poniedziałek, 20 grudnia 2021

Już blisko.

Jeszcze kilka dni do Wigilii.

Tegoroczny adwent był trudny, ale powoli idzie ku dobremu.

Wprawdzie z wielu powodów bliżej nam do prostej stajni, niż takiej szopki jak ta obok (chociaż mieszkamy w Krakowie), ale chmury zaczynają się rozstępować.

Jednak jest gwiazda, która prowadzi...

Bardzo poruszyło mnie (jak zwykle) czytanie z wczorajszej ewangelii o spotkaniu Marii i Elżbiety. Tym razem uderzyło mnie to, że żadna z nich nie myślała o sobie. Obie doświadczyły czegoś cudownego, ale zamiast się tym chwalić i mówić tylko o sobie, jakby zupełnie o tym zapomniały, koncentrując się na drugiej osobie. Miriam nie patrząc na swój odmienny stan idzie w góry, by pomagać cioci w końcówce ciąży. A Elżbieta na dzień dobry zamiast mówić "popatrz, co mi Pan Bóg zrobił!", gada tylko o Marii i małym Jezusie w brzuchu.

W tych czasach, gdzie mówi się przede wszystkim o swoich emocjach i odczuciach, jest to tym bardziej niezwykłe.

I tak sobie myślę, że to dobra lekcja na tegoroczne święta. Zapomnieć o sobie, być dla innych. Jeśli nie robi się z takiej postawy cierpiętnictwa, to naprawdę daje radość :)

Dobrej, owocnej końcówki adwentu! <3

12 komentarzy:

  1. Serdeczności!
    Piękne to co napisałaś o tym spotkaniu :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Pięknych świąt dla Ciebie i bliskich! :*

      Usuń
  2. Wczoraj ksiądz powiedział na kazaniu: "dwie pozornie zwykłe kobiety rozmawiają o rzeczach niezwykłych". Jakoś dotknęło mnie to zdanie. Myślę, że w całej końcówce Adwentu najtrudniejsze jest, że już powoli kończy się oczekiwanie, a zaczyna działanie. Ja chyba lubię oczekiwać i tęsknić, jak te kobiety przy studni w "Cudzie Bożego Narodzenia". Kiedy trzeba coś robić, zaczyna być trudniej. Dziecięca radość czekania musi połączyć się z dorosłym poczuciem obowiązku, nie mówię nawet o obowiązkach typu gotowanie i sprzątanie, ale w ogóle o wychodzeniu z wygody w niewygodę. A życie w ogóle jest niewygodne. Och, nie wiem, jakoś mi smętnie ostatnio. Cieszę się z nadejścia Jezusa i gdybym była niewierząca, a jeszcze i bezdzietna, trudno byłoby mi chyba żyć tak tylko tradycją, narobić się dla tradycji. Z Bogiem jakoś to wszystko nabiera sensu, nawet jeśli w międzyczasie połowa spraw się nie powiedzie.
    Ot, pofilozofowałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne zdanie :) To prawda, przeskok z czekania na działanie jest trudny... A ja tak myślałam nad tym i wiem, co mnie boli najbardziej. To że wszystko się tak nakręca na święta, a to tylko chwila tak naprawdę. Jak się tego nie przeżyje na spokojnie, tylko nastawi nie wiadomo na co, to potem jest niedosyt i słynne "po świętach" którego nie trawię :)

      Usuń
  3. Podwójne spotkanie...Kobiet i Synów, Maryja nie bała się pójść, a nas ciągle straszą i ludzkość daje się zniewolić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie pytanie, czy się nie bała... Czasem człowiek się boi, ale idzie. Lubię się zastanawiać w tym czasie, jaka ona była. Może bardziej normalna i zwyczajna, niż myślimy, bo poubieraliśmy ją w tradycyjne pobożne szatki?

      Usuń
  4. Spotkania z krewnymi zawsze są owocne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... czasami :D Ale w przypadku takich kobiet to nie mogło być inaczej ;)

      Usuń
  5. Cieszę się bardzo, że się Wam chmury rozstępują. Oby w przyszłym roku było już tylko dobrze... :)

    Tak w nawiązaniu do tego, że bliżej Wam do prostej stajni... Co roku widzę podobne zdanie na FB, zawsze przed Świętami. Po przetłumaczeniu brzmi ono mniej więcej tak: "Pierwsze Bożego Narodzenia były skromnym i prostym wydarzeniem. Nic nie szkodzi, jeżeli Twoje Święta będą takie same". Pamiętaj o tym co roku :)

    Zdrowych, spokojnych i błogosławionych w nadmiarze Świąt, Riv! Dla Ciebie, Krzyśka i Dzieciaków :)

    Karteczka doszła? Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszła, dziękuję! :*
      To prawda, najlepsze święta to te najprostsze - i lubię tego się trzymać, ale te wszystkie reklamy i błyszczące witryny sklepowe wprowadzają niezły zamęt... W zasadzie to powinno być karalne, bo sprzyja depresji okołoświątecznej :P

      Usuń
  6. Dzisiaj wpadłam do Ciebie na chwilkę, chociaż zostałabym dłużej.
    Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę Ci aby Miłość płynąca z Betlejemskiego Żłóbka rozświetlała Twoje codzienne ścieżki ukazując nawet drobne okruchy szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Życzę ci pięknych świąt i dużo radości! Niech Ci Pan Bóg błogosławi każdego dnia!

      Usuń