Późny powrót do domu... Dzieciaki z opiekunką, a my i Anulencja w mieście. Skończyło się lodami z Good Looda i pogaduchami ze znajomymi. Resetu nam trzeba!
Upał dziś straszliwy, mocno ponad 30 stopni. Skoczyłam w ciągu dnia po sok jabłkowy z miętą, arbuza (na zimno uwielbiam!) i lody czekoladowe, więc jakoś przeżyliśmy ;)
Ale ranek i poprzednia nocka były nerwowe. Dlaczego? Zacznijmy od tego, że jakiś czas temu zauważyłam na spodzie języka Miśka dziwną narośl. Byliśmy u pediatry, zalecił wizytę u laryngologa. Termin na dziś. Wczoraj zauważyłam, że draństwo się powiększyło, więc miałam już czarne myśli i, nie ukrywam, duży stres. Może wyczuła to Ania, bo zeszłej nocy co chwilę się budziła i nie chciała spać. Zdrzemnęłam się może na 2 godzinki i to jeszcze nie w całości, tylko poszatkowane. Na szczęście już przywykłam do takich akcji i niewyspania, więc funkcjonowałam dziś normalnie.
Pani laryngolog bardzo miła (różnie bywa, szczerze mówiąc stresują mnie wizyty u lekarzy i to, jak wiele od nich zależy). Mamy się nie martwić, bo zmiana niegroźna. Ufff! Kamień z serca. I gula z gardła. W takich momentach człowiek inaczej patrzy na tych kruchych ludzi wokół siebie i docenia ich obecność jeszcze bardziej. Choć ja przecież bez takich przypominajek mam tą świadomość zawsze, stety-niestety. Ale wdzięczność jest. I posiadówa na schodkach z brewiarzem już po powrocie do domu, gdy dzieci bawiły się na podwórku. Jak dobrze wiedzieć, że zawsze - w szczęściu i nieszczęściu - nie jesteśmy sami.
Także ten... jest późno, ja już z oczami na zapałkach, ale klepię ku pamięci. Może dzisiejsza noc będzie spokojniejsza?
"To ci, którzy przychodzą z wielkiego utrapienia..."
(włączył mi się przez przypadek na youtubie Pawlukiewicz, tak dawno nie słuchałam... krótkie i piękne, warto odpalić na chwilkę i się zatrzymać:)
Zawsze we dwie, jak apostołowie :) |
Cieszę się, że z Miśkiem wszystko dobrze! Wyobrażam sobie jaki to był stres.
OdpowiedzUsuńI podoba mi się Wasze menu na upały ;)
Dziś w menu ananas na zimno i ryba w panierce... Temperatura dalej jak na równiku, mimo burzy za oknem :)
UsuńŚciskamy!
Dobrze, że dobrze. Choroby dzieci to było coś, co zawsze mnie wytrącało z równowagi i chyba nadal tak jest...
OdpowiedzUsuńU nas chłodniej nieco. Serdeczności!
Oj tak, mogę się mniej przejmować szwami na głowie itd, ale dzieci zawsze wymyślą coś nowego do martwienia się ;D
UsuńUściski!
Przeżyliście trudne chwile, ale najważniejsze, że z Miśkiem wszystko w porządku. Mnie takie momenty również dużo kosztują.
OdpowiedzUsuńZestaw na upały idealny. U nas dziś chłodniej. Oby tylko nie lało, bo w weekend chciałoby się chociaż wyjść na rowery.
Dobrej soboty
U nas weekend deszczowy, kolejny :P Ale ciepło nadal... Chyba zaraz skoczę po lody i jakieś owoce.
UsuńDobrego weekendu dla Was! :)
Cześć Tusiu,
OdpowiedzUsuńchodziłyśmy razem do LO.
Miło dowiedzieć się,że u Ciebie wszystko dobrze się układa!
Gratuluję cudownej Rodzinki!!!:)))
Serdeczne pozdrowienia!
JS
Asia???
UsuńLata temu zgubiłam telefon z numerami i nie mogłam się odezwać :( A tyle razy się zastanawiałam, co u Ciebie! Jak czytasz to napisz do mnie, rivulet@poczta.onet.pl
Jak dobrze, że dobrze się skończyło. Każdy dzień jest cudem, a ja ostatnio tak narzekałam, wstyd mi...
OdpowiedzUsuńŁatwo zapomnieć i dać się zwariować... :)
UsuńKażdy dzień, ale i całe życie cudem jest.
UsuńNawet mnie ja ostatnia opowieść ma taki tytuł.
Pozdrawiam serdecznie
Też lubię tą piosenkę :) Pozdrawiam ciepło!
Usuń