Aaaa czytam encyklikę Lumen Fidei i normalnie miażdży system! Czegoś tak życiowego, prawdziwego i strasznie mi potrzebnego dawno nie czytałam. Jeszcze nie dotarłam do końca, ale już czuję, że będę musiała ją przeczytać ponownie, żeby lepiej zapamiętać i zrozumieć.
Może dlatego tak bardzo mnie poruszyła, że mówi o relacji z Bogiem. Już się naczytałam o małżeństwie, dzieciach, miłości i innych wspaniałych rzeczach, teraz potrzebuję czytać i słuchać o samym Bogu. Poza tym encyklika jest głównie dziełem Benedykta XVI, Franciszek dodał jedynie swoje komentarze i poprawki. Coś jest w przemyśleniach wyciszonego, usuwającego się w cień Benedykta, że rozwalają mnie o wiele bardziej, niż te brylującego obecnie i ogólnie lubianego Franciszka. Tak już mam, że wolę tych, którzy są niedoceniani przez ludzi. Co nie znaczy, że nie lubię Franka rzecz jasna, po prostu muszę się przyzwyczaić do niego. Denerwuje mnie tylko sytuacja, kiedy wszyscy się nim zachwycają, choć papieżuje tak krótko, a o Beniu już zapomnieli, o tym, ile zrobił dobrego. Także z przyjemnością czytam encyklikę i stwierdzam, że - niezależnie od tego, kto ją pisał - jest wspaniała i bardzo przybliża do Boga.
Całość można przeczytać TUTAJ. Bardzo polecam!
A teraz parę cytatów, które mnie poruszyły:
ŚWIATŁO WIARY: tym wyrażeniem tradycja Kościoła nazwała wielki dar
przyniesiony przez Jezusa, który tak oto przedstawia się w Ewangelii św.
Jana: «Ja przyszedłem na świat jako światłość, aby nikt, kto we Mnie
wierzy, nie pozostawał w ciemności» (J 12, 46). Również św.
Paweł wyraża się tymi słowami: «Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał
ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach» (2 Kor 4, 6). W świecie pogańskim, spragnionym światła, rozwinął się kult boga Słońca, Sol invictus,
przyzywanego o świcie. Choć słońce wstawało codziennie, wiadomo było,
że nie potrafi swym światłem ogarnąć całej egzystencji człowieka. Słońce
nie oświeca bowiem całej rzeczywistości; jego promień nie potrafi
przeniknąć w mroki śmierci, gdzie ludzkie oko zamyka się na jego
światło. «Nie spotkano nigdy nikogo – twierdzi św. Justyn Męczennik –
gotowego umrzeć za swą wiarę w słońce».
Chrześcijanie, świadomi, jak wielki horyzont otwiera przed nimi wiara,
nazywali Chrystusa prawdziwym słońcem, «którego promienie dają życie». Do Marty, opłakującej śmierć brata Łazarza, Jezus mówi: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?» (J
11, 40). Kto wierzy, widzi; widzi dzięki światłu oświecającemu cały
przebieg drogi, ponieważ przychodzi ono do nas od zmartwychwstałego
Chrystusa, niezachodzącej nigdy gwiazdy porannej.
***
...Jeszcze jeden aspekt historii Abrahama jest ważny dla zrozumienia jego
wiary. Słowo Boże, nawet jeśli niesie ze sobą nowość i zaskoczenie, nie
jest czymś odległym od doświadczenia Patriarchy. W głosie, który zwraca
się do Abrahama, rozpoznaje on głębokie wezwanie, od zawsze wpisane w
jego wnętrzu. Bóg łączy swoją obietnicę z miejscem, w którym życie
człowieka jawi się zawsze jako obiecujące: jest w nim ojcostwo,
zrodzenie nowego życia: «Żona twoja, Sara, urodzi ci syna, któremu dasz
imię Izaak» (Rdz 17, 19). Bóg proszący Abrahama, by całkowicie
Mu się powierzył, objawia się jako źródło, od którego pochodzi wszelkie
życie. W ten sposób wiara wiąże się z Bożym ojcostwem, z którego
powstaje stworzenie: Bóg wzywający Abrahama jest Bogiem Stwórcą, Tym,
który «powołuje do istnienia to, co nie istnieje» (Rz 4, 17), Tym, który «wybrał nas przed założeniem świata, [...] przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów» (Ef
1, 4-5). Wiara w Boga oświeca najgłębsze pokłady jestestwa Abrahama,
pozwala mu rozpoznać źródło dobroci, która jest początkiem wszystkiego, a
także stwierdzić, że jego życie nie wywodzi się z nicości lub z
przypadku, lecz z wezwania i miłości do osoby. Tajemniczy Bóg, który go
wezwał, nie jest Bogiem obcym, ale Tym, który jest początkiem
wszystkiego i wszystko podtrzymuje. Wielka próba wiary Abrahama,
złożenie w ofierze syna Izaaka, pokazuje, do jakiego stopnia ta
pierwotna miłość zdolna jest zagwarantować życie także po śmierci.
