sobota, 5 września 2020

Początki.

I zaczęliśmy...

Z przygodami.

Takimi jak na przykład uderzenie się Elki w głowę i wizyta na SORze, z tomografią gratis. Na szczęście mimo niepokojących objawów wyniki badań były dobre. Ale co się najadłam strachu to moje.

Chłopcy wystartowali z poślizgiem. Rafał musiał doleczyć katar. A Gabrysiowy katar zszedł w oskrzela i potrzebny był antybiotyk. Pewnie nie doszłoby do tego, gdyby łatwiej było dostać się do lekarza. A tak, to dzięki pandemii jesteśmy prawie odcięci. Dzwonić sobie można do przychodni cały dzień, ale dodzwonić się trudniej :P Ech.

Sara dzielnie wstaje rano i chętnie chodzi do przedszkola. Ela o dziwo też na razie nie marudzi, choć jej zawsze trudniej się obudzić. Same robią sobie śniadanie. Takie mam już duże dziewczynki ;)

Jeśli dobrze pójdzie, to w poniedziałek zostanę tylko z Michałkiem. Pewnie będzie w ciężkim szoku, sam w domu :P Już i tak się cieszył jak szalony, gdy pozostali wracali i można było się bawić w komplecie.

Na szczęście nauczyciele w naszych placówkach starają się, by mimo różnych zakazów dzieci mogły funkcjonować w miarę normalnie. I dobrze, bo widziałam już w ostatnim czasie parę dzieciaków z zaburzeniami lękowymi. Atak paniki na widok skupiska ludzi i strach przed wirusem to raczej kiepski objaw u dzieci. Jednak dobrze z jednej strony zachować ostrożność, z a drugiej nie przerzucać swoich lęków na dzieci.

I tak... Weekend. Odpoczywamy i ogarniamy dom.

Jestem zmęczona :P

6 komentarzy:

  1. Zaczęliście z przytupem. Dobrze, że skończyło się na strachu. I że SOR Was przyjął, bo oczywiste to nie jest. U nas z przychodniami podobnie. Znajoma ostatnio chciała się umówić na wizytę, a pielęgniarka zdziwiona, że z przeziębieniem, które zwykle kończy się u tego dziecka czymś gorszym. Tego się najbardziej obawiam z początkiem roku,chorób i brak opieki. Staram się być dobrej myśli.
    Miło czytać, że nauczycielki Waszych dzieci podchodzą normalnie. U Młodego też w porządku. Choć żal mi, że nie mogą ruszać się poza przedszkole. Cóż, trzeba to przetrwać.
    Udanego i zdrowego września i całego roku dla Was

    OdpowiedzUsuń
  2. Przerażające... na szczęście nic się nie stało :( A to pech z tym uderzenieme w głowę... nieszczęście ale Bóg czuwał <3 Dobrze ze sończyło się tylko na strachu....

    Cieszę się, że w szkole jest w porządku, że nauczycielki Waszych dzieci starają się aby było w miarę normalnie - dzieciom stres nie jest potrzebny. Dacie sobie radę... Spokojnego wrzesnia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas Nik zlapal przeziebienie rowno tydzien przed szkola. A ze u niego sie ciagnie w nieskonczonosc, to pomaszerowal jeszcze lekko przytkany. Balam sie, ze wysla go do domu z nakazem zrobienia testu na korone, ale na szczescie obylo sie bez tego. :)
    Taak... Z tymi lekami masz racje. Moja sasiadka cale lato przezywala, corkom nie pozwalala bawic sie z moimi na podworku (!). A potem zaczela miec dylematy czy posylac dziewczyny do szkoly. Wspomniala, ze one "przezywaja taaaki niepokoj w zwiazku z powrotem...". Taaa, pomyslalam sobie, sama kobieto przelewasz swoje leki i niepokoje na dzieci...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana
    Dziękuję za odwiedziny mojego bloga, po długiej przerwie🤗
    Pozdrawiam całą rodzinkę bardzo serdecznie, zdrówka i uśmiechu życząc🌞🌻💛😄

    OdpowiedzUsuń
  5. ja sie wcale nie dziwię że jesteś zmęczona.
    Mi przy dwójce się zdarza

    OdpowiedzUsuń