Jak trudno odzwyczaić się od gór....
Od powietrza pachnącego świerkiem i bukiem.
Od szmeru potoku.
Krzyku orlików i innych niebieskich drapieżników.
Od kawy pitej o poranku z widokiem na Jaworzynę.
Od kolorów na ikonostasie.
Beczenia owiec
I pastwisk pełnych koni.
Tak bardzo chciałoby się wsiąść do pociągu...
I znów być tam, pod cerkwią.
Przy krzyżu z przekrzywioną belką
Lub po kostki w lodowatej wodzie Nieznajowej.
Notować zmiany i wprowadzać poprawki do książki.
Bo pewne rzeczy są inne niż zapamiętałam.
Ale większość na szczęście -
Jest taka sama.
***
Wróciliśmy. Prawdopodobnie jutro skończę akcję "Pranie". Lubię nasz domek, ale naprawdę strasznie tęsknię... Aż mi się coś wyrywa. Było wspaniale.
To zdjęcie z błękitnymi okiennicami i pelargonią w glinianej donicy to coś, jak wyobrażałam sobie kiedyś mój własny dom. No cóż, jest jednak u mnie bardziej nowocześnie. Ale sentyment do takich widoczków pozostał :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że musi być ciężko po dwóch wspaniałych tygodniach. I nieodmiennie podziwiam za umiejętność posługiwania się słowem, w kilku zdaniach zawarłaś tyle pięknych przeżyć, tyle długich, pięknych dni.
Uściski :* Beskid piękny, ale Kraków też macie piękny :*
I mnie się marzy taki dom. Może kiedyś ;)
UsuńDo zobaczenia już niedługo :)
My też już po wakacjach. I też żal. Tak pięknie w kilku słowach oddałaś klimat gór, że naprawdę poczułam ten zapach i usłyszałam wodę bulgoczącą w potoku.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze jakaś wyprawa weekendowa się trafi, zanim nastanie jesień. Brrr...
Usuń"W górach jest wszystko co kocham..." - tak mi się nasunęło czytając tą notkę. Pozdrowienia dla całej rodzinki
OdpowiedzUsuńI wszystkie wiersze są w bukach... ;)
UsuńPięknie napisane i do tego równie piękne zdjęcia <3 Ja się czuję dokładnie tak samo kiedy upojony tygodniowym pobytem w Czorsztynie, muszę nazbyt szybko wrócić do szarej, blokowej rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńPiszesz książkę? :)
Ściskam mocno Ciebie i całą Rodzinkę!
Dziękuję :)
UsuńJuż napisałam, na razie bezskutecznie szukam wydawcy :) Mam nadzieję, że się uda...
Pozdrawiam :*
Trzymam kciuki, żeby udało Ci się ją wydać! Koniecznie się pochwal, co i jak! ;)
UsuńJaka tematyka? :)
Powieść dla dzieci, a właściwie seria powieści... Dorosłym, którzy nadal mają w sobie dziecko również się spodoba :)
UsuńTrzymaj, trzymaj! ;)
A tematyka wakacyjna :D
UsuńAch, jak pięknie! :)
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie, moje ukochane strony <3
UsuńPiękna foto-relacja😊🍀🌸
OdpowiedzUsuńCudne, malownicze miejsca😃
Życzę Wam kochani samego dobra i szczęścia💕😃
Pozdrawiam milutko🌞🌼💛😊
http://spacerem-przez-zycie.blogspot.com
Ściskam :*
Usuńpiękna poezja i śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńRozumiem. Mam jeszcze dwa dni w górach przed sobą. W tym roku nieco krócej niz zwykle.
OdpowiedzUsuńI zaczęlo mnie ciągnąć w Beskid Niski...
My w tym roku mieliśmy bazę wypadową w Krynicy, więc wycieczki robiliśmy i w mój Beskid Niski <3 i trochę w Sądecki. Nawet udało się z dzieciakami zrobić pętlę ze Złockiego przez Wierchomlę i Jaworzynę (a podejścia tam są niczego sobie), także może zaczniemy czas dłuższych wycieczek wreszcie...
UsuńDobrego odpoczynku :* a Beskid Niski polecam :D
Piękne zdjęcia i ujmujące słowa :) Widać i czuć, że góry są Ci bliskie...
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tak,dzięki rodzicom mogłam się zakochać w górach już jako dzieciak. Też tak kiedyś leżałam w trawie jako niemowlę, jak Anusia na zdjęciu. A teraz po prawie 36 latach wracam z własnym stadem :)
UsuńZawsze mnie wzrusza, kiedy rodzice przekazują dzieciom jakąś pasję, fascynację, to potem bardzo łączy. Zdjęcie Anusi cudowne... Może w przyszłości zrobi takie swojej córeczce i to będzie rodzinna tradycja? :)
UsuńMoże... Byłoby pięknie :)
UsuńWitaj piątkowo
OdpowiedzUsuńJa jeszcze przed urlopem, więc może i góry odwiedzę. Właśnie zatęskniłam za nimi dzięki Tobie.
Pozdrawiam długo oczekiwanymi kropelkami deszczu. Niewiele go, ale zawsze
A u nas był piękny zachód słońca... :)
UsuńPozdrawiam ciepło i udanego wypadu w góry życzę!
Ale pięknie... Wcale się nie dziwię, że ciężko było wracać. Cóż, trzeba planować kolejny wyjazd, nawet odległy, mi to zawsze pomaga przetrwać ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Plan na przyszły rok jest, Bałtyk, Frombork i Kaszuby,jak Bóg da :)
UsuńJak ja rozumiem Twoją tęsknotę. My w tym roku zaledwie jeden dzień spędziliśmy w górach. Chcieliśmy sprawdzić czy Tygrys poczuje kilmat. Okazało się, że bardzo Mu się w górach spodobało. I zapragnęliśmy wrócić. We wrezśniu, może październiku. Bez tłumów. Na spokojnie. Bo niedosyt jest ogromny. A tęsknota jeszcze większa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wakacyjnie
To może Pieniny? Widoki niesamowite, a jesienią jaki klimat! I dla dzieci w miarę łagodne :)
UsuńTo były Pieniny. Ruszyliśmy z Krościenka na Trzy Korony. Co prawda Tygrys dopomina się o Tatry, ale ja chyba wolę Pieniny. Jakoś lepiej się tam czuję.
UsuńJa też wolę Pieniny niż Tatry (to znaczy Tatry są cudowne, ale te tłumy turystów, brr!) :) A najbardziej Beskidy, od Żywieckiego po Niski... ale je trzeba poczuć i pokochać, bo na pierwszy rzut oka są mniej spektakularne :)
Usuń