Kuchenne czary-mary.
|
Taki zimowy domek podczas spaceru - aż chce się zamieszkać. |
W kuchni zapach pierników (sprawka dzieci) tudzież grzanego piwa/wina (ja czasem po godzinach). Albo po prostu goździkowo-cytrusowy aromat z kominka.
Za oknem biel. Pewnie, to nie taka biel jak na Kaszubach czy w górach, ale i tak się cieszymy! Nawet powstał jeden bałwan, umieszczony specjalnie dla podsmarkanych najmłodszych na zewnętrznym parapecie.
Uzupełniałam dziś kalendarz i zdziwiło mnie, jak niewiele zostało do Wigilii... Minie szybciej niż bym chciała. Lubię to czekanie.
Dzieciaki tuż przed świętami będą na zdalnym... To zdecydowanie nie ułatwi nam organizacji. A liczyłam na kilka dni spokoju tuż przed.
Za nami Mikołaj. Był oczywiście, nie patrząc na to, czy byliśmy grzeczni (święty pytający, czy ktoś był grzeczny? bujda na resorach wymyślona przez jakieś sfrustrowane ciotki). Przyniósł duże zestawy klocków Lego, dla każdego innego rodzaju... To chyba najbardziej trafiony prezent u nas, bo ciągle używany, a nie zajmuje osobnego miejsca. Klocki po znudzeniu się konkretnym zestawem lądują w jednym z wielu ikeowych pojemników, razem z innymi. I tu się zaczyna prawdziwa zabawa, bo o wiele fajniej budować bez instrukcji, co się chce.
Właśnie czekam, aż mi ciasto na pizzę urośnie (dawno nie robiłam), więc zapuszczam jakąś skoczną muzę i ruszam do dziecięcego pokoju... Generalnie porządki tam zostawiam im w całości, ale w tym momencie zrobię przedświąteczny wyjątek. Niech będzie tak czysto, jak bym sobie życzyła. Chociaż nie łudzę się, że ten stan potrwa dłużej niż 2-3 dni. Więc w sumie to jedna z tych bezsensownych czynności, które wykonuję sama nie wiem po co w ramach umartwienia :P Bo prawda jest taka, że nie cierpię sprzątać, a na kurze i pajęczyny chętnie przymknęłabym oko. Przewróciło się - niech leży. Gdybym mieszkała sama, pewnie zapuściłabym się totalnie. Pan Bóg wiedział co robi, dając mi to stado...
No to co. Let it snow...
Nawet jak nie ma stada, to sprzątanie jest czynnością dość trudną, bo zawsze trzeba będzie znowu sprzątać :).
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię ten moment tuż po, jak wiem, że na pewno jest czysto :D.
Dobrego czasu, jeszcze dwa tygodnie przygotowań, a dziś tak świątecznie.
To prawda, aczkolwiek czuję różnicę gdy trzeba posprzątać raz w tygodniu czy raz w miesiącu, a nie kilka razy dziennie w kółko to samo ;) kiedyś lubiłam ten moment porządkowania i doprowadzania do ładu, ale teraz jestem zmęczona... mimo że wiele rzeczy zrzucam na domowników.
UsuńMam nadzieję, że dzieci Ci nie płaczą z powodu wyjącego odkurzacza. Moje płakały i to była podwójna frustracja. A teraz są duże i to one odkurzają :)
OdpowiedzUsuńO to musiało być trudne... A ja mam sytuację odwrotną, niemowlęta są fanami odkurzacza i często się na niego wspinają albo chcą na nim jeździć :D
UsuńAnna od aniołków jest cudowna.
OdpowiedzUsuńNasza prywatna gwiazdka :)
UsuńMiałam dzisiaj piec pierniczki, ale niestety, zaginęły mi gdzieś foremki. A przecież to taka wspaniała zabawa... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMy dokupiliśmy sporo nowych, bo też nam się pogubiły :)
UsuńMimo wielu obowiązków jest u Was spokój. Pięknie. <3
OdpowiedzUsuńSpokojem bym tego nie nazwała :D Chyba że chodzi o spokój wewnętrzny :)
UsuńJak najbardziej wewnętrzny :) Widzę przy swojej czwórce, że zewnętrzny tylko wtedy, gdy wszyscy śpią ;)
UsuńNo właśnie :D
UsuńAnia jaka odświętna!
OdpowiedzUsuńCo do sprzątania, to ja widzę różnicę między czystością jaką miałam przy jednym dziecku, a bałaganem przy dwójce... Wolę sobie nie wyobrażać, co by było przy większej liczbie ;p Tak więc podziwiam! Za ogarnianie i za spokój ;)
Dziękuję :)) Buziaki dla Waszych aniołków!
UsuńTo prawda, do Wigilii coraz bliżej. Dzieje się u Was. Coraz bardziej świątecznie. A porządek... Fajnie go mieć, ale bez spiny. Już się tego nauczyłam, choć nie powiem, że nie lubię uporządkowanej przestrzeni. Jakoś mi tak wtedy łatwiej się żyje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja też lubię przestrzeń uporządkowaną, no ale jak się nie ma co się lubi... ;D
UsuńWitaj śniegiem za oknem
OdpowiedzUsuńJak ta Ania szybko rośnie:))) Prawdziwa gwiazdeczka.
Sprzątania nie lubię, ale jak już jest po, to jestem szczęśliwa. A gdy w domu pachnie jeszcze goździkami...
Pozdrawiam nadzieją na słońce
Pozdrawiam ciepło! :)
UsuńGoździki, miód, cytrusy, pizza... Dopiero co jadłem śniadanie, a już mi od czytania Ciebie ślinka cieknie :P Zdecydowanie czuć klimat świąteczny już u Was :) Niech tak zostanie aż do Trzech Króli...
OdpowiedzUsuńOj tam Trzech Króli, niech tak będzie przez cały styczeń ;D
UsuńDzięki, Celcie! Ściskam Cię mocno!