wtorek, 11 maja 2021

Żonglowanie...

Wtorek, poranek. Pobudka szósta rano. Zrywam się z myślą, że dziś ja odprowadzam maluchy, a mąż zostaje i pracuje w domu. Szuuuu, ubieranie, śniadanie, Ania w nosidło i... w ostatniej chwili Krzysiek sobie przypomina, że czegoś tam z pracy nie wziął, jednak musi jechać :P

Także ten, siedzę z kawą, żuję kanapkę i się regeneruję :P Dzień dopiero się zaczął, trzeba nabrać mocy... Zaraz modlitwa, potem zajmowanie się młodszą trójcą (podsmarkany Sarulec jest w domu), nauka katechezy, obiad i pewnie odbiór starszaków... Żonglerka codzienna.

Mam ostatnio poczucie, że już niczego nie mogę zaplanować, bo i tak wychodzi zupełnie inaczej.

Na przykład taka sobota... Ja z Elą i Anią odwozimy Rafcia na przygotowanie komunijne. Krzysiek ma nadgonić parę rzeczy w domu w tym czasie. I nagle tink!, sms. "Jestem w szpitalu z M, wsadził sobie coś do nosa".

A ja myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach :P

Tyle dobrze że w niedzielę udał nam się spontaniczny wypad do lasu. Zielono, kwiaty i myyy... Największa atrakcja - skakanie przez strumień. Udało mi się wpaść do wodno-błotnej mazi aż po kostki. Pewnie przeskoczyłabym nad nią, gdyby nie Ania w nosidle i uwieszona na mojej ręce Sara. No nic. Szczerze mówiąc też się tym cieszyłam, jak dziecko. Wróciliśmy brudni, zmęczeni i szczęśliwi :)

Żeby w tym wszystkim zachować świeżą głowę, gdy tylko się da - czytam, słucham muzyki, uczę się, piszę... Bez tego bym nie mogła funkcjonować.


16 komentarzy:

  1. Z tym czymś w nosku pewnie dobrze się skończyło ale stres - wyobrażam sobie.
    To na pewno taki czas, ze nie da się za wiele planować Ale Ty umiesz cieszyć się tym co na bieżąco i co ważne. Dostrzegać to. I to jest super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, lekarka szybko wyjęła, problem był bardziej z logistyką... A Michał to silny facet i w warunkach domowych nie dało się wyciągnąć koralika, tak się wyrywał :)

      Usuń
  2. Jak słodko wygląda w tym cieniu rzucanym przez liście. To zaokrąglenie niemowlęcego policzka - perfekcyjne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam poczucie ostatnio, ze z niczym nie nadazam. Biegam z jednych zajec na drugie (nie moich, dzieci), dzis pracownik z budynku w pracy (maslo maslane, wiem :D) powiedzial, ze wygladam na zmeczona. Ups. Jak obcy czlek mowi, ze sie zle wyglada, a tego dnia nawet machnelam oko (!) to chyba jest kiepsko. Zwale to na okres. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj :) Nie jesteś sama, ja też mam poczucie, że z niczym nie nadążam. Czas leci, dzień noc dzień noc i tak w kółko, a pracy w domu cholerę. Wasza Ania rośnie jak na drożdżach :) Dużo zdrówka dla Waszej Rodzinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i wzajemnie!

      Usuń
    2. Ja też nie nadążam że wszystkim.
      A za lasem zatęskniłam.
      Pozdrawiam nadzieją na słońce po zimnej Zośce

      Usuń
  5. Hm mam wrażenie, że dzieci zwłaszcza młodsze i plany jakoś się wzajemnie wykluczają:))
    Hm, moi nic do nosa nie wkładali, ale ja pamiętam swoją przygodę z kawałkiem kredki w nosie:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to pierwszy raz :P Czyli nawet piąte dziecko potrafi czymś zaskoczyć. Ciekawe, co wymyśli Ania... :D

      Usuń
  6. Stres..... współczuje ren to potrafi wyniszczyć :( A ostatnio u mnie zbyt wiele siędzieje ichyba nie wyrabiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Najpiękniejsze jest to, że w tym wszystkim potrafisz dostrzegać drobiazgi i się nimi cieszyć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń