sobota, 26 kwietnia 2014

"Wieje wiatr, pachnie wiosną i wiem..."

Jest dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam... Malutka się urodziła i wiosna zagościła u nas na dobre. W deszczu czy nie, jest pięknie. Nie mogę się nacieszyć tą zielenią i niekończącym się potokiem kwiatów. Nasza uliczka wygląda teraz naprawdę bajkowo. Najpiękniejsze jest to, że powoli do zakwitnięcia zbierają się bzy - a zapach bzu to jeden z moich ukochanych poprawiaczy humoru.

Także staram się chłonąć to wszystko, bo ciążowe nerwy jeszcze ze mnie wyłażą. Co wieczór proszę Krzyśka o masaż kręgosłupa, bo mam beton zamiast karku. No cóż i tak jest nieźle, bo sam poród szczęśliwy. Za jakiś czas dojdę psychicznie do siebie, nie tak jak poprzednio po pół roku i dłużej. Tak to już jest, jak się jest nadwrażliwcem. Trochę też denerwuje mnie to, że mam teraz chore zatoki, a Rafałek się znowu przeziębił i muszę go izolować od Eli.

Posprzątamy potem, teraz poczytajmy :)
Tak w temacie wrażliwości zostając, to widzę coraz wyraźniej, że odziedziczył ją w całej okazałości Gabryś. Nie wiem, czy bardziej mnie to cieszy czy przeraża. Z jednej strony pięknie jest patrzeć, jak on wszystko widzi, podziwia, jak jest empatyczny, wrażliwy na piękno przyrody, jak świetnie posługuje się słowami i trafnie wyraża wszystko. Ma bujną wyobraźnię, wymyśla słowa i historie, lubi budować różne skomplikowane konstrukcje z klocków. Nie raz jak go słucham, to mi się poezje Wojtyły przypominają, podobny typ. Z drugiej strony martwię się, bo wiem najlepiej, jak nieraz z taką wrażliwością ciężko. I czuję zimno w żołądku, kiedy widzę u niego te wszystkie zachowania, z jakimi sama się borykałam i nadal borykam. Mam tylko nadzieję, że będę mogła mu pomóc. Mnie nikt nie powiedział, że mam prawo taka być i że nie jestem gorsza. Chciałabym przekazać Gabrysiowi, jaki jest wspaniały i nie tłamsić go swoim zachowaniem. We wrześniu chcemy go posłać do przedszkola (prywatnego, wybranego), żeby trochę się oswoił w byciu z innymi dziećmi i miał już swoich przyjaciół. Boję się, jak to będzie, ale mam też nadzieję, że da sobie radę lepiej niż ja. Jak by nie było, jednak jest zdrowym i silnym chłopcem, a nie chorą i przerażoną dziewczynką (którą byłam), więc nie mogę go tak do siebie porównywać. I jednak dzięki wspólnocie jest przyzwyczajony do bycia wśród ludzi, tyle tylko że znajomych, a nie obcych. Po prostu jest typowym ostrożnym pierworodnym :)

Narozlewałem, ale pościeram ;)
Co do drugiego smyka, to problem mam zupełnie odwrotny. To znaczy póki co jeszcze go nie ma, ale czuję, że może się pojawić. Rafałek jest typem, który uwielbia bawić się, że jest smokiem, dinozaurem albo tygrysem i chce kogoś zjeść. Wieczorem przeważnie ubiera hełm na głowę, bierze miecz do ręki i goni po całym mieszkaniu z dzikimi okrzykami. Przy tym przeżywa bunt dwulatka w jego wykonaniu - szczęściem łagodny i bez wrzasków - i wszystko jest na "nie". Tylko jedzenie jest ok, zawsze i wszędzie :) Także obok artysty-konstruktora mam w domu byczka-wojownika. Oczywiście mówię o cechach dominujących, żeby nie wyszło że jeden to mimoza a drugi jakiś t-rex. Kiedy bawią się razem, to się świetnie uzupełniają. Tyle że nad skłonnością Rafałka do rozwiązań siłowych, niszczenia itd. trzeba będzie mieć kontrolę, żeby się nadmiernie agresywny nie zrobił. Ale może tak nie będzie, bo w gruncie rzeczy to mądry chłopak i oprócz braveheartowych tendencji podziwiam go za ogromną cierpliwość i zdolności manualne. I kiedy Gabryś wrzeszczy, że mu coś nie wyszło, Rafałek siedzi obok spokojnie i maluje albo buduje coś bez szemrania. No i podobnie jak brat, bardzo lubi pomagać. Jeśli chodzi o wycieranie podłogi, noszenie różnych rzeczy itp., mogę na nich liczyć.

