niedziela, 1 listopada 2020

Listopada czar i ukryci święci.

16.30, a za oknem ciemno.

Chyba muszę wygrzebać z szafki jakieś świeczki zapachowe i zacząć palić w latarence...

Cmentarze dziś zamknięte. Mnie to w sumie rybka, jakoś nie jestem przywiązana do konkretnych dat, idę zwykle okołolistopadowo... Plus minus miesiąc :P Może to moja chaotyczność. Chociaż mam wrażenie, że Pan Bóg też aż tak się nie certoli z kalendarzem. Chyba :D

Ważne, żeby za zmarłych się pomodlić i pamiętać. To, czy postawimy kwiatki i świeczkę teraz, czy za tydzień... Myślę, że to bez znaczenia. Chociaż bardzo lubię ten początek listopada i wspominanie świętych oraz wszystkich zmarłych.

Tak, poszanowanie tradycji u mnie leży i kwiczy :P

Dziś drugie urodziny mojego chrześniaka i to akurat bardzo ważna data ;) Swoją drogą bardzo fajny dzień na urodziny.

Do moich zostało dwadzieścia parę dni... 35 stuknie w tym roku.

W pokoju obok rumor, dziewczyny się kłócą o koraliki. A w kuchni czterej mężczyźni szykują deser. Słyszę, jak rozmawiają przy stole.

Za nami trudny tydzień. Ale miał też dobre momenty. Jak ten, w którym nieoczekiwanie dostałam maila-zimorodka ;) przywracającego nadzieję w ludzi. Oraz ten, w którym Krzysiek opowiadał o tym, że na luźnym spotkaniu w pracy rozmawiano o protestach - i okazało się, że da się porozumiewać bez agresji i spokojnie dogadać. Pocieszające było także to, że niektórzy pro-choice też byli zbulwersowani formą protestów. Fajnie, że w tej sprawie nie wszystko jest takie zero-jedynkowe, jak czasem pokazują media. Aczkolwiek to, czego słuchamy w radiu czy czytamy w necie jest mało pocieszające i nic dziwnego, że potem poziom agresji wzrasta. Wychodzi na to, że najlepiej się zdystansować do medialnych rewelacji i zacząć po prostu rozmawiać z ludźmi obok.

Apropos niusów internetowych, na onecie przeczytałam tytuł: Szustak nienawidzi Kościoła. Myślę sobie: no ładnie. Znaczy nie żebym go traktowała jako jakąś wyrocznię, bo nie znam księdza/zakonnika/czy patrząc szerzej w ogóle człowieka - który by nigdy nie chlapnął żadnej głupoty, przecież to nie jakiś bożek. Ale odpaliłam ostatnio to nagranie, w którym rzekomo mówi o nienawiści do Kościoła. Takie piękne słowa tam padają, tyle miłości do Boga, do człowieka, do Kościoła właśnie. Ja nie wiem, kim trzeba być, żeby to zinterpretować po onetowemu :P A potem jeden z drugim czyta tylko nagłówek i sobie myśli - aha, skoro nawet Szustak tak mówi, to ja też mam prawo...

Nie dziwię się, że ludzie mają wypaczony obraz Kościoła, skoro takie bzdety można przeczytać tak od ręki. A żeby dotrzeć do tego, jak jest naprawdę, to trzeba się dokopywać... Podobnie z rewelacjami, jakie się ukazują regularnie na temat papieża Franciszka. A potem się okazują błędami w tłumaczeniu z hiszpańskiego, albo zdaniami totalnie wyrwanymi z kontekstu.

Ile dystansu trzeba mieć, żeby nie zwariować. I jak bardzo odporny mózg, żeby jednak myśleć po swojemu i nie łykać tych wszystkich rewelacji jak młody pelikan.

Tak nawiasem mówiąc to nie jest tak, że wobec Kościoła jestem bezkrytyczna. Osobiście znam kilku proboszczów, których bliższe poznanie grozi całkowitą utratą wiary w Kościół i w człowieka w ogóle. Gdybym nie wiedziała, że najważniejszy jest Pan Bóg, a nie jakiś tam zapatrzony we własną kaskę i dobrą reputację proboszcz, to pewnie zbulwersowana po paru takich akcjach trzasnęłabym drzwiami i tyle by mnie widzieli.

Problem w tym, że w Kościele jest cała masa totalnych pacanów, ale też cała masa świętych. Przeczytać można głównie o tych pierwszych :P Za to drugich można spotkać. Wystarczy jeden i to już jak spotkać Chrystusa. Albo przynajmniej jego odblask. I to w całym tym bajzlu jest pocieszające.

1 komentarz:

  1. Jeszcze nie otwieram bramki :P W środę mam usg połówkowe i nie mogę się denerwować.
    Ale bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe komentarze od serca, które chcielibyście tu napisać. Wiem, że jest ich dużo ;)

    OdpowiedzUsuń