poniedziałek, 4 października 2021

W rytmie przyrody.

Zdjęcie z niedzielnego wieczoru nad jeziorem. Woda, niebo, światło słońca... I my. Dobry dzień. Stojąc na brzegu i słuchając szumu fal nagle miałam jakiś przebłysk - wspomnienie podróży poślubnej. Podobne kolory, podobne zapachy...

I dodarło do mnie tak wyraźnie, jak bardzo mogę być wdzięczna. Jest inaczej, już nie romantycznie tylko we dwoje - ale ile fajnych ludzi mamy wokół siebie!

Na przykład ten na tle wody, najstarszy :)

Poza tym jakoś tak ostatnio jesień nawet mi się podoba. Gdyby tylko następowała po niej od razu wiosna - byłoby jeszcze lepiej ;) (Ale kupiłam cebulki krokusów, przebiśniegów i tulipanów. Będzie na co czekać i czego wyglądać za oknami.)

Na przykład ptaki przylatujące do naszej stołówki pod orzechem... Nigdy ich nie ma tyle, co o tej porze.

W sobotę zbieraliśmy się do wyjazdu, przypięłam najmłodszych i już miałam wsiadać do auta, a tu nagle z drzewa spadła mi pod nogi sikorka. Śliczna, niebieska, modraszka. Oczywiście zaliczyłam stan przedzawałowy, bo na początku wyglądało to kiepsko. Ale wzięłam ją na ręce i powoli się uspokoiła, ułożyła skrzydła, nóżki. Musiała się mocno potłuc i przestraszyć, ale na szczęście nie połamała. Dałam jej pić (mina Krzyśka bezcenna - nie zauważył co się stało i nagle myślał, że poszłam do łazienki polewać wodą niebieską maskotkę... potem się zorientował, że maskotka jest żywa i po kropelce pije mi wodę z palca). Odłożyłam  ogrodzie w bezpieczne miejsce z dala od psów, kotów i dzieci. Doszła do siebie, odleciała.

Ale bardzo przyjemnie było trzymać w dłoniach takie małe niebieskie stworzonko.

Aha, znowu nad rzeką widziałam zimorodka ostatnio. Śmignął jak błękitna strzała.

I ryjówki (małe stworzonka, ale bez skrzydeł i z długimi ogonami) wprowadziły nam się pod podłogę i robią raban po nocy. Nic do nich nie mam, ale wolałabym bezkrwawo wypłoszyć, tylko jak?

Przed nami październik. Wyciągnęłam "Anię z Zielonego Wzgórza" i czytam.

Dzięki powieściom dla dzieci świat jest bardziej kolorowy :)

A po nocach piszę swoją, czwartą już. Dobrze mieć taki skrawek czasu tylko dla siebie i swoich pasji.

14 komentarzy:

  1. Piękny pejzaż. I jesień na razie niestraszna. A sadzenie cebulek tulipanów jakoś mentalnie przybliża wiosnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak :) Dzieciaki już czekają na Boże Narodzenie, a ja na adwent... Tylko ten styczeń i pierwsza połowa lutego tak się dłużą...

      Usuń
  2. U Ciebie zawsze taki spokój! Niesamowite, przy takiej gromadce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, myślę że patrząc z boku, to mam tego spokoju mniej niż przeciętny człowiek :) Ale może właśnie dlatego nauczyłam się go szukać i doceniać :)

      Usuń
  3. Piękne, refleksyjne zdjęcie :)) Te barwy...
    Sikorki są cudowne, w ogóle uwielbiam ptaki. To musiało być niesamowite, poić takie maleństwo i patrzeć, jak wraca do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już kilka razy zdarzało mi się ratować ptaszka i zawsze jest to bardzo poruszające :)

      Usuń
  4. Masz rację, nasze pasje dodają nam sił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to nowe odkrycie, że te pasje też są ważne...
      Wcześniej pisanie traktowałam jako taką nic nie znaczącą głupotkę. Niesłusznie, bo w tej sposób wyrażam siebie, więc to zasługuje na szacunek, także mój.

      Usuń
  5. Pięknie! :*
    A co do pasji i tego, co czytam tu w komentarzach... Ja do dziś walczę, by mojego pisania nikt, łącznie ze mną, nie traktował jak głupotki. Trudna droga, bo w oczach ludzi tylko coś, co przynosi konkretne pieniądze nie jest głupotą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, pieniądze... Może dlatego, że pisanie czy bycie mamą nie przynosi pieniędzy, to nie jest traktowane jako poważne zajęcie :P
      Jak tam na froncie pisaniowo-dzieciowym?

      Usuń
  6. Przepiekne zdjecie!

    Mojej sasiadce ostatnio o malo nie zleciala na glowe wiewiorka! :D Spadla z galezi tuz za nia. Ale po sekundzie szoku czmychnela z powrotem na drzewo, wiec nic jej sie nie stalo. Tylko my zartujemy teraz czekajac na autobusy dzieci, ze tu trzeba uwazac, bo wali wiewiorkami! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj złotą jesienią
    Ja chyba też muszę sięgnąć na półkę po opowieść o rudej Ani.
    Powodzenia w pisaniu książki
    Pozdrawiam serdecznie wszystkimi kolorami października

    OdpowiedzUsuń