czwartek, 5 marca 2020

Marcowo, dzieciowo, książkowo.

Po paru podsmarkanych dniach z chorymi dziećmi w domu, znów zostałam dziś sama z Michałkiem. Kaszlemy sobie w duecie, bo oczywiście pod koniec padło i na nas. Ale za oknem słońce i błękitne niebo. W kuchni dochodzi ciasto na pizzę. Cisza, spokój, odpoczywamy. Czego chcieć więcej? :)

W dodatku mając pretekst w postaci wczorajszych urodzin męża ;) kupiłam nam dwie książki. Dwie, żeby sobie ich nie wyrywać wieczorami. Więc jedną dla niego, a drugą dla mnie, niby na dzień kobiet. Ostatnia część "Zaginionej Floty" Campbella. I "Piechotą do źródeł Orinoko" Cejrowskiego. Delicje <3

Tak więc na chwilę oderwałam się od "Floty" i włączyłam kompa, żeby nadrobić trochę zaległości.

Za nami urodzinki Michałka - był tort, świeczka i śpiewy rodzeństwa. Roczniaczek ma już 12 kilo, szósty ząb w drodze. Jeszcze nie chodzi, ale próbuje. Ubrania - nawet nie wiem, jaki to rozmiar, bo trzeba zawsze przymierzać, jest większy niż norma. Duże bary, duży brzuch, duży zadek ;) A w dalszym ciągu "jedzie" głównie na mleku mamy. Które niektórzy uważają za samą wodę. Yhm, jasne.

Dziś - pierwsza spowiedź Gabrysia. Mają dużo wcześniej, żeby nie kojarzyło im się jako wstęp do komunii, tylko żeby przeżyli to jako osobny, ważny sakrament. I fajnie, że uczą ich, że to nie regułki są ważne, i żeby się nie stresować, bo to piękne spotkanie z Panem Bogiem, który wybacza.

W przyszłym tygodniu - urodziny Rafcia. Ósme! Taaaki kawał chłopa z niego, że hej! Butami niedługo będziemy się mogli zamieniać. A ja mam nadal w pamięci te małe sine stópki w szpitalu na intensywnej terapii, po porodzie. Kiedy to było...

W ogóle kurcze dużych mam tych synów. I udanych takich :)

Dziewczynki też... Sarcię miałam dziś jeszcze zostawić w domu. Tiaaa. Weszłam rano do pokoju, żeby obudzić towarzystwo, a ona była już całkiem rozbudzona i krzyczała: "Jestem gotowa do przedszkola!". No to poszła. Dziś ma balet ;) rozumiem skąd ten entuzjazm. A Elka pomruczała coś pod nosem, ale sama się ubrała, nawet rajstopy wciągnęła bez pomocy (biorąc pod uwagę wściekle wczesną porę dnia, pełen szacun) - i poszła sobie zrobić śniadanie.

Kiedy oni się zrobili tacy ogarnięci???

No dobra, zawsze byli. Ale jakieś takie mam to stado coraz bardziej samodzielne i samowystarczalne.

Okej, bez przesady. Gdy wracam do domu (nawet po półgodzinnej nieobecności spowodowanej zakupami), to cała piątka gna do drzwi (tupiąc jak stado bernardynów z kultowego filmu mojego dzieciństwa) i się cieszy, że już wróciłam. Bo taaak się stęsknili ;)

I bajkę na dobranoc trzeba poczytać. Starsi niby sami czytają swoje rzeczy, ale i tak jednym uchem podsłuchują.