Sleeping Beauty.
No i wypada napisać jeszcze o naszej królewnie. O nią póki co się nie martwię ;) Rośnie zdrowo, policzki jej się zaokrągliły i wygląda jak mały mopsik. Parę razy dziennie ma fazę dłuższego czuwania i patrzy uważnie na nas swoimi szarymi oczkami. A my nie możemy się napatrzyć na nią. Aż lubię ten moment, kiedy się budzi i mogę ją przewinąć i nakarmić przy asyście chłopaków. I jej aksamitną główkę, do której mogę się przytulić przy okazji odbijania ;) Bracia dalej ją uwielbiają (oby tak zostało!), Gabryś zachwyca się jej uśmiechem, oczami i małymi łapkami, a Rafałek nauczył się mówić "Ela" i cały promienieje, kiedy na nią patrzy. A ja myślałam, że będą zazdrośni :) Whatever, na razie jedynymi problemami Elusi są jedzenie i przerabianie z siłą wodospadu, na różne strony w dodatku. Zyskała pseudonim artystyczny "Ptysia Rzygula", bo jest słodka i nigdy nie wiadomo czym zaskoczy.

I tak minął nam drugi spokojny tydzień w domku. Z mleczami, stokrotkami i deszczem za oknem. Jak zawsze na wiosnę budzą się wspomnienia. I pamięć o tym naszym pierwszym zakochaniu, sprzed siedmiu lat. Dobrze, że uczucia, choć nieraz uśpione, mogą zostać żywe. Zwłaszcza, kiedy rzeczywistość akurat obsypuje nas cudami.

11 komentarzy:

  1. Tych dwoje twoich to tak jak moja dwójką, jeden wrażliwiec drugi rozbojnik ale uzupełniają się więc jest ok. Słodkie dzieciaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mała cudowna :)
    Co do tego "świra" oj nawet nie wiesz jak ja dobrze Cię rozumiem. A nasz Starszak też jakby dużo z tego ma, ale ja to przynajmniej rozumiem, bo do dzisiaj bywa, że nadwrażliwiec ze mnie wychodzi ogromny. Tylko może to nie takie zawsze złe, co nie??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też z nadwrażliwością trudno, ale źle na pewno nie :) Ma to dużo plusów, bo np. nieraz lepiej wiem, co kto czuje niż ta osoba i mogę pomóc ;) I zachwycają mnie rzeczy, których inni nie widzą. Tyle że czuję się przy tym jak jakaś Amelia albo inny Forrest Gump :)

      Usuń
  3. No to tak samo jak u nas. Starszak empatyczny wrażliwiec i junior który dostarcza kupę śmiechu ale i zmartwień.

    OdpowiedzUsuń
  4. My póki co mamy jedną Zuzię, która jest naszą mieszanką wybuchową :D
    O września idzie do przedszkola i trochę się cykam jak to wszystko będzie.
    Kochane masz te Dzieciaczki :)
    Ściskam Was bardzo mocno i przesyłam buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Ty to wwszystko bajkowo opisujesz... ;) Mając rodzeństwo chyba Gabryś nie powinien mieć żadnych problemów w przedszkolu, więc na pewno będzie wszystko dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. przedszkole to wspaniała rzecz da sobie radę napewno, fajnie że sie dzieciaczki tak dogadują i cieszą że maja siostrzyczkę cudowne chwile...

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do wrażliwości, to absolutnie nie zrozum mnie źle, ale myślę, że to jednak więcej troski niż radości z tego wynika. Pewnie, że wrażliwi widzą więcej, widzą inaczej, czują i przeżywają tak, jak przeciętny człowiek nawet wyobrazić sobie nie może, ale... Tak łatwo Ich zranić, tak często są wyśmiewani, niezrozumiani...

    Obudziłaś we mnie takie wspomnienia... Mój policzek wtulony w ciepłą główkę Lilki, ten zapach noworodka... Już bym chciała znowu tulić takiego Maluszka.
    Trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby trudniej być wrażliwym, ale z drugiej strony - ja za osobami o małej wrażliwości nie przepadam, to raz, a dwa że byłoby kiepsko, gdyby wszyscy mieli wrażliwość na poziomie rozwielitki i byli pewni siebie i skupieni tylko na sobie :) także obserwuję, ale nie panikuję :)

      A nasza dziewczynka jest super, każdego dnia pięknieje i zarówno ja jak i chłopcy już marzymy o kolejnej do parki ;P

      Usuń
  8. Ach pięknie u Was... Cóż mogę więcej napisać... Niech Pan Wam błogosławi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczęściarze. Macie taką cudowną rodzinkę :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń