piątek, 6 kwietnia 2018

Stare piosenki.

Pochmurny piątek. Co jakiś czas wiosenny deszcz za oknem. Siedzimy z Sarą na łóżku i słuchamy starych piosenek. Potem pójdziemy do biblioteki oddać książki. Zawias mam jakiś i brak sił na coś więcej. Trudno każdego dnia wykonywać te same czynności z takim samym zaangażowaniem. Czegoś mi brakuje. Ale może wypełnienie braku - dopiero po drugiej stronie? Mam czas, coś wymyślę.

A tu tekst ukochanej piosenki z dzieciństwa:

Tam, gdzie największy płynął tłum,
raniutko stawał - deszcz, nie deszcz
i czapkę kładł do góry dnem,
by wyglądała groszy stu.
Rzucali ludzie marny grosz,
co błyszczał w czapce niby łza,
nie widzi biedak, ale gra
wciąż słyszał, gdy mijali go.


Taki już żebraka los,
jedne skrzypce, dwoje rąk,
stare palto pełne łat,
siwe włosy targa wiatr.
Taki już żebraka los,
wokół litość albo złość,
jednostajny monet brzęk
i fałszywej struny dźwięk.


Pośrodku miasta zawsze stał
wtorek czy piątek - deszcz, nie deszcz,
do myśli złych uśmiechał się,
i jakiś stary refren grał.
Aż raz przemówił - umilkł gwar
i nagle się dowiedział tłum,
że oprócz marnych groszy stu
królestwo własne stary ma.


Taki już żebraka los,
jedne skrzypce, dwoje rąk,
ale za to jakie sny -
gdzieś otwarte w mroku drzwi.
Pod powieką własny świat,
kto odgadnie jakich barw,
czyje życie ponad stan,
kto tu żebrak, a kto pan? 



I jeszcze jednej. Swoją drogą ciekawe, co mnie poruszało od dziecka.

Skąd przychodził, kto go znał
Kto mu rękę podał kiedy
Nad rowem siadał, wyjmował chleb
Serem przekładał i dzielił się z psem
Tyle wszystkiego, co sobą miał
Majster Bieda

Czapkę z głowy ściągał, gdy
Wiatr gałęzie chylił drzewom
Śmiał się do ognia i śpiewał do gwiazd
Drogą bez końca co przed nim szła
Znał jak pięć palców, jak szeląg zły
Majster Bieda

Nikt nie pytał skąd się wziął
Gdy do ognia się przysiadał
Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
Zmęczony drogą wędrowiec boży
Zasypiał długo gapiąc się w noc
Majster Bieda

Aż nastąpił taki rok
Smutny rok, tak widać trzeba
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną
Miejsce, gdzie siadał, zielskiem zarosło
I choć niejeden wytężał wzrok
Choć lato pustym gościńcem przeszło
Rudymi liśćmi jesienną schedą
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
Majster Bieda

6 komentarzy:

  1. :) jak ja dawno tego nie słyszałam...
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana!
    I ja lubię wracać do starych utworów, każdy z nich coś znaczył.
    Dawno nie miałam muzycznego posta na swoim blogu, może napiszę go wkrótce...
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Majster Bieda - u nas kultowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, przyznam szczerze, że nie znałam

    OdpowiedzUsuń
  5. To są teksty i piosenki wieczne. Uwielbiam oba te zespoły!

    OdpowiedzUsuń