezpiecznie. No sama wiesz zresztą :)
Usuńto do następnej Paschy już w Jerozolimie :D
OdpowiedzUsuńNasze dzieci też mają to szczęście choć jak pisałam na blogu według niektórych oósb czuwanie w Nocy to pojscie na latwizne
Dla nas cudny piekny czas i nie dam sobie zabrac tego :D
Pójście na łatwiznę? Według mnie to właśnie bardzo trudne musi być: nie dość, że po wysiłku przygotowywanie świąt nie można się wyspać, to w dodatku trzeba jakoś ogarnąć na czuwaniu zmęczone dzieci, a jeśli dzieci się zdrzemną, to nie będą chciały spać rano i wtedy niewyspany rodzic będzie musiał dać sobie z tym radę, no i wreszcie odsypia się pół tak pięknego święta jakim jest Wielkanoc... Ja szczerze podziwiam ludzi, którzy dają radę. Wierzę, że to piękne doświadczenie, ale mimo to wydaje się trudniejsze niż tradycyjne świętowanie Wielkanocy. Ale podobno piękno rodzi się w trudach, może na tym to polega..
UsuńDo następnej ;)
UsuńA może jej chodziło o takie wieczorne? Że się portem do domu jednak spać idzie? Kombinuję, bo stwierdzenie, że siedzenie do rana to pójście na łatwiznę jest trochę kosmiczne :P
Dziękuję za podzielenie się radością wspólnotowej i rodzinnej Paschy. Tak sobie myślę, że pewnie rozpoznamy się kiedyś w Niebieskim Jeruzalem i jakie to będzie dobre :) Wszystkiego dobrego życzę.
OdpowiedzUsuńRozpoznamy :) Do zobaczenia ;)
UsuńJak to się stało, że dopiero dziś tu trafiłam ?:-)
OdpowiedzUsuńMiłego świętowania już w kolejne, powszednie dni. Za tydzień moje ulubione - Misericordias Domini...
Do zobaczenia - tu albo Gdzieś... :-)
Też kocham :) do zobaczenia :))
UsuńWesołego czasu świątecznego Wam życzymy :)
OdpowiedzUsuńMy Wam też! I Niedzieli Miłosierdzia! :)
UsuńPo pierwsze, dziękuję Wam z całego serca za przepiękne życzenia :) Zachowałem je sobie na przyszły rok :)
OdpowiedzUsuńOglądałem różne wielkanocne filmy Szustaka i jak zwykle ojciec trafił w samo sedno... W jednym z filmów powiedziałem, że w średniowieczu, Chrystus na Krzyżu był wysadzany drogimi kamieniami, w królewskich szatach i uśmiechnięty - wszystko dlatego, że już wiemy, że On Zmartwychwstanie! :)
Podobnie nigdy nie mogłem w Stanach zrozumieć dlaczego Wielki Piątek nazywany jest "Dobrym Piątkiem". Aż ktoś mi wyjaśnił w końcu - dlatego "Dobry" Piątek, ponieważ, chociaż umarł, to zrobił to ZA NAS i DLA NAS...Z MIŁOŚCI...
Ściskam Was Wszystkich!
Też lubię tego Chrystusa na krzyżu - ale wyprostowanego, złotego, wyciągającego ręce po wszystkich ludzi, króla...
UsuńBuziaki!
Kochana!
OdpowiedzUsuńA ja dziś z samego ranka przybiegam z pozdrowieniami, ciepłymi, bo wiosennymi:)
Dziękuję :) U nas też wiosna na całego!
Usuń