środa, 21 lutego 2024

Idzie wiosna, idzie nam...

Pomiędzy zimą i wiosną...

Przedwiośnie.

Dużo błota, suche badyle, resztki owoców...

A w tym wszystkim bazie, pączki, przebiśniegi, krokusy.

I deszcz, który pachnie.

Piękny czas :)

"To teraz można najlepiej zobaczyć, że po czasie ciemności zawsze budzi się nowe życie. Marzec ze swoją szarością i kilogramami błota ma w sobie więcej nadziei niż późniejsze miesiące pełne kolorów i zapachów."

Lubię ten fragment "Błotnych stworów". W tym roku stał się aktualny już w lutym. I bardzo dobrze! ❤️
Taki cytat na koniec. Bardzo dobrze do nas pasuje :) Szkoda tylko, że nadal wiele ludzi dba o pozory, a nie o bliskość i relacje.
 
Ale grunt, że my mamy inne priorytety.
 
Pozdrawiam po całym dniu chodzenia po błocie i brudzenia spodni. Było super! Musimy to powtórzyć.

poniedziałek, 12 lutego 2024

Nadzieja.

Dziś premiera :) "Błotne stwory" polecają się na wiosnę...

Bo wiosna już powoli się budzi. Przynajmniej w Krakowie. Widziałam już przebiśniegi, pierwiosnki (!!!) i nawet bazie na gałązkach... Są też kilogramy błota. Ale jak możecie przeczytać w książce, one bardziej nawet mogą mówić o nadziei, niż późniejsze ukwiecone kobierce.

Nadzieja. Tak sobie myślę, że tyle już tu o niej napisałam. Gdybym miała pisać za świętym Pawłem, to wyszłoby mi: tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość. Z nich zaś najważniejsza jest nadzieja.

Nie chodzi mi o to, żeby nie doceniać dwóch pozostałych :) Ale jak patrzę na moje życie, to największą batalię toczyłam zawsze o zachowanie nadziei. W czasach mówiących o tym, że nie warto... To ona bywała jak nikły płomyczek, który trzeba było osłonić, by oświetlił dziś i jutro. Oczywiście ktoś może mieć zupełnie inaczej i zmagać się z niewiarą lub brakiem miłości.

W tej i pozostałych moich książkach o nadziei piszę sporo. Także w tych, które dopiero się ukażą i czekają już w kolejce – a jest ich sporo :)

Bo jeśli czymś chciałabym się podzielić, to właśnie tym doświadczeniem. Że po ciemnej nocy przychodzi słońce, a po burzy tęcza. I że Bóg jest obecny przy nas nawet wtedy, gdy wszystko wydaje się beznadziejne. I tylko czeka na moment, by przywrócić wszystkiemu sens i znów nauczyć nas się uśmiechać.

Ja jestem na świeżo po własnej nocy ciemnej, więc wiem, co mówię :)

Tym, którzy sięgną po "Błotne stwory" życzę pięknej lektury. Jeśli możecie, polecajcie dalej wśród znajomych, w bibliotekach i mediach społecznościowych. Można też zamieścić recenzję na lubimyczytac.pl, jest tam mój profil. Z góry bardzo dziękuję! :)

poniedziałek, 5 lutego 2024

Przyszła paczka...

... z nowymi książkami. I nawet nie zdążyłam im zrobić zdjęcia, bo się rozeszły.

Cóż, media i uwiecznianie każdego momentu życia nigdy nie było moim priorytetem :) Tak się ucieszyłam, że wysłałam "Błotne stwory", by przytuliły bliskich mi ludzi :) Przytulenie książkowych błotnych stworów nie brudzi, a nawet wręcz przeciwnie – można zaliczyć coś w rodzaju oczyszczenia.

Muszę przyznać, że wydawnictwo baaardzo się postarało i wydało tą część chyba najładniej ze wszystkich! Albo tak mi się tylko wydaje, bo mam to wrażenie za każdym razem, gdy otwieram paczkę z nową porcją książek :) Ale jeśli się lubi fiolet tak jak ja, a do tego krokusy... kontemplacja okładki gwarantowana :)

Ciekawa jestem recenzji tej części... W końcu to książka nie tylko o czekaniu na wiosnę, ale i o przygotowaniu się do świąt – o zgrozo! – chrześcijańskich. No cóż, mam nadzieję, że podobnie jak w przypadku "Góry świątecznych cudów" nawet niewierzący czytelnicy się w niej odnajdą i złapią trochę nadziei. A jeśli ktoś się obrazi – trudno :) Nie jest łatwo teraz przebić się z pewnymi treściami. Jeśli chodzi o literaturę dla dzieci, najlepiej widziane (i nagradzane) są książki nieco straszne, naszpikowane stworami z dawnych wierzeń i dość cyniczne. Czemu? Nie mam pojęcia, ale wydaje się tego teraz mnóstwo. Niestety.

Także ten, ja z moimi "normalnymi" i łagodnymi jestem trochę jak ostatni Mohikanin :) Trudno. Mam nadzieję, że mimo niesprzyjających trendów pójdą w świat. Poprzednie rozeszły się bardzo ładnie. Dziękuję!!!

W ogóle muszę to przyznać – lubię pisać. I bardzo się cieszę, że po latach uciekania od tego, otworzyłam się na pisanie i tworzenie w ogóle. Dobrze jest pozwolić sobie na coś tak cudownie niepraktycznego, jak tracenie czasu na wymyślanie kolejnych rozdziałów... Na mnie działa to jak spacer – odpręża i pomaga przewietrzyć głowę.

A jeśli przy okazji komuś pomaga, to już w ogóle super!

Zmieniłam też zdjęcie główne na takie wiosenne... Bo nie wytrzymałam ostatnio i kupiłam kwiatka w markecie przy okazji zakupów... Zakwitł i pachnie na całą kuchnię :)

Wiosna coraz bliżej...