Słowo, które było zdolne powołać do życia syna w jego ciele «obumarłym»
oraz «w obumarłym łonie» bezpłodnej Sary (por. Rz 4, 19),
będzie mogło również być gwarancją obietnicy związanej z przyszłością,
niezależnie od wszelkich gróźb lub niebezpieczeństw (por. Hbr 11, 19; Rz 4, 21).
***
Św. Paweł odrzuca postawę człowieka pragnącego usprawiedliwić samego
siebie przed Bogiem poprzez własne uczynki. Taki człowiek, nawet jeśli
zachowuje przykazania, nawet jeśli pełni dobre uczynki, stawia w centrum
siebie i nie uznaje, że źródłem dobroci jest Bóg. Kto tak postępuje,
kto chce być źródłem własnej sprawiedliwości, widzi, że szybko ona się
wyczerpuje, oraz odkrywa, że nie może nawet dochować wierności prawu.
Zamyka się w sobie, izolując się od innych, a przede wszystkim od Pana,
dlatego jego życie staje się daremne, jego uczynki jałowe, jest niczym
drzewo z dala od wody. Św. Augustyn tak to wyraża swoim precyzyjnym i
sugestywnym językiem: «Ab eo qui fecit te noli deficere nec ad te» – «od Tego, który cię uczynił, nie oddalaj się, nawet zmierzając do siebie». Gdy człowiek myśli, że znajdzie samego siebie oddalając się od Boga,
jego egzystencja okazuje się porażką (por. Łk 15, 11-24). Początkiem
zbawienia jest otwarcie się na coś, co poprzedza, na pierwotny dar
potwierdzający życie i zachowujący przy życiu. Jedynie otwierając się na
ten początek i uznając go, możemy być przemienieni, pozwalając, by
dokonywało się w nas zbawienie, a życie stawało się płodne, pełne
dobrych owoców. Zbawienie przez wiarę polega na uznaniu prymatu Bożego
daru, jak to ujmuje św. Paweł: «Łaską bowiem jesteście zbawieni przez
wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga».
Dobrej niedzieli! U nas wszystko ok, Rafałkowi wykluł się kolejny ząbek, a Gabryś wreszcie przestał gorączkować, bo wczoraj zmógł go wirus. Namarie!
Ale papieżem BXVI też się wszyscy zachwycali na początku. ;] Dopiero później zalała go fala krytyki... Natomiast Franciszka gloryfikują, bo jest on prekursorem nowego (a jednak starego, bo jeszcze z czasów św. Franciszka z Asyżu), nurtu w Kościele, i bądź co bądź obecny papież jest największym antyklerykałem... Księża są pod jego ostrzałem. :P I bardzo dobrze. Ubogi Kościół może być lekarstwem na choroby świata, którym rządzą pieniądze. ;) Dzięki za linka do Encykliki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdzięki za linka. :)
OdpowiedzUsuńteż przeczytam.
Od wczoraj chodzi mi po głowie zakup, a teraz mam linka;) Dziękuję;))
OdpowiedzUsuńKorci mnie, by przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTakie Słowa, święte Słowa...i takie światło... Potrzebne są ludziom dzisiaj... Wszyscy musimy powrócić do tego Źródła właśnie... Bo Pan jest dla mnie Źródłem. A całość na pewno przeczytam w spokojniejszej chwili :)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno!!