poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Morskie opowieści :) I pół roczku Miśka.

Wróciliśmy... 16 dni w trasie. Plus kilka dni planowania i pakowania przed, kiedy odliczaliśmy do wyjazdu i już się cieszyliśmy (więc też się liczy do czasu radochy :D).

W domu teraz bajzel, część toreb jeszcze nierozpakowana. Z ubrań sypie się wciąż piach. Mam ochotę go zebrać do jakiegoś pudełeczka na pamiątkę i patrzeć, kiedy nadejdą ciemne zimowe wieczory.

Aaaaa!!! Jak już tęsknię!!! A zapach morza, plaży, portu, nadmorskiego lasu pełnego kwitnących wrzosów... poczuję najwcześniej za rok... Mam nadzieję, że się uda - narobiliśmy sobie takiego smaka tym wyjazdem, że najchętniej wrócilibyśmy już teraz. Praca z domu, homeschooling, takie tam, byle tylko pobyć tam dłużej. No ale jest jak jest, przed nami kolejne domowe sprawy. Trzeba dziękować za to, co było i cieszyć się tym, co jest ;)

Aczkolwiek jest mocno niesprawiedliwe, że nasze góry są tak daleko od morza. I gdzie byśmy nie mieszkali, to do czegoś będziemy strasznie tęsknić. Bo bez Beskidów "za płotem" to też tak łyso...

No i za ludźmi tęsknimy. A konkretnie za rodziną Matki Kaszubki, jej męża i stadkiem małych Kaszubiątek. To niesamowite, że po drugiej stronie Polski jest dom, w którym czuliśmy się jak u siebie i tacy dobrzy, normalni ludzie. I dzieci, które były takie jak nasze (dementuję pogłoski krążące na Kaszubkowym blogu, jakoby nasze dzieci były grzeczne, a jej nie :P są dokładnie takie same, wszystko zależy od momentu i nastroju :D). Kochani dziękujemy Wam bardzo za wszystko, za gościnę, upominki (kaszubskie kolczyki nosiłam prawie codziennie :D a Misiowy konik i TEN różaniec rozczulają mnie totalnie) wspólny pobyt nad morzem i wycieczkę do Gdyni :)) Bez Was to nie byłoby to samo... No i na śniadanie przez cały pobyt podsmażaliśmy chlebek na słodko, myśląc o Was ;) Musimy się koniecznie zobaczyć w 2020! Howgh! :D

A my po 10 latach odwiedziliśmy te same miejsca, co w podróży poślubnej... Okolice Białogóry, tylko z drugiej strony ;) Trójmiasto. Łeba. Frombork. Malbork. Piękne dni... Dzieci zachwycone. A my - cóż, trudno powiedzieć, byśmy odpoczęli, opiekując się takim stadkiem. Bywało gorąco ;P Ale bez tych pięciu łebków obok, wakacje też nie miałyby smaku. Tak więc nie odpoczęliśmy, ale w zasadzie świętowaliśmy i cieszyliśmy się strasznie. Sosnowy las pełen wrzosów, borówek i grzybów będzie mi się śnił po nocach. I fale całujące nasze stopy.

Nie ma jak Bałtyk <3 To już piąta nasza wspólna wyprawa tam. Czekamy na kolejne.

A Michaś w tak zwanym międzyczasie skończył pół roczku. Urósł. Potrafi siedzieć, choć z asekuracją ;) Jeszcze nie ma ząbków. Wierci się na boki, chwyta wszystko w pobliży. Odkrył własne stopy :D Tylko patrzeć, aż mi zacznie jesienią raczkować. I dobrze, ktoś mi musi tuptać po domu, gdy straszaki wyfruną do szkoły i przedszkola.

Kolejne wyzwania przed nami. Ale wszystko jest łatwiejsze z ludźmi do kochania obok. Nawet jesień mi nie straszna z moimi słoneczkami pod dachem.

Przede mną zgrywanie i wybieranie zdjęć z aparatu (D. jak tylko zgram to Wam wyślę!). Póki co wrzucam te z komórki ;)
Nowe hobby naszej czwórki :)
Łeba, wypatrując statku.
Nasze ukochane strony.
Pyszna flądra we Fromborku.
Dziękuję Kaszubko :*

czwartek, 1 sierpnia 2019

10 lat.

Co pamiętam? Splecione ręce, zaciskające się podczas przysięgi coraz mocniej, jakby miały stopić się w jedno. I to, że tylko jego dłoń powstrzymała mnie przed upadkiem na podłogę z emocji.

Wspólny taniec, wspólne wygłupy podczas sesji zdjęciowej w ogrodzie botanicznym... Wspólne krojenie tortu... Wspólne...

I tak już zostało.

Oby trwało.
Zawijam kiecę i lecę ;)
O tym trochę TU. Pierwsza notka, którą skopiowałam z dawnego bloga (którego zresztą już nie ma). A było wcześniej jakieś inne życie, osobno? Niemożliwe :)

PS. Chłopcy skoczyli do sklepu ze swoimi oszczędnościami i kupili nam wypasione czekoladki Lindt na wieczór i różne pamiątkowe drobiazgi. Kochani <3
PS 2. Się zachwycam ostatnio. I myślę, czy my też tak będziemy za kolejne 10 lat ;)