wtorek, 30 stycznia 2024

Niebieska szybka i poezja badyli.

Takie zdjęcie z wykorzystaniem niebieskiej szybki.

Też macie w domu elementy, które dla innych pewnie byłyby odpadami, a dla was są elementem dekoracji? Zakochałam się w tym niebieskim szkiełku...

Zresztą nie tylko w szkiełku. W ogóle lubię niebieskie rzeczy. Na przykład zasłony w naszej kuchni. Może nie mamy takiego niebieskiego domu jak w książce, ale mamy inny, równie piękny. Trzeba tylko umieć to piękno dostrzec. Takie piękno codzienności. Nie każdy potrafi zachwycić się stertą prania. A ja tak – bo można widzieć brudne spodnie uwalane błotem, a można dostrzec wspomnienie miłego spaceru... I tak dalej :)

Jak wiele zależy od naszych oczu. I od naszego serca, bo tak naprawdę to nim patrzymy. Co widzimy? Drugiego człowieka, godnego szacunku, czy obiekt, który zagraża naszym planom i świętemu spokojowi? Bałagan czy świadectwo więzi między rodzeństwem? Ogryzionego brokuła w kącie kuchni czy zadowolonego gryzonia, który zaraz pokica do kogoś i będzie prosił o porcję głaskania?

Przez jaką szybkę patrzymy na świat?

Widzimy szary i ponury styczeń? Błoto? Nagie badyle?

Czy zapowiedź eksplozji życia? :) Bo przyroda już się szykuje, już czeka...

Dziś podczas wyrzucania choinki z salonu zobaczyłam w ogrodzie pierwsze kiełki wystające odważnie z ciemnej ziemi. Cebulki się obudziły!

Lubię czekanie. Niekiedy jest przyjemniejsze od samego doczekania :)

wtorek, 23 stycznia 2024

Gore gwiazda.

Prawie miesiąc minął od Wigilii, a my dalej kolędujemy intensywnie. Królują stroje pasterzy, aniołów, a nawet... Noego i jego rodziny. Najpiękniejsze jasełka to te, w których pokazuje się historię zbawienia od początku, oczywiście w wielkim skrócie :)

Dzięki temu styczeń mija szybko. I chociaż jesteśmy już zmęczeni zimnem i śniegiem, to jednak miesiąc po najkrótszym dniu można już wyczekiwać wiosny. Jeszcze jej nie widać, ale dodaje sił to, że już za miesiąc zapewne będziemy podziwiać przebiśniegi w ogrodzie. O ile znowu nie zadepczą ich dzieciaki sąsiadów :P Gdyby nie nasza niechęć do ogrodzeń i ograniczania przestrzeni – już dawno postawilibyśmy płot. No ale...

Do premiery "Błotnych stworów" coraz bliżej. Od razu ostrzegam – to najbardziej chrześcijańska część z całego cyklu. Jeżeli komuś to przeszkadza, niech omija szerokim łukiem. Choć pewnie potem będzie żałował ;) W kolejnych tomach wrócę do klimatów podróżniczo-wakacyjnych, ale miałam potrzebę napisania czegoś, co pozwoli rodzinom przeżywać najważniejsze święta. Stąd "Góra świątecznych cudów" (oczekiwanie na Boże Narodzenie) oraz "Błotne stwory" (Wielki Post i czas po Wielkanocy).

Mam nadzieję, że cała seria sprawi dzieciakom dużo radości. Coraz częściej spotykam się małymi czytelnikami i zawsze się wzruszam tym, jacy są przejęci, że mogli zobaczyć "panią, która opisała niebieski dom" :)

I taka wiadomość z frontu domowego – poirytowana wdeptywaniem w klocki maluchów zrobiłam na piętrze salę zabaw. Wreszcie mogę pić rano kawę i cieszyć się widokiem podłogi pozbawionej wrogich elementów. Inna sprawa, że to świadczy tylko o tym, że dzieci rosną... Jeszcze trochę i doczekamy czasu, w którym bałagan będzie tylko w pokojach nastolatków. Jak żyć? ;)

Tymczasem zostawiam Was z memem, którego dostałam jakiś czas temu od przyjaciółki. Sasasa.

piątek, 12 stycznia 2024

Blaski i cienie.

Miał być uczciwy wpis noworoczny, ale tak po prawdzie to jakoś nie czuję, żeby coś się zaczęło ;) Tuptamy jak zwykle do przodu i czekamy na wiosnę.

Byłam wczoraj na mega ciekawym wykładzie o Tolkienie i teraz podczytuję bloga prelegenta :) TUTAJ do poczytania, zachęcam.

Poza tym tkwię myślami gdzieś na Warmii i Mazurach czytając, wertując książki i notatki, zdjęcia stare i nowe.

I tak w tym temacie, to dowiedziałam się wczoraj, że korzenie Tolkiena sięgają pewnego miejsca w dawnej Natangii. Czyli właśnie na terenach należących do starych pruskich plemion, choć bliżej Królewca. No totalna zajawka ;) Będzie o tym w pewnej książce.

Dzieci broją i przytulają się jak dawniej.

Ja mam głębokie (o, jakże głębokie w świetle ostatnich wydarzeń) przemyślenia o wartości rodziny, bliskości, spędzaniu wspólnie czasu i posiadaniu jednego celu. I tego, jak bardzo jest to niedoceniane w dzisiejszym świecie, gdzie najważniejszy jest konsumpcjonizm, model 2 + co-najwyżej-jeden, bo jak będzie więcej, to bałagan... I jak bardzo jednak są potrzebne książki pokazujące piękno i normalność rodziny.

Narzekamy, że dzieci siedzą nad smartfonami, że czasy dzieciństwa na trzepakach minęły. No minęły – teraz bezpieczniej jest dać dziecku telefon, niż pozwolić mu się bawić. Gdy krzyczy, bawi się w błocie, śpiewa czy się śmieje, to sąsiedzi mogą to zgłosić na policję (tak bywa, a i ja ostatnio w tym temacie zbieram doświadczenia, choć nieco innego kalibru – gdy będę bliżej końca historii, to opiszę... oj, ile będę miała do napisania!).

A teraz piątek... czekam na towarzystwo. Ania siedzi mi na kolanach i je brzoskwinie :) Klei mi się łokieć wysmarowany sokiem. Taka późnopiątkowa poezja domowa.

Jutro kolędowanie. Jeszcze świętujemy.

I tak do lutego i cała nasza karuzela zacznie się od nowa, od urodzin najmłodszej dwójki. Kolejny obrót.

czwartek, 4 stycznia 2024

Błotne stwory :)

 


UWAGA! ZAPOWIEDŹ!!! 🥰

Pierwsza z moich tegorocznych premier 🙂 I już piąta (!) część przygód rodziny z niebieskiego domu (a ja właśnie wczoraj zaczęłam pisać... nie powiem, którą 🤣 w każdym razie jest zapas!)
Dumna jestem z tej serii i bardzo mnie wzruszają reakcje czytelników ❤
Mam nadzieję, że będziecie się przy niej bawić równie dobrze, a może nawet lepiej 😉 Rozkręcamy się!

Wiosna 2022. Bohaterowie są starsi niż w poprzedniej "Górze świątecznych cudów" i obserwują zmieniający się świat. Są przy nich rodzice, którzy tłumaczą trudne sprawy i starają się zapanować nad domowym chaosem 😂 Rodzina przygotowuje się do Wielkanocy, którą przeżywa – a jakże! – w swoim niebieskim domu w górach. A tam czeka na nich mnóstwo niespodzianek i... nowa przyjaźń.

Premiera już za miesiąc ❤️
 
I tak dodam jeszcze piękną historię o "Górze świątecznych cudów", którą wysłała mi jedna z czytelniczek. Na dobre rozpoczęcie tego roku!

"Na tą książkę czekałam z wielką niecierpliwością i jak tylko przyszła, zabrałam się za czytanie. Niestety, będąc z Tosią na basenie zostawiłam ją w poczekalni a gdy wróciłam, książki nie było i mimo poszukiwań nie znalazła się.
Jakie było moje zdumienie i radość gdy wczoraj zobaczyłam moją książkę przy okienku kasowym na pływalni. W książce była kartka z przeprosinami i podziękowaniem. Ktoś, kto ją znalazł i zabrał przeczytał, zachwycił się i zamówił poprzednie tomy."
 
Warto łapać chwile i pisać dalej, strona za stroną. Niech dobro idzie w świat!