Wczorajszy wieczór był inny niż zwykle. Dzieci bez szemrania poszły spać, ba! Wręcz ścigały się, kto pierwszy zaśnie :P
A dziś wstały szybko i bez marudzenia, jakieś takie dziwnie przytomne od razu.
Mikołaj był ;) Zostawił dla dzieci list i górę prezentów. Dziewczyny bawią się cały dzień swoimi dzidziusiami, używając do tego sterty akcesoriów (ja chyba nie mam aż tylu rzeczy, kiedy opiekuję się żywym maluchem :P). A chłopcy gdy wrócą, mają rozpakować swoje gry planszowe i je przetestować. No i nowe książki czekają. Tu gratka głównie dla Gabrysia, bo z dzieciaków na razie tylko on jest samodzielnym molem książkowym. Pozostali lubią słuchać. Ale co do czytania, to taki Rafałek podchodzi do tego z większym dystansem - starszy w tym wieku już sam dawał radę, a Rafaela ciągle muszę gonić do przeczytania chociaż strony dziennie. Ciężki los dziecka polonistki :P
Rano Gabryś czytał na głos list od Mikołaja: "Kochani Gabrysiu, Rafałku, Elusiu, Saro i Michałku...". Rafał na to: "Przecież Michał się jeszcze nie urodził?". Starszy od razu odparował: "Ale przecież już jest na świecie, no nie?" Właśnie :)
Zresztą on generalnie czuje takie rzeczy. Kiedy Ela biadoliła, że chce siostrę, a będzie Michał, to jej powiedział od razu: "Oj Ela, to nie ważne czy chłopiec czy dziewczynka. Ważne, że mamy nowego dzidziusia!".
No właśnie. Rafał za to wczorajszą wieczorna modlitwę zakończył oryginalnie, mówiąc nagle poważnym tonem kaznodziei: "święty Mikołaju, módl się za nami". Z miejsca poczułam się jak w kościele i zobaczyłam go w sutannie, myślałam że padnę :D Pewnie nauczył się takiej modlitwy w przedszkolu, ale generalnie znowu pozytywnie mnie zaskoczył. Laicyzacja grudniowego czasu oczekiwania nam nie grozi...
Ela z kolei nie tak dawno zapytała mnie cichutko, gdy już zasypiała: "Mamo, czy Pan Bóg mieszka na chmurce?". "Nie kochanie, on jest tu blisko przy nas. Patrzy na Ciebie i mówi: O kurcze, jak mi się ta Elusia udała, taka piękna i kochana! No jestem z niej dumny!". Rozpromieniona mina Eli mówiła sama za siebie. Dobrze sobie przypomnieć tą prawdę. On naprawdę jest obok i patrzy na nas z miłością.
Adwent. Rozpoczęliśmy go w tym roku w wyjątkowym miejscu, najwyżej chyba położonej wsi w Polsce, z pięknym widokiem na ośnieżone Tatry. Zimno było jak cholera, a my podziębieni, także o dłuższych spacerach nie było mowy. Ale pogoda piękna, było na co patrzeć z okna. Odpoczęliśmy i popatrzyliśmy na wiele spraw z dystansem. Z góry, dosłownie ;)
A ja prezent mikołajowy dostałam wczoraj. Podczas badania mogłam posłuchać bicia serduszka najmłodszego malucha. Jak na razie wszystko jest ok. I nawet dobrze się czuję, mimo dużego już brzuszka. Czasem to zapominam nawet, że jestem w ciąży. Poprzednie ciąże z dziewczynami znosiłam chyba gorzej, trudniej mi się spało, chodziło. Znaczy pewnie, już się nie mogę doczekać, kiedy miną te trzy miesiące i zacznę chudnąć, a nie tyć :P I w ogóle będę mogła biegać, i przytulić się normalnie do Krzyśka, bez tej piłki wystającej pomiędzy nami :P Ale poza tym, to jak na razie jest spokojnie.
Zaczął się siódmy miesiąc. Ostatni trymestr. Do wielkiego dnia coraz bliżej...
W sobotę piękne maryjne święto. Oby nas Miriam prowadziła i razem z aniołami czuwała nad nami i naszymi dziećmi.
Rivulet nie miałam okazji pogratulować dzidziusia:) Wszystkiego dobrego dla Was i błogosławieństwa Bożego!
OdpowiedzUsuńJestem wzruszona.... tak pięknie o tym wszystkim piszesz aż ciepło robi się w sercu. W tym roku moja Bratanica "przezyła" pierwszego Mikołaja w swoim życiu. Wypatrywała go już 4 grudnia a kiedy przyszedł nie chciała wypuścić z mieszkania. następnego dnia wstała i z żalem "Gdzie Mikołaj" a Mikołaja już nie było :) I widzę, że Mikołaj pamiętam również o Tobie - chyba podarował najpiękniejszy prezent :) Zdrowia dla Was i Opieki Bożej :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: spóźnione wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)
OdpowiedzUsuńPo drugie: uroczy ten wpis, jak zwykle tchnie życiową mądrością i spokojem. Kiedyś Ci strasznie tej mądrości i spokoju zazdrościłam, ale im dłużej cieszę się macierzyństwem, tym łatwiej i mnie to przychodzi - magia jakaś, czy co? ;)
Po trzecie: Pamiętamy o Was w modlitwie!
Buziaki!
Piękny wpis, taki urokliwy, i rodzinny, i adwentowy... Jestem pierwszy raz u Ciebie, ale ogromnie mi się podobało :-))
OdpowiedzUsuńOjej dzidziuś jest! Jak pięknie! Jak podziwiam! Gratuluję! Przytulam do serducha! :*
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńPrzybiegam już dziś z ogromem serdecznych życzeń świątecznych: zdrowych, miłych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, a nade wszystko spokojnych i pełnych miłości i dobra:)
od serca życzy:
Morgana z rodziną