Apropos książek jeszcze, to buszując w bibliotece trafiłam ostatnio na dwie mądre. Jest dużo pozycji dla dzieci (w ogóle mam wrażenie, że za dużo się tego teraz wydaje i ciężko rozeznać, co warto kupić, a recenzje bywają bardzo mylące), ale te wyjątkowo mnie zauroczyły. Może dlatego, że to takie nie tylko dla dzieci, że mają jakąś głębię. A nie tylko wartką akcję i znikomą ilość wartości odżywczych dla mózgu :P

Ecco:
"Mirabelka" Cezarego Harasimowicza z pięknymi ilustracjami Marty Kurczewskiej. Niesamowita opowieść o wydarzeniach ubiegłego wieku widzianych z perspektywy... drzewka. Pomysł, który na początku wydał mi się dziwaczny, okazał się rewelacyjny.
I "Krakowska Przygoda" Beaty Kołodziej, autorki bardzo przez nas lubianej serii "Solilandia". Ilustracje - Paweł Kołodziejski, ten który zachwycił nas w "Modlitwie Celtów" (po którą Gabryś i Rafał sięgają często, ze względu na rysunki). Coś więcej, niż kolejny przewodnik po Krakowie dla młodszych. Żal tylko, że nie ma kontynuacji.

To nie są nowości. Szkoda, że trochę o nich za cicho, zwłaszcza o tej drugiej informacji w internecie prawie brak. A sięgnąć warto. Bardzo polecam :)

PS. Afro - nie o to chodzi, że do maja mają być bez grzechu :D (nie da się tak, to swoją drogą). Po prostu będą mieć kilka spowiedzi przed komunią :) Gabryś wieczorem wrócił zadowolony, że fajna ta spowiedź i w ogóle - dzięki temu, że mają ją teraz, a nie w maju, mogą ją "zaliczyć" na spokojnie, a nie w nerwach. I ksiądz ma dużo czasu, żeby z nimi omówić samą spowiedź, a nie potraktować to tylko jako wstęp do komunii. Nie wiem, ja pamiętam, że miałam spowiedź dwa dni przed komunią i to były tylko nerwy, żeby odbębnić i móc przystąpić do komunii. Taki mniej ważny sakrament z tego wyszedł i do tej pory mam z nim problem.

5 komentarzy:

  1. Oj to wiele sie działo i wiele się dzieje.. życie pędzi do przodu, kolejne wyzwania ale i cudowne chwile ;) Gabrysiowi życzę aby nie stresował się pierwszą spowiedzią - to nic strasznego a wielkie przeżycie... spotka się w konfesjonale z samym Jezusem za pośrednictwem kapłana. To będzie piękne :) Z Eli będzie kucharka? Mistrzyni gotowania? Zaradna ale wszystkie Twoje dzieci takie są... mają to po Mamie :D Zawsze kiedy czytam co u Was i jak się macie, uśmiecham się i czuje takie ciepełko w sercu :)

    Niech wam sie układa w tak przyjemnej, ciepłej, rodzinnej atmosferze. Niech Anioły czuwają nad Wami i otaczają swoimi skrzydłami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam też ostatnio takie wrażenie, zemi dzieci wyrosły, usamodzielniły się. Schodze rano, a tam cała trójka wcina sniadaniś, bo Reginka im zrobiła. Jerzyk dzis do szkoły zabrał pierwszą różę dla dziewczynki (mają Dzień Kobiet dziś i uparł się, żeby kupić różę). Rozalka nie śpi już z nami (no dobra, często przychodzi). Bawia się sami, rusuja, wycinają. Abstrakcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za literówki, pisze z telefonu, w pośpiechu, bo zaraz odbieram Jerzyka z przystanku.

      Usuń
  3. woow, opisz o tej spowiedzi - jak wytłumaczyć teraz dziecku, że do 1 komunii ma nie mieć grzechu? jest marzec... nie ogarniam ;-) Z ksiązeczek polecam: Religijne pogadanki dla dzieci - poszukaj w necie

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój syn miał spowiedź pierwszą miesiąc przed I Komunią, drugą w sobotę przed uroczystością. W tzw międzyczasie byłam z nim w Częstochowie i miałam zagwostkę- pozwolić mu na przyjęcie ...Ostatecznie nie przyjął Komunii św, ale jedyną moją motywacją był fakt, że nie było męża i rodzeństwa. I do dziś mam na temat wcześniejszych spowiedzi dylemat.. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń