Długi majowy weekend przedłużyliśmy ku mojej radości bardzo. Wczoraj Wilkołak wziął wolne i mamy go przez tydzień dla siebie :) Cieszymy się strasznie, bo ostatnio znów raczej się mijaliśmy, a dzieci to taty prawie nie widywały. Ale tak to jest, musiał zostawać w pracy po godzinach...
Postanowiliśmy nie marnować czasu i dzisiaj pojechaliśmy razem najpierw do Parku Lotników (dużo zieleni, place zabaw i biegające po drzewach wiewiórki, naliczyliśmy pięć), a potem do Muzeum Lotnictwa Polskiego. Nie wiem, który z moich trzech chłopaków był bardziej zachwycony oglądaniem samolotów ;) ale przyznam że i mnie się strasznie podobało, polecam. We wtorki wstęp wolni, hihi. Naoglądaliśmy się przeróżnych modeli, na Gabrysiu największe wrażenie zrobiły śmigłowce. Mi się podobał moment, kiedy mogłam wejść do wnętrza samolotu :) Z tym, że weszłam z Gabrysiem, który chyba się przestraszył, że zaraz polecimy i od razu chciał wyjść. Rafałek też uważnie wszystko oglądał, a po dwóch godzinach łażenia po alejkach i hangarach, zasnął.
Potem okazało się, że to nie koniec atrakcji na dziś. Wracając zahaczyliśmy o dworzec i stamtąd wróciliśmy do domu pociągiem. A w domu, jako że byliśmy już bardzo głodni i zmęczeni, zamówiliśmy ogromną pizzę. Ech, życie jest piękne ;)