piątek, 20 stycznia 2023

Kucyk na wrzosowisku.

Rutka dziś pisze o prośbach, które czasem Pan Bóg spełnia z opóźnieniem, żeby nauczyć nas... no, przeczytajcie sami TUTAJ.

Jak bardzo pasuje to do tego, co dziś czuję. Pan Bóg spełnia obietnice w sobie znany sposób. Zazwyczaj jest bardziej hojny, niż bym tego oczekiwała. Ja proszę o kapkę, a on leje z wiadra. Zwykle wtedy, gdy się tego nie spodziewam i już nastawiłam się na długie, zgrzebne czekanie.

W szarej styczniowej codzienności (choć dziś za oknem biel śniegu) nie sposób nie dziękować za drobne cuda, jakie pomagają przetrwać krótkie jeszcze dni. Bliskich ludzi, albo tych całkiem obcych, którzy nagle stają się bliżsi. Za tych drugich nawet bardziej, bo to wymaga otwartości, żeby zaistnieli w naszym świecie. Lubię doszywać sobie rodzinę. Zawsze chciałam mieć dużą, to mam. Jest więcej radości, ale też więcej łez, gdy ktoś odchodzi.

Jest się odpowiedzialnym za to, co się oswoi...

Ale myślę, że Pan Bóg wie o tym najlepiej. A że oswoił mnie jak dzikiego kucyka na wrzosowisku, to jego już głowa w tym, żeby poprowadzić mnie dobrą drogą.

Już niedługo katechezy, przygotowania trwają...

I książki się piszą nocami... Mam nadzieję, że ładne.

I dzieci rosną jak gałązki migdałowca.

Jesteśmy w dobrych rękach.

2 komentarze:

  1. Piękne przemyślenia... Co do próśb spełnianych z opóźnieniem, Pan Bóg nieźle ćwiczy naszą cierpliwość, ale rezultat potem taki, że głowa mała... :D A moja "doszywana rodzina" tez trochę osób sobie liczy... Za wszystkich jestem niezmiernie wdzięczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Strumyku
    I ja właśnie w ostatniej swojej opowieści wspomniałam o prośbach spełnianych przez Pana Boga, los..... Ja swoją długo wypowiadałam i zostałam wysłuchana. Jednak "wykonanie" zupełnie mnie nie zadowoliło. A wręcz przeciwnie. Ale prośba została spełniona
    Tak, każdym, nawet najmniejszym cudem należy się cieszyć.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń